Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty
Moi drodzy, gdyby pies rozróżniał dobrych i złych to większość debilnych psów zagryzłoby własnych, debilnych właścicieli. Bzdury opowiadacie.
Nie jestem złym człowiekiem a mimo to mnie atakują - bo się ich panicznie boję (chociaż teraz już odrobinkę mniej). Mało tego, nie lubię ich - wolę koty, ale pewnie dlatego że psów się boję. Nigdy nie wyciągnęłam ręki żeby pogłaskać własnego psa - tzn. psa rodziców, który po latach wciąż mnie pamięta i cieszy się na mój widok. Nie ma siły żebym wyciągnęła do niego rękę.
Moi drodzy, gdyby pies rozróżniał dobrych i złych to większość debilnych psów zagryzłoby własnych, debilnych właścicieli. Bzdury opowiadacie.
Nie jestem złym człowiekiem a mimo to mnie atakują - bo się ich panicznie boję (chociaż teraz już odrobinkę mniej). Mało tego, nie lubię ich - wolę koty, ale pewnie dlatego że psów się boję. Nigdy nie wyciągnęłam ręki żeby pogłaskać własnego psa - tzn. psa rodziców, który po latach wciąż mnie pamięta i cieszy się na mój widok. Nie ma siły żebym wyciągnęła do niego rękę.
Bez komentarza
Moi drodzy, gdyby pies rozróżniał dobrych i złych to większość debilnych psów zagryzłoby własnych, debilnych właścicieli. Bzdury opowiadacie.
Nie jestem złym człowiekiem a mimo to mnie atakują - bo się ich panicznie boję (chociaż teraz już odrobinkę mniej). Mało tego, nie lubię ich - wolę koty, ale pewnie dlatego że psów się boję. Nigdy nie wyciągnęłam ręki żeby pogłaskać własnego psa - tzn. psa rodziców, który po latach wciąż mnie pamięta i cieszy się na mój widok. Nie ma siły żebym wyciągnęła do niego rękę.
Bez komentarza
Masz w czymś problem?
Miotacz jest dobry ale nie pod wiatr i w zaroślach,kup pistolet hukowy albo taki na race świetlne.W razie ataku dodatkowo kucnij,pies głupieje wtedy.Pomyśl też o gwizdku na ultradżwięki .
"w razie ataku kucnij" - chyba po to żeby miał łatwiej dostać się do szyi ...
I tu masz zupełną rację. Nigdy w życiu żadnego kucania, nachylania czy klękania przed atakującym psem. Pies musi czuć chociaż odrobinę respektu przed "czymś" większym od siebie. Pozycja poniekąd zrównująca się poziomem wysokości z psem daje mu doskonałą możliwość ataku tego miejsca, które chce dopaść każdy drapieżnik chcący unicestwić obiekt ataku, czyli szyja, kark, głowa. Pozycja kucna umożliwia mu poza tym sprawne przewrócenie ofiary i większą możliwość unicestwienia, zagryzienia. Na atak psa najczęściej reaguje się atakiem, bądź chociaż blefowniem ataku (wersja obrony dla opanowanych i odważnych). Najczulszym miejscem w jakie można skutecznie uderzyć atakującego psa jest jego nos. Wiele agresywnych zwierząt reaguje odstąpieniem od kontynuowania ataku po uderzeniu go właśnie w nos. Patrz- kolucho w nosie buhaja. Kolejnym sposobem jest złapanie go za skórę na karku/szyi i konsekwentne i w miarę mocne dociskanie do ziemi (bez duszenia), co pies odbierze jako naszą chęć "zagryzienia go" i zdobycie przewagi w walce. Mając natomiast rękawiczki na dłoniach, można złapać go za dolną szczękę, skutkuje to w przypadku ras psów średnich, a nawet owczarków niemieckich i pozostałych ras z wąską kufą. Nastawianie do ataku swojego przedramienia może zakończyć się rozszarpaniem ręki, zwłaszcza nieosłoniętej odzieżą. Gwizdki wysokotonowe, ultradźwiekowe, popularne jako myśliwskie, służą do przywołania psów, a nie odgonienia go czy zapobieżeniu jego ataku, czyli reakcja psa odwrotna od zamierzonej przez atakowanego. Sposobem jest też owinięcie psiej szyi czy całej głowy swoją kurtką, koszulą, bluzą, szalikiem lub jakąkolwiek częścią wiekszej odzieży. Każdy przedmiot, którym możemy uderzyć psa podczas jego furii, jest nam również pomocny. Oczywiście wszelkie motacze gazu są najskuteczniejsze, ale pod warunkiem, ze jest to gaz w żelu, lub w pomieszczeniach zamkniętych czy bezwietrznej pogodzie- w sprayu.
