Jak to jest z tym zabieraniem ryb

/ 19 odpowiedzi

Odwiedzając wiele portali wędkarskich zawsze czytam że złowione ryby przeważnie każdy wypuszcza . Więc się pytam - gdzie te ryby ?. Głównie takie wypowiedzi słyszę z ust tych co łowią ryby drapieżne i łososiowate i obserwuję że właśnie tych ryb jest najmniej . W takim razie gdzie się podziewają . Jeszcze połowy Szczupaków , Sandaczy czy Sumów można jakoś wytłumaczyć bo do tych ryb dochodzą amatorzy żywca , to rzeki górskie obławiają głównie ci co wypuszczają i ryb nie ma . Jak napiszesz że zabrałeś ileś ryb  zgodnie z regulaminem to zaraz wielu potrafi cię skrytykować apelując do zdrowego rozsądku , a czy są tak naprawdę tymi co wypuszczają ?. Ja mam rozsądek i jeżeli jakiegoś gatunku w danym łowisku jest mało to po prostu go nie łowię , a tym bardziej nie zabieram . Jeżeli mam łowiska gdzie dany gatunek zaczyna dominować to głównie nastawiam się na te łowiska i łowię dominujące gatunki . I nie jest do końca tak że złowione Karpie wypuszczam , ale nie nastawiam się na nie i jeżeli się trafi to jednego wymiarowego mogę zabrać ale nic po za tym . Wyobraźnia i zdrowy rozsądek powinien nam podpowiadać co i gdzie można łowić , a następnie zabierać . Jeżeli w danym łowisku zabrakło szczupaków bo nokilaci zabrali to należało by nastawiać się na te ryby które zaczynają dominować i to jest zdrowy rozsądek . co wy na to ?.

 

 

 

wiechu1603


Co do Twojego pytania to powiem ci jak to wygląda u mnie.

Razem z żoną i córką lubimy zjeść świeżą rybkę, i czy to jest płotka, czy szczupak lub jeszcze inna ryba to jeżeli złapię i mamy ochotę to ryby zabieram. Oczywiście nie biorę "ile fabryka dała", tylę ile potrzeba ( przeważnie jest to około 10 -15 płotek lub jeden szczupak ). Zdarza się jednak że zabiorę ciut więcej niż potrzeba ale tylko w wypadku kiedy mam ochotę na rybkę w zalewie octowej. Reszta ryb wraca do wody bo nie lubię po jakimś czasie wyciągać ryby z zamrarzalki, psuję to ich smak.

Myślę że co do zabierania ryb z nad wody do domy i ich spożywania nie ma nic złego ( oczywiście jeżeli tylko znamy umiar ), płacimy składki, opłacamy dodatkowe zezwolenia, a niekiedy placimy jeszcze za zlowione ryby, za te pieniądze to odpowiednie władze ( myślę o PZW ) powinny pilnować aby na naszych wodach panowała rówowaga i zarybiać wody narybkiem takim jaki jest wlaśnie potrzebny.

To moje zdanie. Pozdrawiam.   

(2010/04/01 00:19)

