Egzamin na kartę- czy naprawdę jest potrzebny?

/ 24 odpowiedzi
Czytajac wiele watkow na forum, tak sie zastanawiam, czy egzamini wogole sa potrzebne.
I tak wiele osob zadaje pytania tak elementarne, ze dochodze do wniosku, ze te egzaminy w wiekszosci przypadkow to czysta fikcja.
Kiedys w jednym z tematow wypowiadal sie kol Ghost ktory twierdzil ze egzaminy to totalna bzdura, wedkarz powin znac przepisy i jego problemem jest skad je pozna i czy podczas kontroli bedzie wszystko OK. Jesli zlamie przepisy, zostanie ukaranay i po sprawie. Wtedy nie do konca do mnie to przemawialo. Teraz przyznalbym mu 100% racji. Ale tak do konca nie zrezygnowalbym z egzaminow. Ale nie z przepisow a powiedzmy to z etyki. A doszedlem do takiego wnisku, bo zauwazylem ze wiekszosc wedkarzy nie ma pojecia jak pstepowac z rybami. Co nam po przepisach. Co z tego ze ktos wypusci niemiarowa rybe do wody, jak robi to np w ten sposob: rybka sie szamocze, spada z haczyka a gosciowi nie chce sie schylic to butem straca rybe do wody. Wielu ludzi nie widzi nic zlego w obscickiwaniu ryby w okresie ochronnym, pstryknieciu fotki i z triumfem ogloszeniu, "wrocila do wody". Przykladow mozna by jeszcze mnozyc.
Moze wiecej pozytku przyniosloby prowadzenie takiego "ekologicznego" przygotowania adepta do wedkarstwa niz odpytywanie go z suchych przepisow ktore i tak od razu zapomni. Po cholere komus np. wiedza na temat okresow i wymiarow suma jesli lowi tylko na sztuczna muche w gorach.
Ale jak postapic z ryba aby zmaksymalizowac szanse jej przezycia po zlowieniu powinien znac kazdy. I powinien byc swiadom tego, ze od takich dzialan ryb bedzie na pewno wiecej. I nie chodzi mi tu o C&R ryb wymiarowych, bo to sprawa indywidualna. Ale mam na mysli te ryby w stosunku co do ktorych C&R jest obowiazkowe (niemiarowe czy lowione w okresie ochronnym).
u?ytkownik57785


@pawelz, chocbyś się gimnastykował, prosił, tłumaczył, błagał, przeprowadzał kursy etyki, pokazywał na przykładach, organizował pogadanki i prelekcje na temat etyki i kultury zachowania na łowiskach, to gwarantuję Ci, że stracisz tylko czas, nerwy, siły i wiarę w ludzi. Czy Ty myslisz, że ludzie nie wiedzą co jest dobre, a co szkodzi rybie? Jak mozna lub nie , traktowac żywe stworzenie? Czy kopać do wody, czy delikatnie wpuścić? Czy zasyfić miejscówkę, czy zabrać śmieci? Czy dbać o środowisko, czy to olać? Gwarantuję Ci, że w związku z wykonywaną praca na łowiskach, widziałem już takie "egzemplarze" kulturalnych, pedantycznie czystych, wychowanych, grzecznych i obowiązkowych wędkarzy, którzy etykę i regulaminowe zachowanie na łowiskach mieli w jednym paluszku, a nie znali wymiarów, okresów, nazw ryb, i wielu wielu innych spraw związanych z przepisami RAPR, które to właśnie powinny być dość konsekwentnie i rygorystycznie wprowadzane w wachlarz pytań właśnie na egzaminach na Kartę Wędkarską. Zresztą masz często przykłady dennej wiedzy na ten temat tu na forum, kedy czytasz pytania DOŚWIADCZONYCH i tych mniej doswiadczonych moczykijów, o limity, sprzęt dozwolony, okresy ochronne, i wiele innych kwestii, które poza etyką i kultura powinny być w głowie każdego szanującego się wędkarza. A swoją drogą, jak właśnie egzamin przed wydaniem uprawnień, tych ważnych spraw nie wpoi w umysły wielu wędkarzy, to na pewno nikt nie weźmie z własnej i nieprzymuszonej woli RAPR-u w dłoń i nie będzie tego wkuwał. Nawet głupiej instrukcji w rejestrach prawie nikt nie czyta, BO PO CO..... Moim zdaniem egzaminy powinny być i to nawet w bardziej rygorystycznej formie. Niemcy przed wydaniem karty wędkarskiej przeprowadzaja KAŻDEMU kandydatowi na wędkarza PÓŁROCZNY kurs na Kartę Wędkarską. Tam Straż kłopotów tylu, dzięki temu nie ma, wędkarze tym bardziej. Egzamin - TAK! (2011/05/18 10:41)

