Killery na szczupaka 2015
utworzono: 2015/12/06 16:34
I tak trzymaj trzeba byc elastycznym, trzymanie sie jednej przynety zdaje egzamin na krotki czas. Dlatego trzeba byc przygotowanym nad woda ze trzeba cos w blaszkach poprawic, i cieszy mnie to ze umiesz znalezc nowe rozwiazania bo na tym tez polega wspolczesne wedkowanie. Czasami wydaje mi sie ze teraz ryby znaja te nasze blachy dokladnie i czesto omijaja je z daleka. Jak zaczynalem swoja przygode z wedka bylo wiecej ryb w wodzie, i nie byly takie ostrozne jak teraz. Porownujac tamte czasy i terazniejsze dochodze do wniosku ze teraz jest trudniej cos zlowic, no i dochodzi do tego bledna polityka wladz zwiazkowych oodnosnie wymiarow ochronnych i czesto jest tak ze lowie duzo szczupakow ale nie moge pochwalic sie miaruskiem.W naszym okregu wymiar szczupaka wynosi 60cm i co z tego ze go jest skoro to sama drobnica. Dobrze ze na zdjeciu mozna czasem kolegow oszukac i zachowac twarz wedkarza.Cha cha cha........ [2015-12-15 16:42]
Ładnie się to czyta,widzę że dużo kombinujesz nad wodą i przynosi to efekty.
Ja do swoich obrotówek i wahadłówek dodaję piórka (żółte,czerwone,białe) i czasem to pomaga,miałem taki przypadek na Sulejowie że nic nie skutkowało aż wyjąłem dużą srebrną obrotówkę mikadoską 5 a'la aglia z żółtymi piórami które wcześniej doczepiłem i okazała się strzałem w dziesiątkę,udało mi się dzięki niej połowić jak do tej pory największe essoxy na zalewie mimo że nie były to sztuki mające 1 z przodu bo takie biorą tam tylko na żywca :) [2015-12-15 18:41]
Nasze wody-czytaj świetnie gospodarowane-wymagają ciagłego kombinowania,nie kombinujesz -nie łowisz.Ja mam szczęście mieć taki swoisty poligon doświadczalny-staję łódką w jednym miejscu,rzucam kilkanaście razy czymś,brak pobicia zmiana przynety i zaś rzuty wokoło łódki,gdy trafiam -idę w ten deseń.To woda na której jest multum szczupaka,głównie drobnego do 50cm ale gdy bierze to 30 bić nikogo nie dziwi,stając łodzią wiem że napewno dookoła mnie w zasięgu mam kilkanaście drapieżców-więc je prowokuję aż powiedzą mi co w danym dniu je bierze.Tak tworzę sobie z czasem zestaw killerów które przeważnie też sprawdzają się na innych wodach,gdy killery rybom się już opatrzą,robię nowe,gdy brak chęci i pomysłu-wracam do technik i przynęt sprzed dwu-trzech sezonów i tak w kółko.Przykładowo w tym sezonie hiciorem był s4play savaga w tiger kolorze-wraz z liczbą wypadów malała liczba pobić,ryby puszczane to zaczeły zlewać ten kolor,wtedy do głosu dopuściłem inny kolor-płoć,zaś woda ożyła,gdy zębacze zaczeły już softami pogardzać to nadszedł czas płytko schodzących woblerów-inna praca,wiadomo,po dwóch tygodniach powrót do korzeni-tygryska i juz efekty lepsze bo rybiszony zapomniały o pokłutych ryjkach....Dużych,naprawdę duzych zębaczy szukam zawsze po bokach miejsc gdzie walą mi małe i tam gdzie nie walą mi małe-nieraz podczas patroszenia wypadał ciut mniejszy pobratymiec...Dodatkowo mam taką teorię odnośnie mojego łowiska-na początku sezonu tj.maj ,czerwiec brania zaczynają się powiedzmy od 7 rano do ok 10,potem jest trzygodzinna nędza jak sądzi konkurencja-słońce wstaje i ci co wypłyneli o brzasku mają już poprostu dość-wtedy wypływam ja ,tj ok 9 gdy wszyscy już pomalutku zwijają żagle bo przecież przestają brać...A ja sądzę,ba jestem prawie pewien że ta nędza jest spowodowana tym że teraz właśnie ubooty zaczynają żerowanie i wymiarki poprostu spiżdzają po krzakach.U mnie to działa bo rano na obszarze x mam 20 bić 50-tek,gdy wybije godzina 0 to ani jednej choć opieprzę kilka obszarów x,jak jest bicie to kij wyrywa i ponton się kręci:) Jestem statystykiem amatorem i spisuję co i jak od jakiś 10 lat,jak byk wychodzi mi takie