Zaloguj się do konta

Klusownicy na moim stawie

utworzono: 2009/08/21 01:32
Pshemek

Witam serdecznie kolegów, Mam pewien problem. Mam działkę granicząca bezpośrednio z lasem w którym znajduje się dość głębokie jezioro (58 m). Działka ma 3 ha i znajduje się na niej staw zasilany woda ze strugi wypływającej z jeziora. Ponieważ tam nie mieszkam to staw jest regularnie grabiony przez kłosowników, są to głownie dzieciaki, takie po 13-15 lat. Mógłbym się oczywiście przyczaić i złapać za rękę i nabić ryja, ale raczej nie chce tego robić (problemy z policja). Staw ma max 2m głębokości i jest mały (1500m2) tak wiec nie maja żadnego problemu żeby wyłowić siatami rybę. Mam pytanie, co zrobić, aby ich zniechęcić. Myślałem, aby nabić kołki, połączyć je drutem kolczastym i w zimie gdy jest lód wbić je pod wodę, tak by nie były widoczne. Przynajmniej poharataliby się i podarli siatki. Druga możliwość to wrzucenie na dno stawu starych zaostrzonych bron, wówczas przechodząc po dnie rozpierdzieliliby sobie stopy i może dostali jakiegoś tężca. W przyszłym roku będę staw powiększał i ewentualnie pogłębiał. Mógłbym pokopać takie jakieś doły, aby w razie czego mogli się utopić, tak jak w żwirowni. Wiem, ze to trochę chamskie wyjście, ale cóż - kradną moja własność i niszczą coś co kupiłem za ciężko zapracowane pieniądze. Czy macie jeszcze jakieś pomysły? Dziękuje za pomoc. Przemo [2009-08-21 01:32]

I cieszyłbyś się gdyby któreś z tych dzieci (13-15 lat to jeszcze dzieci) wpadło w Twoją pułapkę i się "rozpierdzieliło" albo utopiło? Wracając do tematu. Jeżeli tam nie mieszkasz i nie pilnujesz osobiście to moim zdaniem nic nie powstrzyma kłusowników przed łatwą zdobyczą. [2009-08-21 07:36]

Takie pułapki nie są dobrym pomysłem, tak jak pisze Kuba. Dodatkowo możesz mieć kłopoty w razie nieszczęścia. Jedyną metodą jest oznakowanie terenu prywatnego, a we razie powtarzających się aktów kłusownictwa, nekanie miejscowej policji poprzez zgłaszanie przestępstwa. Jeśli po trzecim zgłoszeniu policja nic nie zrobi by Ci pomóc, następne doniesienie o przestępstwie zrób w komendzie powiatowej, a jeśli to nie pomoże, zgłoś sprawę do komendy wojewódzkiej, oczywiście zawsze z informacją że składałeś już doniesienia na odpowiednich szczeblach. Myślę, że jak ci z dołu dostaną opie.... z góry, to w końcu coś zrobią.

Innym wyjściem jest zebrać kilku kumpli, zaczaić się w krzaczorach zakładając kominiarki. Spuścić smarkom anonimowy łomot z informacją, że następnym krokiem będzie topienie marzanny. Ale ten pierwszy pomysł jest przynajmniej zgodny z prawem. [2009-08-21 09:05]

Pshemek

Witaj, dziękuje za Twoja troskę o zlodzieji. Sam pewnie chyba nigdy nie byleś okradziony, wiec pewnie nie wiesz co to znaczy. Szczerze mówiąc, nie miałbym żadnych problemów jeśliby się to stało. Nikt ich nie zapraszał do kłosowania na terenie mojej posesji. Apropos pomysłu z policja. Myślisz, ze policja cokolwiek zrobiłaby w tym przypadku? Ostatnio ukradli mi wędki na tym głębokim jeziorze. Wiedziałem kto to zrobił, bo kolega widział gościa. Poszliśmy do niego do domu, poprosiliśmy o zwrot, oczywiście się wypiął. Zadzwoniliśmy po policje a oni olali to mówiąc, ze mamy sobie sami wędek pilnować. Człowieku na tym terenie ludzie są tak bezczelni, ze wejdą w nocy do twojej zagrody, bez żadnych skruplulow wykradną narzędzia i nawet się psa nie wystrasza, bo go otrują. Ot taki złodziejski naród. Co zrobiłbyś w takiej sytuacji? [2009-08-21 12:22]

withanight88

poswiec kilka nocy posiedz , złap i zaprowadz na policje postrasz rodzicow ze pojdziesz do sadu jak tego nie skoncza robic a nie ludzi chcesz topic i okaleczac.... Wszystko rozumiem ale zeby takie brednie pisac? [2009-08-21 13:29]

lech9791

Hm.. Z tymi pułapkami to trochę przesada.. teren powinien być oznakowany, że prywatny, a najlepiej ogrodzony. Kolega GHOSTMIR dobrze pisze.