JaroDaw


Czytajac wiele watkow na forum, tak sie zastanawiam, czy egzamini wogole sa potrzebne.
I tak wiele osob zadaje pytania tak elementarne, ze dochodze do wniosku, ze te egzaminy w wiekszosci przypadkow to czysta fikcja.
Kiedys w jednym z tematow wypowiadal sie kol Ghost ktory twierdzil ze egzaminy to totalna bzdura, wedkarz powin znac przepisy i jego problemem jest skad je pozna i czy podczas kontroli bedzie wszystko OK. Jesli zlamie przepisy, zostanie ukaranay i po sprawie. Wtedy nie do konca do mnie to przemawialo. Teraz przyznalbym mu 100% racji. Ale tak do konca nie zrezygnowalbym z egzaminow. Ale nie z przepisow a powiedzmy to z etyki. A doszedlem do takiego wnisku, bo zauwazylem ze wiekszosc wedkarzy nie ma pojecia jak pstepowac z rybami. Co nam po przepisach. Co z tego ze ktos wypusci niemiarowa rybe do wody, jak robi to np w ten sposob: rybka sie szamocze, spada z haczyka a gosciowi nie chce sie schylic to butem straca rybe do wody. Wielu ludzi nie widzi nic zlego w obscickiwaniu ryby w okresie ochronnym, pstryknieciu fotki i z triumfem ogloszeniu, "wrocila do wody". Przykladow mozna by jeszcze mnozyc.
Moze wiecej pozytku przyniosloby prowadzenie takiego "ekologicznego" przygotowania adepta do wedkarstwa niz odpytywanie go z suchych przepisow ktore i tak od razu zapomni. Po cholere komus np. wiedza na temat okresow i wymiarow suma jesli lowi tylko na sztuczna muche w gorach.
Ale jak postapic z ryba aby zmaksymalizowac szanse jej przezycia po zlowieniu powinien znac kazdy. I powinien byc swiadom tego, ze od takich dzialan ryb bedzie na pewno wiecej. I nie chodzi mi tu o C&R ryb wymiarowych, bo to sprawa indywidualna. Ale mam na mysli te ryby w stosunku co do ktorych C&R jest obowiazkowe (niemiarowe czy lowione w okresie ochronnym).

Masz niestety rację, z naciskiem za niestety. Każdy normalny człowiek, który przygotowuje się do egzaminów na kartę wędkarską, wkuwa rapr od dechy do dechy. Niestety, coraz częściej w sieci, czy też w drodze pantoflowej można usłyszeć że nie pytają, że płacisz i masz. To właśnie powinno się zmienić. Albo wszyscy bez egzaminów, albo wszyscy z egzaminami, w końcu egzaminy nie są za free. A może właśnie (tak jak piszesz) lepiej by było robić wykład, kandydatom na wędkarza, z obchodzenia się z rybami ? A na końcu rozdać RAPR i wyjaśnić jego znaczenie ? To jakaś droga ku lepszemu, ale niestety nie mamy na nic wpływu. (2011/05/18 10:44)

