Zaloguj się do konta

Kiedyś to dopiero były ryby.

utworzono: 2012/11/07 20:08
troc

Ile razy będąc na rybach słyszę- „Panie, kiedyś to dopiero ryby były”. Słyszałem to powiedzenie w latach 70, 80, 90 i oczywiście teraz. No i co z tego? Ano to, że trudno porównywać lata chociażby 70 do czasów teraźniejszych- chociażby postęp technologiczny, który dokonał się w sprzęcie oraz metodach połowu- świat poszedł naprzód a ryby jakie były- takie są. Że nie było problemu kłusownictwa? Ano był i kto wie czy nie większy jak obecnie, była inna gospodarka rybacka? Możliwe, ale pozwolenie na wody PGRyb kosztowało 15zł (zielony kartonik) i obowiązywało na terenie całego kraju, jadąc na ryby np. z Poznania nad koszalińskie jeziora człowiek nie kombinował tak jak obecnie gdzie zrobić opłatę i co wolno na danym łowisku- jeden regulamin obowiązywał na terenie całego kraju- może warto powrócić do jednolitych przepisów? Co się zmieniło?- rejestry połowów, planowa gospodarka rybacka, zarybienia, walka z kłusownictwem- teoretycznie ryb powinno być w naszych łowiskach pod dostatkiem a jak jest- każdy widzi. Coś tu nie gra, tylko CO? Zapraszam tym wpisem do dyskusji. [2012-11-07 20:08]

Wonski79

Od mojego ojca też można usłyszeć, że kiedyś to dopiero były ryby. I te opowieści jakich to on ryb nie łapał. Fakt jako brzdąc kilka ładnych okazów widziałem ale żeby ich jakoś dużo było to nie pamiętam.
[2012-11-07 20:32]

adam-konopnicki

No ale rekordy z roku na rok są coraz większe, więc chyba poławia się większe ryby ale to za sprawą lepszego i wytrzymalszego sprzętu. No i białoryb faszerowany pelletem, proteiną i innymi wynalazkami rośnie większy ;) Dziś jest taka sprawa, że łapie się większe, ale poławia się mniej. Mój śp dziadek zawsze mówił, że jak pojechał rano nad rzekę to nie było problemu ze złowieniem szczupaka +/-70 cm czy paru ładnych jazi. Teraz często jest z tym problem. [2012-11-07 20:56]

leszek11112

Koledzy pamiętam czasy , a wędkuję 40 pare lat że na Wiśle leszczy nawet okazów się nie brało tylko sum sandacz albo brzana [2012-11-07 21:09]

retek

opiszę pewne łowisko na którym wędkuje od prawie dwudziestu lat a mianowicie wisła w okolicach bydgoszczy  na przykładfzie laszczy .Dawniej za czasów dzieciaka było tak że połowienie leszczy w ilosciach i wielkościach dość sporych potem od połowy lat 90 było coraz gorzej doszłodo tego  że złowienie trzech sztuk było nielada sukcesem i nie większe jak 1kg .Potem nastąpiło kilka lat przerwy na tym łowisku , i w tym sezonie na nie wróciłeł i jestem bardzo mile zaskoczony nie dość że ryby jest sporo to jeszcze bardzo przyzwoitej wielkości .Myślę że poprawa stanu rybostanu nastąpiła poprzez zaniechnia odłowów komercyjnych przez rybaków i możliwe że zmniejszenie kłusownictwa, jak również zmiana mentalności nas samych wędkarzy , gdyż bardzo wielu z nas wedkuje czysto rekreacynie a nie konsubcyjnie . Tak więc jestem dobrej myśli na przyszłość . [2012-11-07 21:11]

PnK

Myślę że poprawa stanu rybostanu nastąpiła poprzez zaniechnia odłowów komercyjnych przez rybaków i możliwe że zmniejszenie kłusownictwa, jak również zmiana mentalności nas samych wędkarzy , gdyż bardzo wielu z nas wedkuje czysto rekreacynie a nie konsubcyjnie . Tak więc jestem dobrej myśli na przyszłość .


