Zaloguj się do konta

Gwiazdkowe marzenia

utworzono: 2011/12/01 20:23

Choinka , lampki (świeczki) włos anielski, bąbki, cukierki i wiele wiele innych gadżetów które nasze mamy, babcie zawieszały na żywej choince a która to wnosiła do naszego domu wiele wiele radości. Ileż czaru i uroku i blasku miała w sobie zielona ozdobiona różnorakimi ozdobami choinka która zawsze kojarzyła nam się z prezentami od Św. Mikołaja.

Jakie prezenty zapamiętaliście najbardziej i jakie mieliście życzenia do Św. Mikołaja ?

 

 

[2011-12-01 20:23]

zbynio5o

Miru rozkręce Ci temata :)     Nie pamiętam co dostawałem pod choinke za dziecka, to było 100 lat temu hehe,

Dwa lata temu poprosiłem Św. Mikołaja  o fajnego woblera. I dostałem .

Jest tak drogi że do dzisiaj go nie użyłem, normalnie szkoda mi go . Śmieszne, co nie . :)))

[2011-12-01 20:50]

grzesiek35

a ja dostalem serie tzw resoraków  z Pewexu. Mała rzecz a cieszyła jak cholera.
[2011-12-01 21:05]

Pamiętam jak Nikolas zabrał mnie pierwszy raz na ryby. Pożyczył mi wszystko do łowienia,pokazał co robić i jak . Potem musiał jechać na południe .Już nie wróci chyba. Pod choinką znalazłem jego wszystkie kije i pudełka ,nawet kurtkę zostawił mi. To było osiem lat wstecz, do dziś łowie w tej kurtce. A mam prośbę do Mikołaja . Żeby Nikolas pojechał ze mną na Wartę na ryby .Pozdrawiam hoplita. [2011-12-01 21:11]

basiasia

Pamiętam jak Nikolas zabrał mnie pierwszy raz na ryby. Pożyczył mi wszystko do łowienia,pokazał co robić i jak . Potem musiał jechać na południe .Już nie wróci chyba. Pod choinką znalazłem jego wszystkie kije i pudełka ,nawet kurtkę zostawił mi. To było osiem lat wstecz, do dziś łowie w tej kurtce. A mam prośbę do Mikołaja . Żeby Nikolas pojechał ze mną na Wartę na ryby .Pozdrawiam hoplita.

... i przywiózł mi nową kurtkę. :)))
[2011-12-01 23:32]

Napisz ile potrzebujesz złotych, to dam na kurtkę Tobie . Będę jako Mikołaj.hoplita.

[2011-12-01 23:43]

basiasia

Dziękuje , nie trzeba , moja jest nowa, nie ośmioletnia.
[2011-12-01 23:51]

No to figę z makiem dam Tobie.Pozdrawiam. hoplita. [2011-12-01 23:57]

basiasia

Ok. Wszystkiego Dobrego.
[2011-12-02 00:01]


- Daniel sprawdź co przyniósł Ci Mikołaj.

- sprawdzałem nic mi nie przyniósł.

- może byłeś niegrzeczny? - W tym momencie popłynęły mi łzy z oczu przypominając sobie chwile w których obraziłem mamę.

- mamo Mikołaj mnie nie lubi? Przepraszam będę już grzeczny.

- sprawdź jeszcze raz może coś dostałeś, poszukaj koło szafy.

Poszedłem smętnie do pokoju i spojrzałem na szafę. Tuż przy niej stało smukłe na 80 cm długie zawiniątko. Rozpakowywałem powoli rozwijając czarne sznureczki drżącymi rączkami. W środku był śliczny czerwono czarny teleskop. Chwyciłem go oburącz jak „zbawienie” którego chwycić jest rzeczą niemożliwą i krzycząc popędziłem do mamy.

- Mamo! Mamo! Mikołaj mnie lubi zobacz co mam, będę wędkował i złowię Ci ogromną rybę.

Od tego momentu myślałem tylko o jednym. Kiedy ta głupia zima się skończy? To pytanie powtarzałem setki razy sobie i innym domownikom. Na wiosnę tata zabrał mnie do sklepu wędkarskiego gdzie pozwolił mi wybrać żyłkę, haczyki i kołowrotek. Po tych zakupach nie było mowy żeby mnie utrzymać w domu. Miałem wtedy 8 lat (jak widzicie dość długo wierzyłem w Mikołaja) i odkryłem swoją nową pasję. W beczce, która stała koło domu pod rynną czyniłem swoje pierwsze zarzuty i wyobrażałem sobie jak wielka ryba z beczki zatapia spławik. Z pomocą Taty, choć ten nigdy nie wędkował,   sporządziłem sensowny zestaw, który jak teraz widzę dość dobrze imitował zestaw spławikowy.

Po kilkudniowym namawianiu i proszeniu taty wyszliśmy nad staw. Nasze miejsce fachowo zwane „łowiskiem” to dość duży nieregularny staw porośnięty gęsto   grążelem i obrośnięty starymi wierzbami w koło. Pomiędzy dwoma drzewami rozłożyłem swój sprzęt a tata kopał robaki.

- patrz synku jakie robaczki ryby lubią.

- ten będzie dobry?

- a jak sądzisz?