dealer081


tu sie z kolega po czesci zgadzam,znam tez wedkarzy ktuzy wyrobili karty bez egzaminow a wszystkiego uczyli sie z czasem nad woda,jesli wedkarstwo jest dla kogos pasja to sam bedzie dbal o wymiary i okresy ochrone ryb uczacz sie tego sam dla siebie,by zachowac sie z kultura i nie placic kar przez glupote,a takie kucie do egzaminow gdzie faktycznie wiele z tych zeczy jest nie przydatne to faktycznie lekki banal. (2011/05/18 10:46)

czarnypum


Zgadzam się z Tobą kolego, weźmy jednak pod uwagę to w jakim kraju żyjemy, zmiany przychodzą nam bardzo ciężko. Ja osobiście wypuszczam wszystkie ryby, które złapię, no chyba, że zobaczę, że rybka nie przeżyje(jeszcze tak nie było)
Widziałem również ostatnio typa, który na stanowisku obok mnie złapał kilkanaście karasi, i w pewnym momencie jedną z ryb, nie za dużą wyrzucił po odpięciu jak śmieć mówiąc... "znowu karaś"
Są wędkarze ale są również ci, którzy na to miano nie zasługują.
Pozdrawiam! (2011/05/18 10:48)

pawelz


Kol. Mastiff.
Wydaje mi sie ze wielu, naprawde bardzo wielu wedkarzy ma bardzo niska swiadomosc co do ekologi i etyki. Owszem kopanie ryby to byl mocno przebarwiony przyklad.
Ale wielu nie widzi np. nic zlego w lowieniu ryb w okresie ochronny i wypuszczaniu ich. Znam ludzi ktorzy np. mowia ze moze da sie teraz zlowic sandacza. "wypuszcze go przeciez ale frajda z ryby zostanie". Takie podejscie jest dla mnie nie do przyjecia i staram sie tlumaczyc, ze samiec pilnuje gniazdo, ze moze nie wroci itp. Do niektorych dociera dla innych liczy sie tylko przyjemnosc.
Kolejny przyklad. Lowienie ryb w okresie tarla (lub przed samym tarlem w czasie kiedy grupuja sie w ogromne lawice). W ten sposob zalatwiono u mnie jelce. Teraz Ci sami ktorzy w lutym lowil po 100 szt krzycza, gdzie sie podzialy te ryby. O smieceniu itp sprawach juz nawet nie chce mi sie pisac. Czesc to robi swiadomie, ale dla wielu byc moze krotkie uswiadomienie ich czynu wystarczy.
Iluz tu ludzi wstawia zdjecia ryb z podpisem wrocila do wody ???. A tak naprawde nawet nie maja pojecia ze wiekszosc z tych ryb wczesniej czy pozniej zdechnie po takim traktowaniu (sciskanie w rekach, ukladanie na piachu czy kamienia do pozowania), zwlaszcza jak to odbywa sie w srodku lata w ciagu dnia. Ludzie naprawde nie sa swiadomi swojego postepowania. Gdyby kazdy przemyslal i poukladal siebie w glowie, z pewnoscia co druga ryba nie mialaby sesji. (2011/05/18 10:56)

u?ytkownik57785


Etyka-  moim zdaniem idzie w parze TYLKO z dobrym wychowaniem i wysokim poziomem kultury nabytym w życiu codziennym, wyniesionym z domu. Niech mi nikt nie próbuje wcisnąć, że istnieją "etyczne chamy".  (2011/05/18 11:03)

dealer081


Etyka-  moim zdaniem idzie w parze TYLKO z dobrym wychowaniem i wysokim poziomem kultury nabytym w życiu codziennym, wyniesionym z domu. Niech mi nikt nie próbuje wcisnąć, że istnieją "etyczne chamy". 


masz racje Mastiff jesli ktos nie ma kultury to nie wazne czy on zdawal egzamim czy wyrobil karte bez egzaminu i nauka etyki nic tu nie da,bo albo sie wynosi kulture z domu albo nie. (2011/05/18 11:08)

pawelz


"Etyczny cham" to rzeczywiscie pojecie z pogranicza absurdu.