Jeśli mówimy o Wiśle to też trzeba zwrócić uwagę na fakt, że ta rzeka jest coraz czystsza. Wiadomo, że kilkadziesiąt lat temu nad Wisłą opalały się tłumy i nikt nie bał się w niej nawet wykąpać. Później było jak było. Ludzie mieli gdzieś ekologię i cały syf leciał prosto do Wisły. Dziś znów dba się o te sprawy, powstają oczyszczalnie ścieków, a zakłady przemysłowe są kontrolowane. Nie ma możliwości, żeby ktoś legalnie zanieczyścił tą rzekę. To na pewno też ma wpływ na ilość ryb, nie tylko w Wiśle. [2012-11-07 21:43]

z@mela

rekordy wieksze za sprawą  wiekszej swiadomosci wsrod wędkarzy i dostepu do mediów   więcej ludzi sie chwali rybami  kiedys liczylo się mięso  byle  zlowic  walnąc w łeb i  na patele.

Pamietam  koncowkę  lat 90 jak  jezdzilem nad Wartę  na starorzecze w Pyzdrach kolo promu dla zwierząt  to byla masakra szczupaki  50-70 bombaly jak szalone   brat mial spinnng teleskopowy  czechoslowacki   na ktory cięzko  przez zimę  zarabial na nagonkach  i na ten kij wraz z kolowrotkiem silstara   lowil takie ilosci szzupakow  na jednej wyprawie co ja z kumplami w rok  :/ ja na   teleskopa między kapelonami   polawialem  wzdręgi 30+  plocie tak samo i  karasie    czasem trafil sie okoń  wtedy nazywalismy  je garbusami  bo byly pod 40cm  dziś  to okon  czterdziestak bo   takie okazy mierze  a wtedy  wypuszczalem bo  kto by  to skrobal .

Szczupaków i okoni bylo  multum  to dotyczy  starorzeczy i rzeki  natomiast  okoliczne glinianki i  zalewy slynely z leszczy   szczupaków  okoni i ogromnych karasi  zreszta medalowych  brat mial  brąz a ojciec złoto  póżniej  nastąpila jakas dziwna era  zaczeli  ZARYBIAĆ   te wody karpiami amurami   znikły rosliny woda zmetniala i dzis mamy  studnie po 20m glebokie z zieloną wodą jak  siki szreka  i same mikro plotki  + to co z zarybienia  jesli gumofilce nie  wytrzepią w tydzien po otwarciu.

Szczupak i okon to coś na miano 3  lub 4 w totka   no chyba ze .....
[2012-11-07 22:03]

Lujski

tez uwazam ze najwiekszym problemem sa zarybienia karpiem a szczególnie amurem - wyjadaja roslinnosc w ktorej moga sie schowac malutkie rybki, a do tego w tej roslinnosci bylo mnostwo pokarmu dla tych rybek ... oprocz tego karpie wyjadaja ikre ...

jak ktos chce polowic karpia i amura to na stawach hodowlanych, naturalne zbiorniki powinny byc wolne od tych pasozytów .... dlatego jak zlowie to zabijam .. ! :D
[2012-11-08 06:54]

ryukon1975

No ale rekordy z roku na rok są coraz większe, więc chyba poławia się większe ryby ale to za sprawą lepszego i wytrzymalszego sprzętu. No i białoryb faszerowany pelletem, proteiną i innymi wynalazkami rośnie większy ;) Dziś jest taka sprawa, że łapie się większe, ale poławia się mniej. Mój śp dziadek zawsze mówił, że jak pojechał rano nad rzekę to nie było problemu ze złowieniem szczupaka +/-70 cm czy paru ładnych jazi. Teraz często jest z tym problem.










Zapewne dlatego że 50-60 lat wstecz nikt nie zgłaszał rekordów bo i nie było gdzie.
Obecnie ktoś kto obraca się w temacie też wie że łowi się ryby medalowe a nawet większe od rekordów Polski które nigdy nie widzą "światła dziennego", czyli stron czasopism o tematyce wędkarskiej.
[2012-11-08 12:08]

khead

No ale rekordy z roku na rok są coraz większe, więc chyba poławia się większe ryby ale to za sprawą lepszego i wytrzymalszego sprzętu. No i białoryb faszerowany pelletem, proteiną i innymi wynalazkami rośnie większy ;) Dziś jest taka sprawa, że łapie się większe, ale poławia się mniej. Mój śp dziadek zawsze mówił, że jak pojechał rano nad rzekę to nie było problemu ze złowieniem szczupaka +/-70 cm czy paru ładnych jazi. Teraz często jest z tym problem.