Reasumując-
żadne
klękanie, żaden gwizdek
(chyba, że przeraźliwy sygnał, klakson itp),
żadna niezabezpieczona odzieżą ręka i żadne uciekanie
(chyba, że mamy gdzie i jesteśmy w takiej odległości że zwiejemy)
. Nie są to rady z neta czy opowieści kolegów, ale z autopsji. Hodowałem i hoduję psy dużych i silnych ras.(2012/11/28 14:25)
Moi drodzy, gdyby pies rozróżniał dobrych i złych to większość debilnych psów zagryzłoby własnych, debilnych właścicieli. Bzdury opowiadacie.
Nie jestem złym człowiekiem a mimo to mnie atakują - bo się ich panicznie boję (chociaż teraz już odrobinkę mniej). Mało tego, nie lubię ich - wolę koty, ale pewnie dlatego że psów się boję. Nigdy nie wyciągnęłam ręki żeby pogłaskać własnego psa - tzn. psa rodziców, który po latach wciąż mnie pamięta i cieszy się na mój widok. Nie ma siły żebym wyciągnęła do niego rękę.
Bez komentarza
Masz w czymś problem?
Nie bardzo rozumiem. Jeżeli coś cię uraziło to przykro mi. Przepraszać nie będę bo nie wiem za co.Piszesz że boisz się psów a jak wiadomo strach jest przez psy wyczuwany. Piszesz że ich nie lubisz a myślisz że pies tego nie wyczuwa. W czym problem?
Ja tam mam 22-strzałową, krótka wiatrówkę. Działa nie tylko na psy :-) Uniwersalna - podpity koleś, stado kaczek wyżerających zanętę, no i z dzieckiem można się fajnie pobawić celując do puszek.
Oj stary, miałbyś spore kłopoty po czymś takim. Z dzieckiem powiadasz....... A obiło Ci się kiedyś o uszy słowo "rykoszet", "zbłądzona kula".....? Porażka kolego, porażka.(2012/11/28 14:30)
Sprawa jest prosta !Kiedy biegnie na mnie pies to przyklękam na lewe kolano i wyciągam w jego kierunku wyprostowaną rękę z zaciśniętą pięścią. Kiedy otwiera pysk by mnie ugryźć wkładam mu rękę jak najgłębiej i otwartą już dłonią chwytam od wewnętrznej w okolicach ogona. Następnie szybkim ruchem prawą ręką chwytam za dolną szczękę i wywracam psa na lewą stronę. Po tym zabiegu zęby psa skierowane są na zewnątrz i nie może mnie ugryźć.Proste !;)
psów nie nalezy sie bac
agresywne zachowanie wobec nich jest jeszcze gorsze psy są pamiętliwe
mija jeżeli nie wyciągniesz reki do psa ktorego znasz pare lat to nawet jamnik będzie chciał cie zagryźć -_-'
Cześć Maciek :) Ja się tego wszystkiego domyślam... zresztą, jak napisałam, jest już o wiele lepiej (mogę przejść bez sztywnienia obok psa sąsiadki :)) ale naszego Bajbusa i tak nie mogę dotknąć :(
A właśnie... tak przejawia się to moje "lepiej" - przejdę obok spokojnie ale z rękoma przy szyi (własnej) żeby mnie za rękę nie chwycił :)
To z Tobą pójść na wystawę psów, to tak jak ze mną na konkurs tańca towarzyskiego albo spotkanie członkiń kółka różańcowego :)(2012/11/28 15:41)
Cześć Maciek :) Ja się tego wszystkiego domyślam... zresztą, jak napisałam, jest już o wiele lepiej (mogę przejść bez sztywnienia obok psa sąsiadki :)) ale naszego Bajbusa i tak nie mogę dotknąć :(A właśnie... tak przejawia się to moje "lepiej" - przejdę obok spokojnie ale z rękoma przy szyi (własnej) żeby mnie za rękę nie chwycił :)To z Tobą pójść na wystawę psów, to tak jak ze mną na konkurs tańca towarzyskiego albo spotkanie członkiń kółka różańcowego :)
Musiałbyś mnie cały czas bronić ;)
Hahahahahaha......To niemal identycznie jak Ty mnie uspokajać.... -Oddychaj, spokojnie, licz do tysiąca, napij się wody, zapal sobie, nie pluj na panią i pana, schowaj procę........a w ogóle wyjdźmy już stąd, to napijmy się...... :))))))))(2012/11/28 15:59)
gaz, gaz , gaz, gaz gaz..... i jeszcze raz gaz, gaz, gaz. Możecie oczywiście poddać atakującego psa hipnozie, albo uciekać, albo udawać, że nie żyjecie!