coś z obliczeń,godziny pobić byków,nędza w wymiarkach w tym czasie,miejsca bykodajne i te w których nigdy byka nie złowiłem.Tak zrobiłem sobie w głowie moją prywatną mapę:) gdy czas nadejdzie to walę w najlepsze miejsca o najlepszej możliwej godzinie i serwuję im najlepsze papu w danym okresie w rozmiarze xxl-działa jak diabli:) Statystyka fajna rzecz,warto chociaż coś tam skreślić,zapamiętać gdzie konkurencja dostała coś dużego i na co,kilkanaście takich wiadomości z pozoru różnych potrafi powiedzieć wiele....Poniosło mnie,wybaczcie,syn kompa blokował,musiałem się wyżalić...................:) [2015-12-15 19:37]
Ja mam takie miejsca i przynęty na Sulejowskim.Są zatoczki z płytką wodą gdzie w czerwcu idzie ładnie połowić szczupaki bo później woda schodzi i ryba ucieka przynajmniej tak było w tym roku,w innych miejscach dajmy na to w starym korycie rzeki okonie ładnie biją,kilka miejsc porośniętych gdzie szczupak jest cały rok, późnym latem znalazłem miejsce gdzie sandacze się wygrzewały w słońcu i były dosłownie na wyciągnięcie ręki z łódki ale brać na nic nie chciały.Co do przynęt to przez okres letni szczupły bardziej brał na gumy a rewelacyjnie na fishuntera t50 i firetigera teraz znowu skuteczniejsze są wahadłówki i obrotóweczki.Godziny też różnie latem wcześnie rano i pod wieczór a teraz powiedzmy od 9 do 12.Co do wymiarów to ciężko na spinning wyciągnąć coś powyżej 60 bo takie to chodzą na żywca i niestety mało która ryba w Sulejowie wraca do wody nawet poniżej wymiaru czego ostatnio byłem świadkiem a że byłem sam to z trzema dziadami nie chciałem się szarpać.Podobnie tyczy się okoni które w siatkę lecą wszystkie przez co coraz ciężej złapać okazy powyżej 30cm,nie wspominając o przypadkach kiedy leszczy to i po 20 sztuk potrafią nabrać... [2015-12-15 21:12]
Gdzie te czasy, gdy w Sulejowskim jeśli nie udało się trafić bolenia, albo sandacza, to okoni nałowiłem się zawsze do syta... ;-( [2015-12-16 06:46]
I to jest wspaniale, o to chodzi zeby z wedkowania wracac do domu w lepszym humorze niz przy wyjsciu. Mam taki staw w mojej okolicy gdzie szczupaka jest w brod i o dziwo nie jest to woda pzw. Jest towoda publiczna, pzw sie wycofal z dzierzawy dlatego ze mial za duze straty po kazdej zimie bo woda jest plytka i duzo ryb ginelo pod lodem. Zawsze jednak sie odradzaja, lowienie na spinning jest tam trudne bo wody nad roslinami jest 20-30 cm i ciezkie blachy nie zdaja egzaminu. Zrobilem wiec kilka blach z materialu 0,5 mm ,nazwalem je motylkami bo przy odpowednim prowadzeniu mozna je bylo prowadzic przy samej powierzchni. Z poczatku szlo to jako tako i lowilem jakies niewielkie sztuki chociaz nie za kazdy wyjsciem. Przemyslalem sprawe i doszedlem do wniosku ze skoro w tej wodzie jest masa linow to moze wlasnie nimi glownie zywia sie szczupaki. W domu wyjalem z pudelka wszystkie te lekkie blachy zdjalem kolka z kotwicami i przypalilem blachy na gazie tak prawie na czarno,potem je lekko przetarlem filcem zeby troche blyszczaly. Chromonikel po podgrzaniu daje wspaniale barwy od zoltego az po ciemny fiolet prawie ze czarny, wiec wyszly wspaniale linki. I wtedy sie zaczelo ,wyciagalem szczupaki jeden za drugim czasem po kilkadziesiat sztuk na dzien. Chociaz wiekszosc krotkich za to ile dumy na taka ilosc bran. Jak juz opanowalem to lowisko okazalo sie ze zaczalem lowic tez miaruski ponad 60 cm, w jednym sezonie 16 sztuk. Wiekszosc wrocila z powrotem do wody, dwa zezarlem bo bardzo lubie jesc ryby chociaz wiekszosc to wedzone makrele. Ostatnie dwa sezony nad moj staw nie chodze bo ze wzgledu na niewielka ilosc opadow poziom wody tak spadl ze nie da sie na nim spinningowac. No chyba zeby na zywca ale to nie dla mnie, zatrulem sie kiedys zelazem i tak mi zostalo do dzisiaj i oby jeszcze jak najdluzej. Hej... [2015-12-16 07:56]