Ale jak nazwac 15 letniego chlopaka ktory widzac w maju sandacza podrzuca mu blystke pod nos i po zlowieniu wypuszcza go do wody. Chlopak byc moze pierwszy raz spotkal sie z taka sytuacja i nie ma bladego pojecia ze zle robi. Zobaczyl rybe, sporoa, adrenalina lekko skoczyla i poslal przynete pod pysk.

Pewne zachowania wynosimy z domu, ale sa to ogolne normy postepowania. Wedkarstwo i zachowanie sie nad woda jest zdeterminowane wiedza na temat biologii i zycia ryb. A tego trzeba nauczyc i uswiadomic wielu ludzi.

Czy wedkarz ktory robi zdjecie rybie i pozniej ja wypuszcza jest etyczny. ? To zalezy jak na to spojrzymy. Zlowil, pstrykna i zwrocil wolnosc. Niby OK. Ale sa np. gatunki ryb ktore niewlasciwie trzymane (np . ogonem w dol) sa narazone na duze uszczerbki na zdrowiu. Szczegolnie duze egzemplaze. Tylko skad o tym mogl ten wedkarz wiedziec. Niby jest etyczny, tylko co z tego.

Wg mnie coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze czas poswiecony na egzamin to czas stracony. Mamy prosty przyklad z postu powyzej. Gosc ma karte (jakos ja zdal) a zadaje pytanie ktore powinno byc niejako podstawowa wiedza.
Co z tego ze ludzie zdaja egzaminy skoro i tak co chwile pojawiaja sie pytania ktore pasc nie powinny nigdy.
Nikt nie jest alfa i omega, i jesli chodzi RAPR ja osobiscie znam tylko te punkty ktore dotycza mnie. Inne mnie nie intersuja. jakies podrywki, zywce, wymiary ryb ktore lowie bardzo rzadko lub wcale (i tak ich nie zabieram) sa dla mnie sprawa drugorzedna. A jesli potrzebuje informacji to szukam sam. I zaden egzamin nie spowoduje ze robic tego nie bedzie musial przyszly wedkarz. (2011/05/18 11:38)

Bartes


A swoją drogą, jak właśnie egzamin przed wydaniem uprawnień, tych ważnych spraw nie wpoi w umysły wielu wędkarzy, to na pewno nikt nie weźmie z własnej i nieprzymuszonej woli RAPR-u w dłoń i nie będzie tego wkuwał. Nawet głupiej instrukcji w rejestrach prawie nikt nie czyta, BO PO CO.....



Po to , żeby w razie kontroli nie robić z siebie kretyna.
I tu nie masz racji. Ja egzamin zdałem a nie znałem całego reg. na pamięć. Podstawowe rzeczy (po egzaminie miałem niedosyt bo niby zdałem a g..wno wiem). Więc teraz jak jestem na rybach i mam czas to biorę ufafluśnioną książeczkę do ręki i czytam sobie n-ty raz. Kiedyś może poznam na pamięć :). A co do dalszej części tematu to macie rację. Pewne zachowania poprostu wynosi się z domu. Nie ma znaczenia czy ktoś jest górnikiem, wędkarzem czy kibolem (czy wszystkim na raz). Albo się jest świnią albo nie.