Hehehehe. Zawsze można "piesa" złapać, założyć mu służbowy kaganiec i powiedzieć :
-"Azor.... nie wolno!"
Powodzenia treserom życzę, jak piesek będzie baaaaaardzo zły.
Chyba spotykacie nad wodą same "sarenki"..... bez komentarza.
(2012/11/28 17:09)Do tematu dodał bym jeszcze. Słyszy się o pogryzieniach dzieci przez psy. Tutaj Maciek jest dobrym przykładem. Pies zaatakował ponieważ bronił potomstwa mimo iż przecież nie chciał zrobić żadnej krzywdy maluchom. Nie wierzę w opowieści że dziecko nic nie zrobiło a pies je pogryzł. Czasami wystarczy gwałtowny ruch lub w złym momencie wyciągnięcie ręki. Pies nawet najłagodniejszy posiada przysłowiową miarkę, która w pewnych okolicznościach się przebiera. Dzieciom ciężko takie sprawy wytłumaczyć, wpajając że piesek jest dobry i w ogóle i nic nie zrobi.
Obserwuje na mojej psinie, która jest strachliwa i do mojego syna nigdy jeszcze nie wyszczerzyła zębów ale tłumacze juniorowi że czasami przesadza i psu może się to w końcu nie spodobać. Widząc na podwórku dzieci wyciągające ręce do mojego psa po prostu ją zabieram a dziecku tłumacze że ten piesek nie lubi obcych i nie da się pogłaskać bo do końca nie wiem kiedy ta miarka się przebierze. Dlatego też chciał bym uczulić niektórych właścicieli czworonogów. Pies to zwierze, które nie rozumuje tak jak człowiek. Nie można ufać zwierzęciu bezgranicznie. Ja mam labradorkę. Rasa uważana za łagodna ale widziałem też agresywne psy tej rasy. Sporo zależy tu od wychowania psa.
Nie radzę wyciągać rąk do nieznajomego psa. Pies sam podejdzie jak nie będzie czuł się zagrożony.
A rodzicom małych dzieci radzę tłumaczyć, iż pies czuje, też go boli. Ciągnięcie za ogon czy za łapy nie jest przyjemne dla czworonoga i nie pozwalać podchodzić do nieznajomych psów.