Jerry-z twojego opisu wynika że to twoje bajoro jest idealne na softy,nie zbrojone główką tylko oryginalnym systemikem savaga, bo
-soft na nim jest cudownie ciężki i lotny
-brak główki sprawia że przynęta zaczyna przy wadze 20g-smużyć,poważnie,ja dotapiam je oliwką
-esox na nim wali z dołu do góry pod różnym kątem-więcej zacięć bo kotwica z dołu dynda
Moja woda jest taka sama,czasami pomiędzy dywanem wywłócznika a lustrem soft się nie mieści by za kawałek przefrunąć nad metrowym dołkiem w zielu-w nich stoją zębacze.
Pike-twierdzenie że-takie chodzą na żywca-sporo mówi,woda poddana dużej presji to ryby są nieufne w stosunku do wszystkiego co chocby średnio naturalne w pracy i kolorze,wobler choćby obszyty skórą z płoci to tylko wobler....Ja bym poszedł na tej wodzie w deseń natury właśnie,zarówno pracą jak i wyglądem-żadnego monotonnego ściagania-kij do góry i skupienie nad każdym metrem jaki pokonuje guma.Niech przysiada na dnie,delikatnie podpłynie do góry,potem chwilę prosto po to aby odbić na prawo czy lewo....I też bym tam softa topił bo z racji pracy i kolorystyki to chyba najbardziej zblizona wyglądem przyneta do naturalnego papu zębaczy,kolejnym plusem jest dla niej to że nie wymaga główki bo ta nieco ją "standaryzuje?" do pracy ogółu silikonu przez jeden wspólny element-punkt zaczepienia agrafki-wszystko co puścisz na główce poza kogutem i twisterami chyba ma podobna ,lusterkowatą pracę a tą twoje ryby mogą już zlewać.Drugim etapem byłby agresywny opad czymś dużym.
[2015-12-16 08:31]
Rozumiem o co ci chodzi tylko ze tam niedosc ze plytko to cale dno jest zarosniete takimi roslinami ktore wygladaja jak wlosy, jak sie rzuci za gleboko i blacha wpadnie w te wlosy to potem ciezko ja wyrwac. Im bardziej ciagniesz tym bardzej te wlosy przynete wciagaja. Niejedna tam stracilem i to mimo plecionki. Miejscowi co lowia liny i karasie wyrywaja grabkami na sznurku dolki i tam lowia na splawiki, za kazdym razem jak przychodza musza miejsce czyscic bo szybko zarasta. [2015-12-16 12:36]
Nooooo,jerry ma rękę,szkoda że nie wychylił się z nimi wcześniej,gdy czas zębaczy się zbliżał.Gdybyś jerry mieszkał niedaleko mnie to każdą ilość mógłbym ci powstawiać do starogardzkich sklepów na zasadzie co zejdzie to twoje.Fajne błyskotki nie ma co,moje zawsze wyglądają jak odłamek z jakiegoś szrapnela...obrzagowane,wybijane tym co sięgnę:) ja jednak jesli już robię to tylko wachadła pstragowe-pod moją wodę,wąskie na 1cm,długie na 6,silnie wykrępowane w s patrząc od boku.Całe ich dopieszczenie to tylko lekki szlif aby zadr po cięciu nie było-jednak potokom pasują:) temu z paszczu zwisa
[2015-12-16 18:20]
Jerry chyba będę musiał podać ci adres do wysyłki :)
Luxxis wielkie dzięki za porady,na pewno się przydadzą,myślisz że jerk w kolorze płoci był ok? [2015-12-16 21:20]
Ja rowniez robie pstragowki ale roznie wygiete, w zaleznosci gdzie mam zamiar na nie lowic. Mam do wyboru trzy rzeki, Bialucha plynaca szybko,Dlubnia sredniej szybkosci nurtu i Szreniawa na ogol wolno plynaca, a tam gdzie sie wybieram to uzywam odpowiednio przygotowanych blach. Np na Bialusze kiedy zakladalem agresywne blachy zauwazalem czesto ze pstragi pomimo swojego sprytu nie moga w nie trafic, za to w wodzie wolno plynacej nie mialy zadnych problemow. Wspanialy widok pstraga ktory kilka razy doskakuje do blachy i nie moze jej zlapac, a serce jak wali mocno? Chociaz wolalbym zeby zadyndal na kiju...... [2015-12-17 07:27]
Jerry chyba będę musiał podać ci adres do wysyłki :)
Luxxis wielkie dzięki za porady,na pewno się przydadzą,myślisz że jerk w kolorze płoci był ok?