pawelz


Z rzek gorski nie wziolem od kilku lat ani jednej ryby. Jedyne ryby jakie zabralem to teczaki z CP plus kilka jazi z Pilicy. Co do gorskich rzek i braku ryb.
1). Wiem ze na wielu portalach ludzie pisza o wypuszczaniu. Ale tych co wypuszcza jest zdecydowanie mniej niz tych co zabieraja. Tak jak wielokrotnie pisalem. Wystarczy pojechac na San ponizej ujscia Hoczewki (ponizej OS'u). Nic tylko slychac swist pal tluczonych ryb. Nie twierdze ze wszyscy to robia, ale znakomita wiekszosc. I to wystarczy.
2) Pstrag i lipien sa duzo bardziej wrazliwe na jakosc wod ( a takze na traktowanie ich przy wypuszczaniu ). Wiele ryb wypuszczanych nieumiejetnie, po prostu tego nie przezywa. Ja kiedys "cucilem" okolo 3 min lipienia ktorym mial tylko 32 cm. Zlowiony byl w srodku lata. Po minutowym holu nie byl w stanie sam odplynac. Gdybym go po prostu odpial z haczyka i wpuscil do wody, na 100% by padl. A tak nie wiem. Mial przynajmniej szanse.
3) Zmniejsz sie naturalne srodowisko tych ryb w sposob dramatyczny. Dzieki MEW'om, zaporom typu Czorsztyn zostaly odciete od naturalnych tarlisk. San dna glownych rzek (San czy Dunajec) nie nadaje sie tarla.
4) Klusownictwo. Wystepuje wszedzie. Ale w wodach gorskich tworzy zdecydowanie wieksze spustoszenie.Ryb nie ma tak wiele, a jesli dodamy do tego zapalowane przez klusownikow, to potrafi zrobic sie pustynia.
Tylko silne zarybienia moglyby nieco poprawic sytuacje. Ale nikt nie chce zaplacic realnej kwoty jaka nalezaloby wybulic na ryby. Dla przykladu powiem, ze ostatnio odbyly sie zarybienia OS'u na Dunajcu. 1kg potokowca kosztowal okolo 20 paru zlotych. To jest 8 ryb na sezon za karte wedkarska. A gdzie ochrona. Gdzie inne oplaty. Niestety ryby lososiowate sa drozsze o bialej ryby stad i zarybienia mniejsze niz np. takim leszczem, plocia czy jaziem. (2010/04/01 08:39)

u?ytkownik32021


ja biore tyle ile mogę. wszystko do stawu a nie na patelnie. na patelnie to biore dorsze kilka razy w roku jesli jade (2010/04/01 17:55)

u?ytkownik23540


A ja biore, jak są wymiarowe i poza okresem ochronnym i sie nie pierdziele.Nie lubie jesc ryb,ale mam rodzinke co za nimi przepada.Pozdrawiam. (2010/04/01 17:58)

kaban


Część (zaznaczam -część)spinningistów i muszkarzy stosuje metodę szeroko rozpropagowaną przez karpiarzy,czyli złowić,fotka,buzi(niekoniecznie) i do wody.Za brak ryb w wodach górskich nie obarczałbym tylko wędkarzy bo o tym wspomniał już Pawelz.Wiem z doświadczenia,że zapewnienia wielu kolegów o wypuszczaniu wszystkich ryb mijają się z prawdą ale chcą być trendy.Jestem zwolennikiem metody złów i wypuść ale też nie mam nic przeciwko tym którzy mają ochotę zabrać ryby (oczywiście w przyzwoitej ilości) do domu.Przyczyn braku ryb jest wiele więc za brak szczupaków w danej wodzie nie winiłbym tylko no killantów. (2010/04/01 19:16)

kazik


Ja głównie czytam i słyszę o tym że prawie wszyscy wypowiadają się jak to wypuszczają  i nawet potrafią innych krytykować za zabranie jakichś ryb , lub okazów (nie wspomnę o ocenie jaka jest wystawiana) . Dla mnie te osoby jednocześnie są nokilatymi . Więc jeżeli tak jest to gdzie te ryby ? , a zwłaszcza ci ludzie i zresztą większość przeważnie preferuje spinning gdzie ryb nadających się do tej metody robi się mało , mimo że jest nimi zarybiane . I nikt mi nie wmówi że na łowiskach obleganych przez wędkarzy kłusole grasują lub inne duchy na które całą winę można zgonić .W końcu zacznijmy niektóre sprawy traktować poważnie , a nie na portalu jest nokilatym , a w rzeczywistości bierze co popadnie . Mamy jakiś regulamin i jeżeli nikt go nie narusza to skąd te krytyki i taka nagonka narzucająca inne reguły . Nie jestem mięsiarzem i wiem kiedy i co łowić , a szczególnie zabierać , a jeżeli ktoś robi fotkę , a następnie wyrzuca taką rybę do wody  to co on jest lepszy od tych co biorą zgodnie z regulaminem , lub przepisami obowiązującymi na danym łowisku ? . Panowie trochę samo krytyki i uszanujmy to co ktoś osiągną lub potrafi , a nie z zazdrości wmawiać komuś że źle uczynił .