masz problem z lowieniem ladnych jazi? przyjedz do Krosna Odrzanskiego, zobaczysz jakie jazie sie lowi i ile :)
[2012-11-08 13:11]

adam-konopnicki

No z jaziami to problemu nie ma, ale szczupak ? No właśnie. Poławia się je coraz mniejsze. Trafienie 70 cm szczupaka to naprawdę jak trójka czy czwórka w lotto. Przeważnie poławia sie takie do 65cm maksymalnie. A przecież 70cm to też niewiadomo jaki szczupak nie jest.. Mimo to tych większych nie ma. A były. No i z tym karpiem i amurem to bym się z kolegami zgodził. Zarybia się nim bez namysłu i chwili zastanowienia. A zawsze krzyczymy, aby chronić to co polskie, to co nasze.  [2012-11-08 13:46]

CASINO ROYAL

nr 1 -ja wam powiem jak to kiedyś było -deputaty które szły na dane jezioro żeczywiście wpuszczano bo nie miał kto odkupić ( w latach 1990-2000 każdy w okół zarybianych jezior wybudował staw koparką ) częśc zostaje wykupiona na lewo a część po wuszczeniu odłowiona i wpuszczana do stawów sprawa
nr 2-odłowy były takie na jakie byly potrzeby teraz potrzeby sa 2-3 razy większe bo powstał wolny rynek i teraz rybę się wysyła hoho
nr 3
[2012-11-08 14:09]

Lutii

Witam wszystkich serdecznie!!! A no kiedys faktycznie byly ryby i to kilka razy wieksze niz teraz! Ja pamietam jak ojciec zabieral mnie na ryby(to bylo jakies 20 lat temu) szlismy doslownie na 30min i dwa szczupce w granicach 100cm zawsze mial! Nie zganialo sie wtedy niepowodzen na pogode czy inne bzdury,co sie chcialo to sie lapalo! Ja sam pamietam jeszcze 10 lat temu jak poszedlem pomachac spiningiem to minimum 5 gatunkow lapalem od bolenia po suma,sandacza! a teraz wielka du...a! W tym roku to juz calkiem patologia! Ryby na pewno sa ale dlaczego nie chca brac a jak juz biora to male? Moje zyciowki pochodza dobrze z przed 8-10 lat! Pomimo ze inwestuje w sprzet wedkarski i przynety grube tysiace rocznie! Pozdrawiam i powodzonka!
[2012-11-08 16:58]

garbik23145

Grube tysiące to co 5 tyś wydajesz rocznie na wędki i przynęty ???
[2012-11-08 17:41]

