Przyzwoitej jakości kijaszek z niezłej jakości przelotkami za przyzwoite pieniądze. Od trzech sezonów wymieniam starsze kije na kijaszki Kongera, Mam feedera, pickera, karpiówkę, bolonkę, i spina - wszystko z Kongera. W tym sezonie dokupię jeszcze ze dwa, trzy teleskopy tej firmy.
Ja polecam, złego słowa nie powiem. Przyzwoite patyki.
(2011/02/06 13:41)Kiedy słucham jak wędkarze narzekają na wagę kija to zastanawiam się co oni z tymi wędkami robią. Taki Konger jest ciężki?! Seria Carbomaxx?! Ciężki?!
No może jest cięższy od tych super hiper kijaszków z superwłókien, ale do jasnej Anielki co tymi kijami robicie?! Ile tych rzutów się wykonuje? Ile holowania się dziennie odwala?
To są dobre wędki i nie ma co narzekać na ich masę. No chyba że mowa o spinie, bo w tym przypadku masa ma duże znaczenie.
(2011/02/06 15:35)Morze to dla mnie sprawa poza kręgiem zainteresowań bo mam nad morze około 600 km. Natomiast łowię metodą gruntową, feederem, pickerem, na spławik.... Jestem nad wodą około 70-80 razy w sezonie i zapewniam Was ze macham kijem tak, jak każdy z Was.
Waga wędziska to tylko taki mit, który został zaszczepiony w umysłach wędkarzy przez producentów sprzętu ze względu na pędzący postęp technologiczny i chęć osiągania coraz większych zysków.
Oczywiście, wygodniej jest machać lżejszym kijem, a w spinningu czy tyczkarstwie jest to cecha bardzo przydatna jeśli kij jest lekki.
Ja jednak łowiąc na spławik nie odczuwam żadnego dyskomfortu bez względu na to czy macham kijem z Reala za 30 złotych, czy odległościówką z Kongera. Co do karpiówek, to wykonuje się nimi kilkanaście rzutów w ciągu zasiadki, a bywa że tylko kilka.
Za to jeśli się używa kijów także na rzece, to według mnie kij cięższy jest praktyczniejszy ze względu na specyficzną pracę i większą pracę wykonywaną przez ten kij. Węglówka, taka superlekka szybko się zmęczy.
Teraz nastanie era kijów kevlarowych, które będą jeszcze lżejsze. Ale będą drogie. Wtedy też w podobnej dyskusji ktoś posiadający kasę powie, że kije węglowe to o kant dupy roztrzaskać, a to nie będzie prawda.
Miałem szklany kij 3.90 - do 40g cw. Łowiłem nim nawet metodą gruntową i rzucałem nim ciężarami do 80 gramów. Używałem go nawet na rzece. Po 15 latach intensywnego użytkowania strzelił na drugim segmencie, a był to teleskop o nazwie "Black Arrow".
Nie męczyłem się rzucając nim, a był o wiele cięższy niż kije obecnie używane przeze mnie. Natomiast żaden węgiel nie zniósł by takiej ciężkiej roboty ja ten szklak nawet przez 10 lat.
Wiem to, bo użytkuję mój sprzęt aż do naturalnej jego śmierci. Dlatego pomijając przekonania, modę, pęd za nowościami, mogę powiedzieć że Konger robi kije o przyzwoitych parametrach i choć kilka gramów więcej ważą od tych renomowanych firmowych wędek, spełniają swoją rolę doskonale i nie jest potrzebne nic więcej do szczęścia. A kasy można zaoszczędzić dość dużo.
Jeśli będę kupował sprzęt na morze, albo na suma.... wielkiegooooo sumaaaa.... to wtedy zainwestuję, ale póki co do wędkowania wystarcza mi technologia Kongerowska aż nadto.
Pozdrówka.
(2011/02/06 19:07)''Za to jeśli się używa kijów także na rzece, to według mnie kij cięższy jest praktyczniejszy ze względu na specyficzną pracę i większą pracę wykonywaną przez ten kij. Węglówka, taka superlekka szybko się zmęczy''.
Nic nie pisałeś do jakiej rzecznej metody odnoszą sie te słowa,czy do stopa,przepływanki......
Ale spoko nie napinaj sie tak,chciałem sie po prostu trochę pomądrzyć :))))))
pozdrawiam
Jarek
(2011/02/09 15:30)