 

 

(2010/04/01 20:09)

Sebastian Kowalczyk


Myślę, ze nie ma się o co kłócić, ryby wypuszcza jedynie garstka wędkarzy, reszta się tym jedynie chwali. Wiem, bo obserwuje, co się nad wodą dzieje. Cała dyskusja na ten temat, nie ma dla mnie najmniejszego sensu.

(2010/04/01 20:19)

spines21


dokładnie (2010/04/01 20:34)

kaban


I właśnie kolego Kazik tu jest problem,że jeżeli ktoś widzi to jest no kill a jeżeli nie to hulaj dusza.Nie mam zamiaru nikogo bronić a wziąć rybę zgodnie z regulaminem(jaki on by nie był)ma prawo każdy wędkarz.Co do wypowiedzi pseudo wypuszczaczy względem innych wędkujących to świadczy jedynie o niskim poziomie kultury tychże osób.Z moich obserwacji wynika niestety,że lepiej nie będzie.Pozdrawiam. (2010/04/01 21:47)

rastif


Zastanówmy się chwilę,ile trzeba nam  ryb. Ja na przykład jestem tylko z żoną która nie lubi ryb,więc ile tych ryb potrzebuję,dla mnie sam pobyt nad wodą to sama przyjemność,Wracanie znad wody o kiju wcale mnie nie zawstydza. (2010/04/01 22:33)

u?ytkownik31595


Mówienie o wypuszczaniu ryb jest po prostu na topie. Moje doświadczenia są niestety zgoła odmienne. Wielu wedkarzy zabiera niewymiarowe, ledwie podrośnięte sztuki. Co innego net, co innego rzeczywistosc... (2010/04/01 22:50)

kazik


Dobrze kolega ,,maras88” napisał że to jest na topie i każdy chce się przypodobać innym , ale jednak inaczej czyni i to jest dwulicowość i brak charakteru . Są ludzie którzy z różnych powodów nie zabierają ryb , ale niech napiszą wprost , a nie jeszcze innych krytykują . Nie każdy lubi gotowe ryby ze sklepu i nie każdemu się nie chce robić przy nich . Są ludzie którzy wolą samemu złowić , obrobić je i zjeść .

 

 

(2010/04/02 00:06)

Kamil4850


Rybacy wiecej zabieraja ryby :( dlatego jej nie bedzie jak oni co roku łowiska nasze odławiają (2010/04/02 00:12)

rysiosz


Witam może to głupio zabrzmi i niedorzecznie ale teraz w moim przypadku ja nie zabieram ryb!Bo nie mam takiej potrzeby!zabierałem parę rybek na tzw. kolację kiedy ojciec żył a było to 6 lat temu.Ale od tej pory nic!tylko fotka jak warto i do wody.Dla mnie wędkarstwo to  hobby, odpoczynek i obcowanie z przyrodą, i spotkania z ludźmi o podobnych zamiłowaniach.Oprócz tego walka o środowisko i przyrodę!!!!ponieważ jesteśmy jej cząstką.A CO NIEKTÓRZY Z GRUBĄ KASĄ JAKBY ZAPOMINAJĄ O TYM I POD PRZYKRYWKĄ "EKOLOGICZNYCH' INWESTYCJI NISZCZĄ JĄ.SĄ WYJĄTKI OWSZEM ale większość ma to w d....! przepraszam za te uniesienia pozdrawiam społeczność wędkarzy. (2010/04/02 08:49)

u?ytkownik31907


ja zabieram ryby ale tylko tyle ile mi potrzeba i uwazam ze nie jest to zbrodnia (2010/04/02 09:15)

szymbor


no oczywiście że nie jest to zbrodnia :) w końcu masz do tego prawo :) (2010/04/02 09:29)

