Ponieważ analogiczny temat za kwiecień cieszył się dużym powodzeniem i wyszły od samych Kolegów propozycje kontynuacji na kolejne miesiące pytam więc: jak oceniacie zakończony właśnie miesiąc maj w szkolnej skali 1-6 pod względem wędkarskim: brania, sukcesy, porażki, okazy, wszystko ważone ilością wolnego czasu na ryby?
Moja ocena: 3,5 - z ryb cennych 5 linów, największy 1,05kg, nie złowiłem w maju karpia, nie dorwałem się do przedtarłowych leszczy, karasia i jazia jeszcze ani jednego w tym sezonie. O drapieżnikach nie piszę bo się nie nastawiałem. Rzucałem jednak rosówki na węgorza, ale bez efektów (trzeba było uklejkę, jak inni i oni łowili) Mało czasu na ryby przez liczne drobne sprawy formalne związane z zakończeniem studiów (nawet nie tyle nauka, ale nieganie po liczne podpisy i pieczątki), które do załatwienia rano rozbijają plan na cały dzień. Znalazłem fajne miejscówki i wierzę, że gdybym częściej bywał nad wodą, to ryby by były, bo jak się wybierałem to brania były nienajgorsze, tylko potrzebny czas...