Taa,płoć jest ok,tylko nie wiem czy w wersji jerk-na lato,początek sezonu to pewnie, ale jesienią? czytałem cykl artykułów o jerkowaniu jesienią,gościu podobnie jak ja prowadził swoisty pamiętnik co ,jak i na co-stwierdził po analizie że skuteczność jerków jako jesiennego wabika spada na pysk-brak fali hydroakustycznej ,no nikły,słabo daje po linii,tempo prowadzenia-jerkowanie wymusza krótkie szarpnięcia a te nawet słabe sprawiają że wabik skacze z miejsca w przód bądż jak slider-gwałtownie odbija na boki-tak więc cel niedość że żwawy to jeszcze nieprzewidywalny w ucieczce.Esoxy napchane ikrą są powolniejsze,mniej skłonne do gonitw dodatkowo termika wody spadła na pysk-optimum dla zębacza to 13-16 stC,tak więc nasz poczciwiec jest z lekka ospały i zgodnie z twierdzeniem autora jerki mu słabiej podchodzą.Ja kiedyś gdy łowiłem głęboko o tej porze to z upodobaniem stosowałem największe relaxowskie rippery-13cm bodajże,dość lotne,w dobrych kolorach i co najważniejsze -dawały się idealnie,powolutku prowadzić,ba nawet świrowały gdy zwiększałem im tempo,a ich wielkość odbiegała stanowczo od tego co serwowała im konkurencja,efekty były jak diabli.Zbroiłem je w główkę i jedną dużą kotwicę na szelce pod brzuchem.
Sprostowanie-to były kopyta-6
[2015-12-17 08:29]
Jak Wy to robicie? Albo nie umiem prowadzić gum, albo moje szczupaki nie gustują w nich, bo za cholerę nie biorą mi na gumy. Widocznie mają niedobory żelaza w organizmie i dla tego uganiają się za blachami.
Chyba jednak pozostanę wierny moim ulubionym Algom... ;-(
[2015-12-17 09:09]
Luxxxis zakupiłem podobne kopyta relaxa przed ostatnim weekendem i próbowałem nimi,może akurat taki dzień że szczupły nie żerował i nic nie wpadło albo dużych selektywnych przynęt się boją,jak uwieszały się na gumy to do tej pory na takie ok 8cm.Pogoda w weekend ma być nie najgorsza więc zastanawiam się nad ostatnim wypadem już w tym roku nad zalew. [2015-12-17 09:44]
Luxxxis zakupiłem podobne kopyta relaxa przed ostatnim weekendem i próbowałem nimi,może akurat taki dzień że szczupły nie żerował i nic nie wpadło albo dużych selektywnych przynęt się boją,jak uwieszały się na gumy to do tej pory na takie ok 8cm.Pogoda w weekend ma być nie najgorsza więc zastanawiam się nad ostatnim wypadem już w tym roku nad zalew.