cierpliwy1

Lata 80-siąte.W tych właśnie latach ryb w Wiśle okolice Płocka było mnóstwo  na spinning czy na spławik każdy łowił dużo i zabawa była fajna.Niestety rybka była śmierdząca i jak Kowalski smażył ,to wszyscy w klatce wiedzieli ,bo czuli brzydki zapach ropy.Dlatego prawie nikt ryb nie zabierał Patrząc z mostu na Wisłę prawie zawsze widziałem potężne plamy ropopochodne  ,często dzwoniłem do ochrony środowiska i zdarzało się ,że pracowniczka tejże instytucji pobierała wodę do zbadania ,ale nic z tego nie wynikało.Sytuacja była taka sama bez zmian.W okolicach 
Płocka rybactwo prawie nie istniało ,ale koło Włocławka grasowała pod kierownictwem obecnego dyr Okręgu PZW a dawnego prezesa spółka "Certa".Nadchodziły lata 90-ąte i zaczęto troszkę walczyć z brudnymi wodami i faktycznie czystość wody w Wiśle z roku na rok była coraz lepsza.Wędkarze zaczęli brać złowione rybki do konsumpcji nie umknęło to uwadze zainteresowanych rybołówstwem i tak powstała spółka "Sum"Wtedy zaczęła się rzeź niewiniątek łowili jak chcieli i ile chcieli.Pływało w okolicach Płocka do dziewięciu ekip rybackich bez żadnej kontroli.Rosły nowe domy ,bary,restauracje wystawiane przez panów rybaków a rybek w Wiśle szybko ubywało.Zarząd Główny PZW połączył dwa Okręgi Płocki i Włocławski i ten nowy twór wygrał konkurs na uprawnionego do rybactwa na naszej kochanej Wiśle.Wszyscy odetchnęli myśląc ,że wreszcie nastąpi ład i porządek.Niestety kto tylko miał chęć wpłacał opłatę do Okręgu i uprawiał grabienie wody z ryb.W bardzo szybkim czasie na Wiśle grabiło 27 ekip rybackich i wtedy zaczęła się masakra .Zero kontroli nad rybakami,ponieważ PZW jako uprawniony nie reagowało na żadne monity społeczeństwa ,więc i służby odcięły się od rybactwa .Ta sytuacja trwa do dziś ,tylko ekip mniej ponieważ nie ma ryb ,ale PZW wpadło na pomysł i obniżyli opłaty miesięczne dla chętny uprawiać rybactwo i znów troszkę ekip przybyło .W 1987 zacząłem na poważnie spinningować i tak jest do dnia dzisiejszego .Jeszcze 10-20 lat wstecz okoni ,sandaczy w okolicach Płocka było bardzo dużo .Stojąc nad brzegiem Wisły przy jakiejkolwiek główce łowiłem piękne sandacze a dziś proszę przyjechać i zobaczyć ile łodzi wędkarskich pływa po Wiśle  w poszukiwaniu rybek ,kiedyś może 10% z tego łowiło z łódek.W tym roku złowiłem 14 sandaczy a większość moich kolegów nie widziało ogona sandacza tak PZW wygrabiło ryby.Moim zdaniem przyczyny braku ryb to;rybactwo kormorany wędkarstwo , kłusownictwo i fatalna gospodarka PZW. [2012-11-08 18:10]

leszek11112

i właśnie kolega cierpliwy ma rację a nie jak to [ lepsi wędkarze ] zabierających WYMIAROWE I ZGODNIE Z LIMITEM ryby nazywają mięsiarzami . [2012-11-08 18:39]

Lutii

Kolego Garbik 5 a nawet i wiecej,nie wazne ile tylko wazne ze wszedzie do okola mam wode a na nich nie ma ryb! Karte wedkarska oplacam juz od 15 lat a powiem szczeze ze moze ze dwa razy widzialem jak zarybiaja wody
[2012-11-09 08:34]

ryukon1975

i właśnie kolega cierpliwy ma rację a nie jak to [ lepsi wędkarze ] zabierających WYMIAROWE I ZGODNIE Z LIMITEM ryby nazywają mięsiarzami .









Lepsi wędkarze (czyt.internetowi:)) nazywają tak kogoś kto bierze rybę żeby ją zjeść dlatego że nie widzieli jak można naprawdę kosić mięcho.Stawia się wiadro z boku i wrzuca do niego wszystko co weźmie,przynęta to oczywiście biały robak bo brania częste a że ryby nieymiarowe mało ważne oby dużo było.
Na słowo "mięsiarz" nie zwracam uwagi bo każdy go sobie tłumaczy wedle własnych potrzeb w danej chwili.
[2012-11-09 09:01]

JKarp

i właśnie kolega cierpliwy ma rację a nie jak to [ lepsi wędkarze ] zabierających WYMIAROWE I ZGODNIE Z LIMITEM ryby nazywają mięsiarzami .

CześćMasz rację - zabieraj wszystko zgodnie z limitem i miej pretensję, że ryb nie ma.Pomyśl sam i policz ile ryb możesz zabrać łowiąc zgodnie z regulaminem przez dobę ;-)Nikt nikogo nie nazywa mięsiarzem - bo to zupełnie inny rodzaj i typ człowieka.Zauważ, że nie wszędzie jest czy była taka rabunkowa gospodarka na wodach PZW.Ilu było wędkarzy 30 lat temu a ilu jest teraz? Jaka była presja 30 lat temu i jaki sprzęt był dostępny a jak jest teraz?Były ryby bo wędkarzy było mało - w wielu wypadkach łowiących bardzo nieskutecznie. Na ryby chodziłem z Ojcem - potrzebny był szczupak to się go łowiło lub dwa w ciągu góra godziny. To samo z okoniami czy sandaczami. Łowiliśmy tyle ile było potrzeba a nie dlatego, że w zamrażarce miejsce się zrobiło.Dlatego " Kiedyś to dopiero były ryby..." JK


[2012-11-09 09:12]

Bernard51

i właśnie kolega cierpliwy ma rację a nie jak to [ lepsi wędkarze ] zabierających WYMIAROWE I ZGODNIE Z LIMITEM ryby nazywają mięsiarzami .