Chyba trochę działa tutaj mechanizm "przyjezdny - miejscowi" - dla Kolegi oni są źli i obcy, a dla nich Kolega. Tak zwani miejscowi z reguły się znają, tworzą społeczność, a taki przyjezdny, jeśli w żaden sposób się z nimi nie zintegruje, to zawsze tak będzie - On nas nie szanuje i my jego, więc go oskubiemy!
Gdyby kolega zechciał zaznajomić się z niektórymi miejscowymi, to oni sami tego stawu przypilnują.

Aby pozbyć się problemów z ludźmi, tzreba wszystkich zlikwidować.. i wtedy usiąść i łowić swoje ryby. Ha!

Tylko co po rybach..?

Leszek

[2009-08-21 14:27]

Irkoni

Witam,zgadzam się z przedmówcami,podobna sytuacja była miejscowości koło Wrocławia,mój były szef kupił staw i tak samo cały cza miejscowi go obrabiali próbował sam coś z tym zrobić ale mu się nie udało bo i tak prawie całą rybę mu wyłapali>Zorganizował spotkanie w wiejskiej świetlicy z grillem i piwkiem i powiem ci że zmieniło to całą sytuację.Teraz miejscowi wędkarze mogą na stawie wędkować ale najlepsz jest to że sami się na rybę składają kupują i zarybiają,i czyściej się nad wodą zrobiło a i jak jakiś obcy przyjedzie (jakiś znajomy szefa )to zaraz dostaje znać że ktoś obcy jest nad wodą .Może nie musisz z nimi walczyć może wystarczy załatwić wszystko inaczej.Pozdrawiam [2009-08-21 20:05]

Pshemek

W sumie dość mądrze gadacie. Ale wytłumaczę dokładniej. Kopiłem te ziemie od rolnika który sam ma dwa stawy. Kiedyś hodował w nich karpie ale zaprzestał po tym jak mu groble przekopali, spuścili wodę ze stawu i wszystkie ryby wyłapali. W ciągu jednej nocy, ponad 3 tony ryby. Musieli przecież przyjechać ciężarówkami. Policja oczywiście nic nie pomogła, bo za rękę nie chwycił. Ale wiedział, kto to zrobił, do tego jego dalsza rodzina. Podobnie na tym jeziorze, o którym pisałem kłusują tak, ze PZW nawet zarybiać tego nie chce. To tez uważacie za normalkę? No, widzę, ze prawdziwi wędkarze na tym forum. Kiedyś przed wojna jezioro to należało do niemieckiego gospodarza, ryb było w nim od cholery a to dlatego, ze ktokolwiek wybrał się pokłusować dostał z fuzji po dupie ze soli. To wszystkich trzymało w ryzach i zapewniało poszanowania prawa a przede wszystkim cudzej własności. Pozdrawiam [2009-08-22 00:46]

No to kup od ruskich jakiego obrzyna i powystrzelaj 14toletnie dzieci....... [2009-08-23 10:29]

Witaj Przemo.Myślę,że na samym początku sam podałeś dobre rozwiązanie.
Mam rodzinę na wsi,w dawnym siedleckim i tam jeden gospodarz ma prywatne,małe jeziorko,takie 100m na 100m,a może nawet mniejsze.Też mu wchodzili i kradli ryby.Pierwsze co zrobił to ogrodził staw i poprzybijał tabliczki,że to teren prywatny.Kiedy to nie pomogło to w wodzie porozciągał drut kolczasty na palikach tak w połowie głębokości.Wszystko się skończyło i ma chłopina spokój.Jeżeli wszystkie środki przestają działać trzeba uciec się do radykalnych rozwiązań.Myślę,że jak porozciągasz taki drut w wodzie i postawisz tabliczki o zakazie wstępu na teren prywatny to jak se jeden z drugim poharata nogi to więcej nie wlezie,a Ty będziesz kryty bo to twój teren,ogrodzony i tabliczki też były.
Pozdrawiam i powodzenia.W tym chorym kraju trzeba czasem drastycznie podejść do sprawy. [2009-08-23 12:19]

Matys24

Ja najchętniej szczelił bym im w du... z soli to by miesiąc nie siadali. ale te brony to nie głupi pomysł jak sieć się zachaczy to po kłusowaniu [2009-08-23 12:24]

pisaq

To ja się przyznam, że jak jeździłem na wakacje to kłusowałem na prywatnym stawie. Właściciel znał nas, my znaliśmy jego, generalnie była kupa śmiechu, a ryby - o ile udało się coś złowić - wracały do wody bo nie było jak tego zabrać do domu ;p

Prawda jest taka, że jeżeli chcesz poradzić sobie z prawdziwymi szkodliwymi kłusolami to musisz iść głęboko w ziemniaki. Drut kolczasty w wodzie, dookoła stawu tabliczki informujące o terenie prywatnym oraz o niebezpieczeństwie. Większość z nich odpuści gdy dowie się, że w wodzie jest drut, reszta będzie musiała się przekonać, aby dać se siana.