Bo duża przynęta jest trochę selektywniejsza i wymaga od wędkarza "przestawienia" myślowego-czyli-kupisz,założysz,oddasz sto rzutów i wracając do mniejszych stwierdzisz że na duże nic nie bierze,oddasz kolejne 600 rzutów i gdy złowisz w końcu rybę to tylko utwierdzi cię w przekonaniu że na duże to nie ta woda,że tu nie chcą albo że 60-taki są dostępne tylko dla żywczarzy.Przekładając to na matematykę-dużej gumie dałeś nie dość że 600% mniej szans to jeszcze z racji selektywności ma ona kusić rzadsze o 300% ryby.
Dodatkowo testujesz większe wabiki na wodzie która robi coraz bardziej wymagająca z uwagi na schyłek sezonu....
Pomyliłem się? nie sądzę...:)
Kolejny ciekawy aspekt "przerzucenia" się na inne przynęty-większość ludzi którzy to robią,zakłada taką gumę i....już,to wszystko co robią.Ona ma sama łowic.Wielu nawet nie stara się nabić jej na większy hak co w przypadku ataku da efekt wiadomo jaki,oraz nie bierze pod uwagę jej ciężaru,zwiększonego o masę silikonu-ta guma na takiej samej główce co jej siostra o 5cm krótsza pójdzie niżej,często za nisko-poniżej wyrobionego w czuciu ściaganych mniejszych wabików.Nastepne "ale" to fakt że ripper,kopyto,sandra czy bóg wie co tam jeszcze to są RÓŻNE przynęty,wymagające RÓŻNEGO prowadzenia,optymalnego dla swojego rodzaju,przykładowe kopyto relaxa 6 gdy poprowadzone zostanie w tempie zwykłego rippera to zacznie odchylać się na boki -ryby tak nie pływają przecie:)
Sandra zaś stworzona jest do powolnego zamiatania ogonkiem i pracy kijem góra dół-powolutku,ripper zgasnie przy takim czymś.
[2015-12-17 10:12]
Jak Wy to robicie? Albo nie umiem prowadzić gum, albo moje szczupaki nie gustują w nich, bo za cholerę nie biorą mi na gumy. Widocznie mają niedobory żelaza w organizmie i dla tego uganiają się za blachami.
Chyba jednak pozostanę wierny moim ulubionym Algom... ;-(
Sith-poczytaj tego jegomościa,mój wędkarski Mentor,człowiek legenda,praktycznie mnie wychował.
http://muskie.home.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=107&Itemid=99999999
[2015-12-17 10:16]
W moim wpisie nie weszło zdjęcie tych breloczków
Gdzie to można zakupić?
[2015-12-17 10:26]
Koledzy nie bójcie się zakładania gum powyżej 10cm. Tak miałem w tamtym roku zakładałem tylko mansy 7,5cm efekty były,ale w tym sezonie postanowiłem przejść na większe gumy od 10+. Mniejszej nie zakładam. Koledzy się ze mnie śmieją czasem,że takie gumy zakładam to szczupaki się boją,bo guma większa niż szczupaki. Tylko, że efekty miałęm większe niż oni na swoje "paproszki":). W tym sezonie zakupiłem savegear shad 16cm i padło kilka sztuk co nie miały wymiaru nawet, a guma była połknięta praktycznie cała.Więc spróbujcie na drugi sezon połowić większymi gumami a efekty przyjdą. Nawet na kiju lepiej się wyczuwa prynęte jak ona pracuję,bo większa gramatura. Ja np zakładam canibala 12.5cm na haku 6.0 10-12gr. a tego shada na jesień 15gr główka na wodzie o gł 3m.Jest tak fajnie zrobiona, że przy powolnym prowadzeniu ładnie się kolebie na boki i zamiata spokojnie pięknie ogonkiem. [2015-12-17 11:02]
Lowilem na duze gumy kilkanascie razy i za kazdym razem 0000000000, chociaz nie powiem bo zdazylem w tym czasie kilka urwac na zaczepach. Jakos mi to nie szlo wiec postanowilem sie gum pozbyc, dalem znajomemu wszystkie gumy i glowki jakie tylko mialem. Bylo tego ze 100szt, on lubi na to lowic wiec zaraz przetestowal je na Wisle kolo Koszyc. Dzwonil mi tylko bez przerwy, wczoraj szczuply a dzisiaj sandacz to znowu jakis okonek a mnie brala cholera. Widac mnie jednak pisane blachy bo na te jakos mi to wedkowanie idzie.Pokaze wam jescze moje ulubione miejsce na pstragi......CHachacha. [2015-12-17 11:31]