Napewno zabieranie wszelkiej ryby która ma wymiar jest pewnym nadużyciem,
A nazywanie ich miesiarzami też nadużyciem?
Do pewnych nawyków dochodzi sie z wiekiem wedkowania (dlugi staz -praktyka)
Kiedys karp mial wymiar 25 cm i jak Janusz pisze mniej bylo wedkarzy jak kiedyś szczupak mial 40cm wegorz też,  sandacz 45, a lowilo sie, karp poniżej 30cm wypuszczalo sie szczupak 60 szedl do wody sandacz byl bardziej porządana rybka ale mimo wszystko
poniżej 55 nie zabieralo sie majac swiadomość ze jutro mogę wyjąć 70 tke 80-tke. Dziś nie ma tej alternatywy (możliwości) ale to nie tlumaczy zabierających wsztstko i wedlug limitów aby puzniej wyrzucić na smietnik lub byc postrzegany przez laików sasiadów jako dobrym wedkarzem( kilogramami wozi ryby a dopiero zaczal wedkować)
Przy dużych skupiskach ludnosci (zarazem wedkarzy)malo zbirników , ten proces jest nieunikniony, nadrabia sie zarybieniami karpia aby wszyscy mogli cos sobie zlowić.
A koszty utrzymania i koszt ryby jest o wiele wiekszy mimo duzo wiecej czlonków placoncych skladki ( odpadly panstwowe -zakladowe dotacje na zarybienia) przyklad. kwk Gliwice i kwk Sosnica wspomagaly Dzierżno zarybieniami w granicach 14- 18 ton na rok w trzech partiach. Rozsądnych mogą te przyklady zadowolic ?
[2012-11-09 11:02]

leszek11112

koego jkarp ja tylko poparłem wpis kolegi cierpliwego . A tak po prawdzie to limitu ryb dawno nie brałem bo trudno złapać. Jeśli nie widziałeś ile pseudo dzierżawcy [ praktycznie całej Wisły ] wybrali ryb , a sam widziałem jak zastawiali sieci na tarlisku leszcza , jakie sumki sandaczyki brali mówiąc że co nie sprzedadzą to świnki zjedzą . I co jak rybek brakło bo po całej nocy z sieci wyjeli 2 krompiki zrezygnowali z dzierżawy. Wisła okolice Przydworzyc Kępeczki to widziałem . Kłania się mięsiarz. [2012-11-09 11:11]

sezam

Każdy tyle mówi o kormoranach, o czaplach i wydrach że to takie niszczycielskie stworzenia. Hmm, nie wydaje mi się, te zwierzęta "łowiły" ryby przed nami, a ich w ilość była znacznie większych niż to teraz można zaobserwować pomimo tego ryby były.(Jak to możliwe?!)
Był ryby, mnóstwo ryb!
Do czego zmierzam, a no do tego że problemem jest sam człowiek. Więc może warto się zastanowić nad sobą i swoim zachowaniem. No bo co nam da narzekanie w stylu "kiedyś to były ryby", zapewne nic. Wiadomo postęp idzie do przodu, są coraz nowsze technologie, sposoby połowu. Pytanie czy świadomość wędkarzy nadąża za czasami? Chyba nie. Dlaczego?
-A no dlatego że zapłaciłem 250zł i ryby odrobić muszą!- powiedział Kowalski, przepraszam 300tys. Kowalskich, a może i więcej.
Więc dlaczego każdy oskarża wszystkich i wszystko o brak ryb tylko nie siebie?
Dla mnie jednym z najgorszych szkodników nad wodą jest i będzie sam wędkarz!