Masz rację, z jednym, malutkim ALE. Podstawą w wychowaniu każdego psa, czy to York czy Rottweiler, jest wpajanie mu posłuszeństwa i nietykalności wobec ludzi. Nie wiem, czy miałeś kiedyś okazję przyglądać się pracy sędziów i zachowaniu psów na wystawach psów w Polsce i za granicami kraju.... Otóż sędziowie podchodzą do każdego wystawianego psa i z bliska oglądają, dotykają, sprawdzają ich uzębienie, łapy, uszy, a nawet genitalia u samców. W Polsce taki sędzia podchodzi do psa z pewną dozą nieśmiałości, obaw, a nawet strachu. Bo wiele naszych, polskich psów jest skandalicznie źle wychowanych i szerzy zęby na każdego, próbują nawet atakować, a o dopuszczeniu sędziego do siebie to nawet mowy nie ma. Taki pies zostaje automatycznie dyskwalifikowany. Na wystawach zagranicznych nie ma takiej możliwości, żeby Rottweiler, Dog, Amstaff, York, Chow Chow czy Kaukaz warknąl, czy nawet krzywo spojrzał przy otwieraniu mu pyska do kontroli uzębienia, kontroli jąder, czy skóry, bo inaczej może zapomnieć o jakiejkolwiek nastepnej swojej wystawie w życiu. A nie daj boziu pies "na zachodzie" ugryzłby kogoś na ulicy, podwórku, czy w bloku, to kary grzywny przewyższają kilkudziesięciokrotnie koszt szkolenia psa u najlepszych treserów. U nas - "śmiech na sali" i najwyżej psa uśpią. Moje córki wychowały się z dogami, bernardynem, rottweilerami i teraz cane corso. Siadały na nich, giglały piórkiem w uszach, dmuchały w nosy, pokazywały dośc mocno gdzie piesek ma oczko, a nawet zasypiały z nimi na ich posłaniach wtulone w psów futra. Żaden z psów nigdy nie podniósł wargi na żadne dziecko moje czy obce, z jednym wyjątkiem mojej suki doga, która warknęła na córkę przechodzącą koło jej miski jak akurat jadła. Zareagowałem natychmiast uderzając ją mocno w kufę. Nigdy więcej pies nie zareagował nawet kiedy córka miętoliła w jej misce segregując czerwone kulki karmy od żółtych i brązowych. Pies cierpliwie czekał aż się jej zabawa znudzi, dopiero podeszła. Ja swoje psy wychowuję tak, żebym miał do nich 150%-wą pewność reakcji wobec innych osób, a zwłaszcza dzieci. Dla psa członkowie jego stada, a szczególnie "szczenięta" w stadzie i nawet obce "szczenięta", muszą być święte.
Nad woda jak cię zaatakuje pies, to nie będziesz miał czasu kombinować, czy to tresowana bestia, czy bezdomny szaleniec, czy genetyczny desperat. Każdy, kto jest świadomy zagrożeń, nie wypuści psa bez kagańca, nie pozwoli mu hasać po ostępach. Nie chodzi tu nawet o ludzi, ale o zwierzęta. Taki wolno puszczony pies, wychowany na blokowisku ( a w zasadzie każdy), zmałpieje jak mu przed mordą wystartuje bażant. A człowiek - jeden nie będzie atrakcyjny dla bestii, a inny jak najbardziej. Każdy wolno biegający pies bez kagańca, spuszczony ze smyczy stanowi potencjalne niebezpieczeństwo. Jest tylko jedna rada - albo go odstrasz, albo zabij. Powodzenia koledzy z tymi korkowcami, wiatrówkami, hipnozą, kotletami, kotami i teściówkami. Jak ci jeden Azorek jaja wygryzie, jak poharata twoje dziecko, jak zostawi na ciele odcisk zębisków, to wtedy pertraktujcie i próbujcie ugłaskać napastnika.
Może zapytajcie go, DLACZEGO SIĘ PRZYCZEPIŁ I POPROŚCIE, COBY SIĘ DOBROWOLNIE ODDALIŁ.
POTEM DAJCIE MEDAL WŁAŚCICIELOWI CIELĘCIA.
:)
Ubawiłem się. Hehe.
(2012/11/28 17:41)Maciek ok ale jesteśmy z tematem chyba za daleko. Szkolenie i właściwe wychowanie, opieka i na koniec nadzór nad zwierzakami to inna bajka.
Jestem ja na rybach jakiś "kundel z watachą" to dlaczego mam się nie bronić?
Przykład: bronię się gazem pieprzowym, pies - psy mnie przewarcają, to dlaczego ktoś napisał, że nie należy się "położyć" w pozycji tzw. żółwia?
Nie mam tutaj na myśli "na kolana" ale zaciśnięte pięści przy uszach pozycja ciała embrionalna chroniąca twarz, ego, brzuch moim zdaniem jak najbardziej wskazana.
Pies, psy w czasie takiego ataku mogą jedynie kąsać ale "paluszków czy rączek ...........
Nie będę kończył
(2012/11/28 17:48)Z twojej strony odebrałem ten wpis jako żart ale kiedyś jeden pies i jego pan przekonał się, że tak nie jest.
(2012/11/28 18:07)