Co do strzelania z soli. Wędkowaliśmy kiedyś z kumplem na rzece, obok ów rzeki był niewielki staw. Właściciel stawu przeganiał nas z rzeki pod pretekstem tego, że wyłapujemy mu ryby z tej jego kałuży. Oczywiście nie było to prawdą. Nie pomagały rozmowy, tłumaczenia, rozmowy z naszymi rodzicami... no nic. Pewnego dnia ostrzelał nas ze śrutu solnego, kumpel dostał w twarz(!) a ja w łokieć! Ból niesamowity. Kilka dni później "nieznani sprawcy", korzystając z różnych środków znalezionych na położonym niedaleko poligonie wysadzili groble w powietrze... tym samym rybki odzyskały wolność ;-) [2009-08-23 12:56]

Irkoni

wiecie co jak czytam niektóre wypowiedzi to wymiękam,ja mam taki pomysł dla ciebie wynajmij kilku ruskich oni będą wiedzieli co zrobić z 14-sto latkami,to jakaś paranoja człowieku najpierw powbijaj lub pozawieszaj tablice ostrzegające o terenie prywatnym ogrodz go ja sam jak bym widział staw nie zabezpieczony to sam bym na nim powędkował sam mam dziecko i nie uczę go kraść cudzej własności ale wiadomo jak to dzieciaki zawsze wpadnie im jakiś pomysł do pustej łepetyny no ale jak by przyszedł do domu ze śrutem z soli w ciele albo z pocharatanymi nogami to nie muszę mówić co bym zrobił z gościem co okaleczył mi dziecko... [2009-08-23 16:33]

Człowieku zastanów się co by było jeśli taki koleś, który nie boi się w nocy do zagrody przyjść żeby Cię obrobić znalazł martwe swoje dziecko w pułapce zastawionej przez Ciebie. Nikt tu nie pochwala złodziejstwa, ale kopać doły z nadzieją że się dziecko w nich utopi to trochę przesada. [2009-08-23 17:12]

Nawet umieszczenie na płocie kolców jest zabronione, jeśli płot jest niższy niz 160 cm o ile dobrze pamiętam. Trzeba by to sprawdzić. Jeśli zaś przez budowanie pułapek ucierpi ktokolwiek, nawet złodziej, to odpowiesz za to przed sądem. Można uzbrajać swą własność w alarmy, mozna wynajmować ochronę, mona powiadamiać policję, ale nie wolno zastawiac pułapek zagrażających życiu lub zdrowiu. BA, NAWET PSA NIE WOLNO SPUŚCIC Z ŁAŃCUCHA, JESLI TEREN NIE JEST DOBRZE OGRODZONY!
Był u nas taki facio, który strasznie przeżywał, ze mu ktos po nocy czereśnie kradnie, więc poszykował pułapki na złodzieja. Okazało się, że tpo kilkoro dzieciaków spało w namiocie pod domem rodzinnym i nocami wymykali się do sąsiedzkiego ogrodu na czereśnie. Niestety jedno z dzieci ucierpiało i zostało kaleką. Facet poniósł ciężkie konsekwencje, rodzice tych dzieci za brak opieki staneli przed sądem, a gość do dziś nie moze sie pozbierać i dogorywuje w chorobie alkoholowej.

Czy te kilka gałązek i kilka kilo czereśni było warte takiej ofiary?

Życzę Ci Kolego spokojnego snu do końca wszystkich nocy, które masz przed sobą. Sumienie może zabić człowieka. Teraz wydaje Ci się, że cel uświęca środki, ale możesz się przekonać, że to bardzo mylne przekonanie, czego ja Ci nie życzę.

Przemyśl sprawę i wykombinuj jakis mądry sposób na ochrone swej własności.

Ja osobiście jestem za strzelaniem do każdego, kto usiłuje sforsować płot wokół mej własności, tak jak to jeszcze niedawno było w kilku stanach USA. Ale tez wiem, że łatwo mozna popełnic pomyłkę i zastrzelić np. smarkacza, który sobie skrócił drogę, skacząc przez płot ......... [2009-08-23 19:08]

SumikDestroyer

zrób miejscowym dzieciom zawody wędkarskie to może docenią tą wodę i nie będą kłusować a może nawet będą jeszcze Ci ryby wpuszczać... może... ;) [2009-08-23 19:15]

Pshemek

Widzisz, szkoda, ze to nie było u mnie, bo ja z całym szacunkiem to bym ci te niewybuchy sam głęboko w .... wsadził. I z czego się tutaj cieszyć? [2009-08-23 20:54]