Pozdrawiam.
(2011/05/18 11:42)

u?ytkownik57785


Nie porównuj pytań związanych z kompletną niewiedzą, a mylnym interpretowaniem RAPR. Poza tym, jeszcze raz poproszę o niepopadanie w paranoję z tym traktowaniem ryby po złowieniu, że szok, że stres, że ból etc, bo już sam cień wędkarza, samo zacięcie, holowanie i wyjmowanie z wody ryby na haku, branie jej do ręki, to już jest stres dla niej, więc łapanie za ogon czy włosy, czy szczękę albo nogę takich ryb, nie pogorszy jej sytuacji aż tak, żeby nad tym biadolić, bo jak juz wspomniałem musielibyśmy pieprznąć to wędkarstwo, bo nawet sam nasz cień na wodzie, czy kichnięcie wprowadza rybę w stres i kołatanie serca, jak konsekwentnie bez stresu, to konsekwentnie, stres to stres, bez krzywej rosnącej na rybiej skali stresu. Spotkałem się też wiele razy przypadkowo uczestnicząc przy egzaminach, że egzaminujacy zadają także pytania z tzw. "wolnego myślenia" egzaminowanego, dotyczące właśnie etyki i postępowania nad wodą.  Tylko PSR i Policja nie jest zwykła karać za nieetyczne zachowanie, za gburowate zachowanie, za chamstwo i kopanie ryby czy zadeptanie muchy, ale za łamanie przepisów, z których właśnie egzaminowani są kandydaci na wędkarza. A etyki uczy życie i najbliżsi w domu, szkole, na podwórku, RAPR-u nie.   (2011/05/18 11:56)

u?ytkownik57785


A swoją drogą, jak właśnie egzamin przed wydaniem uprawnień, tych ważnych spraw nie wpoi w umysły wielu wędkarzy, to na pewno nikt nie weźmie z własnej i nieprzymuszonej woli RAPR-u w dłoń i nie będzie tego wkuwał. Nawet głupiej instrukcji w rejestrach prawie nikt nie czyta, BO PO CO.....



Po to , żeby w razie kontroli nie robić z siebie kretyna.
I tu nie masz racji. Ja egzamin zdałem a nie znałem całego reg. na pamięć. Podstawowe rzeczy (po egzaminie miałem niedosyt bo niby zdałem a g..wno wiem). Więc teraz jak jestem na rybach i mam czas to biorę ufafluśnioną książeczkę do ręki i czytam sobie n-ty raz. Kiedyś może poznam na pamięć :). A co do dalszej części tematu to macie rację. Pewne zachowania poprostu wynosi się z domu. Nie ma znaczenia czy ktoś jest górnikiem, wędkarzem czy kibolem (czy wszystkim na raz). Albo się jest świnią albo nie.

Pozdrawiam.



No nie zrozumiałeś kontekstu tego co napisałem, bo napisałem właśnie o tym, co stwierdziłeś. O podstawowe rzeczy mi chodzi, o sens, a nie o wykucie regułek Ironizowałem. Ale ok.

(2011/05/18 12:00)

Bartes


Wiem,wiem, zrozumiałem. Można to podciągnąć pod egzamin na prawo jazdy. Niby się zdało a nie umie się jeździć. To praktyka potem pokaże czy jest się dobrym kierowcą czy nie. Ale to czy na drodze będzie się uprzejmym, rozważnym kierowcą czy chamem łamiącym wszelkie przepisy to inna bajka (jak pisałem pewne rzeczy wynosi się z domu). Niemniej jednak egzamin na PJ jest niezbędny. Tak jak na kartę wędkarską. (2011/05/18 12:07)

