(2012/07/07 18:13)Podpisujcie, podpisujcie... Grabowski już ślini paluchy żeby liczyć banknoty które wpadną w jego łapy po sprzedaży węgorzy które wypuszczacie(chyba) w "okresie ochronnym", sandaczy, szczupaków, sumów itd powyżej górnego wymiaru(jeśli będzie)
Nie obraźcie się panowie, ale naiwni jesteście jak małe dzieci. Krzychu i Bernard są już "dotarci" i wiedzą o co w tym wszystkim chodzi, a wam nawyraźniej potrzeba jeszcze sporo czasu żeby przejrzeć na oczy.
Nie jestem wrogiem górnych wymiarów ochronnych na wodach należących do klubów czy jakichś stowarzyszeń. Jak najbardziej tak.
Płaci się składki, zarybia wodę i dba mając świadomość, że to przyniesie efekty.
Sam mam taką "perełkę" jez. Lusowskie na którym ostatni(1 dniowy) odłów kontrolny był 2 lata temu. Każdy okoń złowiony na spinning, po ostrożnym wyhaczeniu odzyskuje wolność.
Traktuję to jezioro jak swoje i tak o nie dbam.
Zaś wody PZW traktuję tak samo jak PZW nas.
Jeśli łowisz na wodach PZW opłacając kartę,jesteś częścią tego związku.Powinieneś tak samo dbac o te wody jak "swoją perełkę".To że "Góra robi nas w "jajo",jesteśmy sami winni(członkowie PZW).Myślenie że rybak zabierze rybę którą wypuścimy,jest nietrafione,bo mimo rybacko-kłusowniczo-mięsiarskiej presji jednak w rzekach pływają jeszcze stare ryby.Jeśli dorosła do takiego rozmiaru mimo takiej presji,to może pożyje jeszcze długo,by pocieszyc nas,jeszcze raz. :-)