pawelz


Owszem, wielu ludzi tylko wirtualnie wypuszcza ryby. Ale wielu moich znajomych (zdecydowana wiekszosc) jest prawdziwymimi "nokill'owcami". I nie jest to kwestia mody.
W moim przypadku to czysta ekonomia. Powiem tak. Gdyby w naszym kraju bylo mase ryb ktore lubie (lipien, okon - te juz lowie sporadycznie) to zabieralbym je bez mrugania. No moze oszczedzil bym okazy. Tych mi autentycznie byloby zal.
Stwierdzenie jednego z kolegow, ze bierze tyle ile mu potrzeba jest chyba nie bardzo fortunne.
Ja wbrew pozorom, mam spore zapotrzebowanie na ryby. Sam jak juz wspomnialem uwielbiam tatara z lipienia. Moja zona lubi ryby pod kazda postacia. Tesciowie pochlaniaja kazda ilosc kazdego gatunku. Gdybym bral tyle ile potrzebuje (nawet w ramach limitow) to np. na rzeczke w ktorej jeszcze plywaja lipienie juz nie mialbym po co jezdzic. Po prostu nie byloby tam juz miarowych ryb. A ja wole lowic niz jesc.
Nie biore tez ryb z lenistwa. Skrobanie i obieranie psuje mi cala zabawe. Jesli postanawiam wziasc jakiegos jazia ta staram sie pierwsza rybe od razu zabic, wypatroszyc a potem lowic juz w pelnym konforcie nie myslac o tym, ze musze jeszcze cos oprawiac, zabijac itp. Nie wypuszczam ryb na pokaz. Czesto jezdze sam i rownie czesto wracam z pustymi rekoma do domu. Zona to rozumie i mimo ze mialaby chec na swierza rybe, nie robi mi wyzutow :).

To jest hobby i w obecnych warunkach jedynym sposobem na jego kontynuowanie jest dla mnie wypuszczanie ryb. Nie licze na PZW ze nagle zaczna mi zarybiac i dbac o wody tak jakbym sobie tego zyczyl. (2010/04/02 09:49)

maksymilian 42


Ja ryb nie zabieram tylko z czystego śmierdzącego lenistwa, ponieważ ja nie skrobię i nie patroszę ryb a w domu też nikt nie chce tego robić,i to jest u mnie cały  no kil.   Pozdrawiam maksymilian 42 (2010/04/02 19:10)

karoltsu1


Witam...
Po dwudniowej przerwie (wymuszonej pracą) zajrzałem na Portal.A TU taka dyskusja przeszła koło nosa.
&KAZIK,
tylko jedna osoba 'podważyła' zasadność ilości ryb-podnosząc Ci ciśnienie-całkowicie niesłusznie.Nie podejrzewam Jej o brak znajomości przepisów odnośnie limitu wagowego-ale jak określił to jeden z kolegów -'modnym trendem',oraz frustracją przedświąteczną.
Kolega PAWELZ dobrze opisał Swój sposób traktowania ryby przeznaczonej do zabrania.Choć 'oprawianie' ryby na miejscu połowu-uważam za chybione-dostrzegając walające się na łowisku łuski i rybie łby-tą czynność wykonuję w domu-bezwarunkowo.
W moim Rejestrze Połowów są pozycje wykazujące zabrane ryb(6 pozycji),ze wszystkich 23 wpisów wypraw w tym roku-co stanowi 1/4 bycia ZiW - z pewnością nie.
Ilości 60 szt. należy Ci raczej zazdrościć-Ja tylko 16 szt. w lutym ( Z ), z pod lodu.
W Mojej rodzinie Ryba na stole świątecznym jest swoistą tradycją-dzielimy się relacjami z wypraw,oraz ich przyszłym planowaniom.Bez smaku Ryby obchodzenie Świąt jest bezsmakowe.
Raczej współczuję Tym którzy tego doświadczyli. (2010/04/02 19:58)