Pshemek

Witaj,

dziękuje za odpowiedz. Mógłbyś sprecyzować jak oni to wbili na polowe głębokości? Problem w tym, ze jeśli sam cały staw zaminuje to później sam ryby na wędkę nie wyciągnę. Pozdro [2009-08-23 20:56]

Pshemek

Ciekawe podejście masz. Golinem w tym roku te dzieciaki już trzy razy. Myślisz, ze nie wiedza, ze to nie jest NICZYJ staw? Idac tokiem twojego myślenia ciekawe co byś zrobił, jeśli ktoś ukradłby Ci kolo od samochodu. W sumie stoi przed domem niezabezpieczony, nie musisz się włamywać, tak wiec przestępstwo chyba nie jest, nieprawdaż? [2009-08-23 21:00]

Pshemek

Zawody wędkarskie?
Raczysz żartować, tam są kłusownicy od pokoleń. Z tymi gosciami nie da się rozmawiać. To teren byłego PGR-u kiedyś potrzebowałem kogoś do pomocy przy kopaniu drenów to mnie wyśmiali mówiąc, ze poco maja się narobić jak rybę z wody wyciągną i w jedna noc maja tyle co u mnie przez 3 mce. Jeśli teren ogrodzę to w 2 tygodnie siatka ściągnięta i sprzedana na złom. Masz jakiś inny pomysł :) [2009-08-23 21:06]

pisaq

Równie dobrze, mogłem go ostrzelać gdy przechodził obok mojego płotu! Bo prawie był na mojej posesji i mogłem podejrzewać go o niecne zamiary kradzieży gruszek na moim terenie! Identyczna sytuacja! Rzeka nie należała do niego, nielegalnie wybudował na niej tamę. Ja łowiłem na drugim brzegu, nie na grobli oddzielającej jego kałużę od rzeki. Jeżeli gościu STRZELA do mnie bo znajduje się obok jego posesji to musi mieć nieźle nasrane we łbie! Ani razu nie przeszedłem na drugi brzeg rzeki! Ani razu nie zbliżyłem się do tego stawu!

Co do wsadzania różnych dziwnych rzeczy w różne miejsca to mógłbyś jedynie próbować...
Poza - z całym szacunkiem - nie kręcą mnie takie zabawy ;} [2009-08-23 21:19]

Tak to czytam i czytam i oczom nie wierze!
Ludzie moze wróćmy do prehistorii?!
Pańskie metody panie Pshemku są powalające!
Najbardziej podoba mi sie fragment "aby w razie czego mogli się utopić"
Toż to barbazyństwo w biały dzień!
Ma pan wyobraźnie.Tylko powiem jedno jeśli mój kumpel który powiedzmy łowił w pańskim stawiku nie wiedząc ze jest on czyjś "w razie czego" by sie utopił to...
nie ,nie byłoby zadnego aktu agresji z mojej strony,przeciez zyjemy w cywilizowanym świecie,ale chętnie postarałbym sie o to zeby posiedział pan w pierdlu do końca swoich dni!!!
O i jeszcze jedno fajnie brzmi "rozpierdzieliliby sobie stopy" i "dostali jakiegoś tężca".Czuję się jak bym czytał Mastertona ;)
A co do pomocy to podpisuję się pod postem ghostmira-policja jest dla ludzi a nie ludzie dla policji ;) [2009-08-24 00:44]

Pshemek

Człowieku, byleś kiedyś z taka sprawa na policji? Czytaj mój post wyżej. Wszyscy doskonale wiedza, ze to jest staw prywatny, to zaznaczyłem na wstępie. [2009-08-24 02:17]

pisaq

Jeżeli ogrodzenie znika i ląduje na złomie... Jeżeli policja nie wykazuje zainteresowania Twoim problemem... Jeżeli kradną Ci ryby ze stawu....
Zawiadom KWP, oni to już nie fikcja jak te wszystkie wioskowe posterunki(bez urazy). Tam na bank ktoś zareaguje. [2009-08-24 08:24]

Ja tak robię. Jak mnie oleje dzielnicówka, to dzwonę do powiatówki. Kiedyś nawet powiatowa mnie olała, to zadzwoniłem na k.wojewódzką. No i wojewódzka opierniczyła okręgową, okręgowa opirniczyła dzielnicową, a panowie gliniarze jeszcze przepraszali po interwencji. Teraz jak dzwonię, to od razu im mówię, że nie omieszkam zadzwonić do województwa. Zjawiaja się wtedy błyskawicznie. [2009-08-24 14:29]

pisaq

No mam nadzieję, że Kolega nie musi aż tak często korzystać z pomocy policji...

Zawsze trzeba brać nazwisko i stopień dyżurnego. [2009-08-25 10:38]