No może jest kilku "zapaleńców" którzy kochają zapach porannej rosy, radosny śpiew ptaków i piękno przyrody, a nie dźwięk skwierczenia szczupaka w oleju. Jednak takowych mały procent jest.
Całe moje zdanie w tym temacie.
[2012-11-09 11:38]

JKarp

koego jkarp ja tylko poparłem wpis kolegi cierpliwego . A tak po prawdzie to limitu ryb dawno nie brałem bo trudno złapać. Jeśli nie widziałeś ile pseudo dzierżawcy [ praktycznie całej Wisły ] wybrali ryb , a sam widziałem jak zastawiali sieci na tarlisku leszcza , jakie sumki sandaczyki brali mówiąc że co nie sprzedadzą to świnki zjedzą . I co jak rybek brakło bo po całej nocy z sieci wyjeli 2 krompiki zrezygnowali z dzierżawy. Wisła okolice Przydworzyc Kępeczki to widziałem . Kłania się mięsiarz.


CześćLeszek ale nie powiedziałem że jesteś mięsiarzem. Ja tylko zapytałem, czy i ile ryb można zabrać w zgodzie z RAPR.Napisałem też, że nie wszędzie jest czy była tak prowadzona gospodarka rybacka jak w Twojej okolicy na Wiśle.Jeśli poczułeś się urażony to wybacz - przepraszam.JK
[2012-11-09 11:55]

cierpliwy1

Każdy tyle mówi o kormoranach, o czaplach i wydrach że to takie niszczycielskie stworzenia. Hmm, nie wydaje mi się, te zwierzęta "łowiły" ryby przed nami, a ich w ilość była znacznie większych niż to teraz można zaobserwować pomimo tego ryby były.(Jak to możliwe?!)
Był ryby, mnóstwo ryb!
Do czego zmierzam, a no do tego że problemem jest sam człowiek. Więc może warto się zastanowić nad sobą i swoim zachowaniem. No bo co nam da narzekanie w stylu "kiedyś to były ryby", zapewne nic. Wiadomo postęp idzie do przodu, są coraz nowsze technologie, sposoby połowu. Pytanie czy świadomość wędkarzy nadąża za czasami? Chyba nie. Dlaczego?
-A no dlatego że zapłaciłem 250zł i ryby odrobić muszą!- powiedział Kowalski, przepraszam 300tys. Kowalskich, a może i więcej.
Więc dlaczego każdy oskarża wszystkich i wszystko o brak ryb tylko nie siebie?
Dla mnie jednym z najgorszych szkodników nad wodą jest i będzie sam wędkarz!

No może jest kilku "zapaleńców" którzy kochają zapach porannej rosy, radosny śpiew ptaków i piękno przyrody, a nie dźwięk skwierczenia szczupaka w oleju. Jednak takowych mały procent jest.
Całe moje zdanie w tym temacie.

Wybacz kolego sezam,ale nie do końca sie z tobą zgadzam.Znam dużo ludzi,którzy do wędkarstwa podchodzą z sercem a nie zabij uduś ,ale sporo jest też takich ,co najlepiej zabrali by wszystko co żywe w "różny sposób złowione".Jak pisałem w innym poście sandaczy jesienią złowiłem 10 a usmażyłem 1-ego a na kormorany będę narzekał,ponieważ kilkanaście lat wstecz było ich 50 szt a jest w naszych terenach około 10000.Więc nie pisz że zawsze były i są ,bo to nie adekwatne do obecnej sytuacji.Trzeba tu mieszkać i widzieć co się dzieje i dopiero prowadzić dyskusje.Wcześniej jeden z forumowiczów napisał ,iż nie wszystkie Okręgi są tak zaniedbane jak nasz i pewnie ma racje .W naszym jest tragicznie . [2012-11-09 13:17]