- będzie dobry.

 A jaki miał być jak ja myślałem tylko o tym aby posłać zestaw do wody. Założyłem robaka na złoty hak i próbowałem swoich pierwszych rzutów. Było ich mnóstwo a spławik nie lądował dalej niż metr ode mnie. Nie zrażało mnie to tylko zakładałem kolejnego robaka i kolejny rzut. Taka zabawa trwała do momentu gdy zestaw wylądował na drzewie.

- co teraz zrobimy tato?

- spróbujemy odzyskać spławik.

- ale jak?

- pociągnij za wędkę to może sam opadnie.

 

Jak polecił tak zrobiłem tylko efektem było zerwanie żyłki. Co za pech znów trzeba montować zestaw a w wodzie czeka na mnie wielka ryba – myślałem. Po chwili zestaw był gotowy i już z pomocą taty trafił do wody. Zaczęło się czekanie. Czas leciał a ja kombinowałem gdzie ta ryba jest. Może trzeba bliżej? Może dalej? Może w lewo a może w prawo? Biłem się z myślami wpatrując się nieruchomy spławik. Minęły może dwie godziny i prócz kolejnych zaczepów ryby nie było. W spławiku sterczącym na tafli wody jak gwóźdź w ścianie chciałem dopatrzeć się najmniejszego drgnięcia. Każdy powiew wiatru i lekkie zakołysanie spławika chciałem kończyć zacięciem ale tata uspokajał mówiąc, że to nie ryba. Zaczęło zachodzić słońce i tata zarządził koniec na dziś. Wyprosiłem jeszcze pół godzinki. Tata zabrał szpadel zarównał dołki po kopaniu i powiedział, że za pól godziny widzi mnie w domu. Zarzuciłem zestaw, usiadłem na trawie i czekałem. Mijały kolejne minuty a wędkarstwo zaczynało mi się nudzić jednak nadzieja nie opuszczała mnie nawet na chwilę.

Nagle spławik się zakołysał i znikł w toni. Złapałem za wędkę i zapominając o istnieniu kołowrotka zacząłem szybkim krokiem oddalać się w stronę brzegu. To monstrum w wodzie walczyło dzielnie a ja cały dygotałem z wrażenia i przejęcia. W pewnej chwili opór ustąpił a spławik z hakiem wylądował na moich spodniach. Długo dochodziłem do siebie a ryba z sekundy na sekundę rosła w mojej wyobraźni. Chwile mi zeszło nim wydłubałem hak ze swoich spodni dresowych. Miałem ochotę płakać i Cieszyć się na zmianę. Jedynie spokoju nie dawało mi to, że nikt mi nie uwierzy w przygodę. Miałem nawet schować hak i powiedzieć ze zabrała go ryba dla większej wiarygodności. Jednak postanowiłem powiedzieć jak było w rzeczywistości. Biegiem dotarłem do domu robiąc tyle hałasu i rabanu co banda rozwydrzonych nastolatków.

- Mamo! Tato! Była ogromna!

- a gdzie ja masz? – zapytała mama.

- uciekła do wody.

- nie martw się jutro złowisz kolejną.

To pozwoliło mi nieco się uspokoić ale miałem świadomość, że nikt mi nie wierzy bo też nikt nie podzielał mojej euforii i entuzjazmu a już na pewno nie w tym stopniu.

Zjadłem kolację i poszedłem spać nie mogąc się doczekać jutra. Obiecałem sobie ze wstanę o 6:00 i złowię tą rybę. Kolejnego dnia wstałem koło godziny dziewiątej i bez śniadania pobiegłem na „dyżur” z wędką. Od czasu do czasu doglądał do mnie tata i pytał czy biorą. Niestety nic nie brało. Na takim niebraniu upłynął czas do obiadu. Po obiedzie jak się domyślacie poszedłem łowić ryby. Zarzuciłem wędkę samodzielnie i czekałem kolejne godziny patrząc w duży, czerwony spławik. Była może godzina 18 kiedy spławik po raz drugi zanurzył się w wodzie. Przebiegły mi przez głowę setki myśli. Czekać? Zacinać? Kręcić młynkiem? Czy co innego robić? Postanowiłem zaciąć i spokojnie kręcić kołowrotkiem. Pan Bóg sprawił, że zacięcie było trafione. Hol trwał może z 10 sekund i na brzegu wylądował nasz piękny karaś złocisty. Spełniło się moje marzenie. Ryba miała może 15 cm długości ale wtedy dla mnie był to prawdziwy gigant. Trząsłem się cały z nerwów i wrażeń. Nie potrafiłem uwolnić ryby z haczyka więc razem z wędką wparowałem do domu robiąc jeszcze więcej hałasu niż wczoraj. Od tego dnia moi rodzice chyba przeklinali pomysł aby kupić mi wędkę. Nie było czasu na naukę   ani na inne obowiązki bo w wodzie czekała kolejna sztuka…

[2011-12-02 10:53]

Thunder...........

Uwierz że wiedziałem że to wkleisz, ale czytam to ponownie z miłą chęcią  :))

[2011-12-02 19:00]

tak mi się skojarzyło Miru:) a że bloga już mi nie wolno prowadzić to wkleiłem tu:):):):)
[2011-12-02 22:12]