Artur z Ketrzyna

Nie ukrywam. Ryb było kiedyś więcej. I to bez porównania.
Nie było mowy o takich sztucznych (pełnych chemii) zanętach, wody były czystsze. Rybacy nie trzebili tak ryb np.; na mączkę rybną. Wędkarzy było dużo mniej. Sieci kłusownicze też były bardziej prymitywne. Łowiska też był bardziej polskie...
Oczywiście wędkarze też sami się do tego przyczynili... Jak rozmawiam i wspominam dawne czasy, słyszę; "Kiedyś leszcze takie po 3-4 kg to workami się ciągało" Jak też i innych ryb zabierano wannami z nad wody.
Zabierano, zabierano i nie zastanawiano się co będzie później. Walono plotki że ta ryba to chwast. A potem widywało się takie rybki po krzakach, bo wędkarze plenili chwasty...
Teraz jest co jest, nie tylko z powodów nadmiernych odłowów, ale też długo planowych bezmyślnych zarybień. Zanieczyszczenie środowiska też ma swój wpływ, jak też regulacje brzegów, przegradzanie tamami rzek które służą do migracji ryb.
[2012-11-09 13:42]

pawelz

Porownywanie naszych czasow z tymi dawnymi jest troche bez sensu. Lowie ryby od polowy lat 70-tych. I powiem tak. Z mojego podworka. Za cale zlo jakie mamy u mnie odpowiedzialni sa tylko i wylacznie wedkarze plus PZW.
U mnie rybakow nie ma. I nie bylo (pisze o wszystkich wodach poz Zalewem Sulejowskim). Wiec gdyby to oni, Pilica powinna byc mlekiem i rybami woda plynaca. Ale tak nie jest.
Klusownictwo bylo i sadze ze obecnie jest mniejsze. Ze starych dobrych czasow do dzis wisza ciezarki z olowiem i wielkimi kotwicami na drutach przy zaporze. Dzis juz nikt tam nie klusuje, bo i nie ma po co. Kiedys jak starzy "wedkarze" jechali na nocke to stawialo sie po 10 sznurow na glowe. Teraz juz tez nie ma po co.
Woda. Dawniej w np. Wolborce mozna bylo zgadywac jakim kolorem barwia dywany w fabryce. A kilometr nizej przy moscie staly takie klenie, ze zal wspominac. Teraz rzeka jest czysta i.... pusta.
Co sie zatem zmienilo.
Juz jako uczen szkoly sredniej w wakacje bylem 3 razy w tygodniu na rybach. Na odcinku od Zalewu do Tomaszowa spotykalem moze jednego gora 2 wedkarzy. Teraz. Lepiej nie mowic.
A nie daj boze, zeby gdzies rozeszla sie fama, ze biora. Dzien i noc ilu wlezie.
Dawne limity ustalane zupelnie bez glowy, bez patrzenia w przyszlosc. Dzieki nim uszczuplono podstawowe stada ryb i tera mamy efekty.
Wtedy, kiedy ryby byly ludzie tlukli ile wlezie. Np swinka. Pilica byla slynna rzeka jesli chodzi o ten gatunek. Ale walono ile wlezie. Pamietam doroslych wedkarzy jak zwozili cale michy tej ryby. Trwalo to kilka lat, az osiagnelo punkt krytyczny i ryba ta nie byla w stanie dluzej sie utrzymac. I w zasadzie zniknela calkowicie. Podobnie ma sie rzecz z np. jelcem.
Mobilnosc wedkarzy i sprzet tez robia swoje. Kiedys byly miejsca nieosiagalne dla wedkarzy, gdzie ryby jakos sie byly w stanie uchowac.
Przyklad z muszkarstwa. Nie bylo dolnej nimfy, to stada lipienia na glebokosci od powiedzmy 1.5m w dol byly bezpieczne. Teraz wedkarze sa w stanie wydlubac ryby i z 2 m dolka.
Jak na Zalewie nie brala ryba, to splywalo sie z wody. Teraz. Nie bierze "z reki" to trolling (dawniej zabroniony). Tylko po to zeby rybe zlowic za wszelka cene. Jak pozbieramy to wszystko do kupy, to mamy obraz tego co sie dzieje. I nie zwalalby tu wszystkiego na rybakow, klusownikow. Bo na wielu wodach tego zjawiska nie ma, a i ryb jest tez zdecydowanie mniej.
Wedkarzy coraz wiecej, sprzet coraz lepszy, ludzie siedza na kuroniowkach czy wczesniejszych emeryturach, tylko wod ubywa a co za tym i ryb. Tylko PZW jakos nie moze dostosowac sie do nowych warunkow.
[2012-11-09 14:54]