pawelz


Nie porównuj pytań związanych z kompletną niewiedzą, a mylnym interpretowaniem RAPR. Poza tym, jeszcze raz poproszę o niepopadanie w paranoję z tym traktowaniem ryby po złowieniu, że szok, że stres, że ból etc, bo już sam cień wędkarza, samo zacięcie, holowanie i wyjmowanie z wody ryby na haku, branie jej do ręki, to już jest stres dla niej, więc łapanie za ogon czy włosy, czy szczękę albo nogę takich ryb, nie pogorszy jej sytuacji aż tak, żeby nad tym biadolić, bo jak juz wspomniałem musielibyśmy pieprznąć to wędkarstwo, bo nawet sam nasz cień na wodzie, czy kichnięcie wprowadza rybę w stres i kołatanie serca, jak konsekwentnie bez stresu, to konsekwentnie, stres to stres, bez krzywej rosnącej na rybiej skali stresu. Spotkałem się też wiele razy przypadkowo uczestnicząc przy egzaminach, że egzaminujacy zadają także pytania z tzw. "wolnego myślenia" egzaminowanego, dotyczące właśnie etyki i postępowania nad wodą.  Tylko PSR i Policja nie jest zwykła karać za nieetyczne zachowanie, za gburowate zachowanie, za chamstwo i kopanie ryby czy zadeptanie muchy, ale za łamanie przepisów, z których właśnie egzaminowani są kandydaci na wędkarza. A etyki uczy życie i najbliżsi w domu, szkole, na podwórku, RAPR-u nie.  



Dlatego chodzi mi o to zeby wpajac w wedkarzy zachowania, ktore nie sa w kregu zainteresowan Policji czy SSR i PSR. Jesli nie wpoimy wedkarzom zeby nie lowic np. w czasie tarla ryb to zadnymi egzaminami, przepisami ani kontrolami nie wyeliminujemy takiego procederu. Chodzi o to zeby wedkarz byl w miare mozliwosci w pelni swiadom swoich czynow a nie tylko slepo trzymal sie RAPR.
Bo postepujac w 100% w zgodzie z RAPR mozna wyrzadzic bardzo wiele szkod naszym wodam. I tego trzeba uczyc i wpajac ludziom. A to czy plotka ma wymiar ochronny czy nie to inna sprawa. Jesli ktos bedzie chcial byc w zgodzie z prawem to sobie doczyta. (2011/05/18 12:11)

pawelz


Wiem,wiem, zrozumiałem. Można to podciągnąć pod egzamin na prawo jazdy. Niby się zdało a nie umie się jeździć. To praktyka potem pokaże czy jest się dobrym kierowcą czy nie. Ale to czy na drodze będzie się uprzejmym, rozważnym kierowcą czy chamem łamiącym wszelkie przepisy to inna bajka (jak pisałem pewne rzeczy wynosi się z domu). Niemniej jednak egzamin na PJ jest niezbędny. Tak jak na kartę wędkarską.

Z tym prawem jazdy to troche przesada. Tu egzamin byc musi. W przypadku samochodu, jesli spowodujemy wykroczenie bo nie znamy przepisow, zaplacic za nasza niewiedze byc moze zupelnie postronna osoba. I czesto jest to bardzo wysoka zaplata.
Jesli wedkarz zostanie zlapany na lamaniu przepisow, wielkiej krzywdy nikomu nie zrobi. Zaplaci mandat i szybciutko sie doksztalci :). (2011/05/18 12:14)

Bartes


Chodziło mi o same przepisy. Wiem, że pilot bez licencji zabije 200 osób na raz ;). Ale nie o to chodzi. Idzie o zasadność egzaminu na kartę wędkarską. Jest potrzebny tak jak jest potrzebny na PJ. Nie mówimy o szkodzie. Zresztą myślę, że temat wyczerpany ;).

Pozdrawiam. (2011/05/18 12:25)

u?ytkownik57785


Dlatego chodzi mi o to zeby wpajac w wedkarzy zachowania, ktore nie sa w kregu zainteresowan Policji czy SSR i PSR. Jesli nie wpoimy wedkarzom zeby nie lowic np. w czasie tarla ryb to zadnymi egzaminami, przepisami ani kontrolami nie wyeliminujemy takiego procederu. Chodzi o to zeby wedkarz byl w miare mozliwosci w pelni swiadom swoich czynow a nie tylko slepo trzymal sie RAPR. 

Bo postepujac w 100% w zgodzie z RAPR mozna wyrzadzic bardzo wiele szkod naszym wodam. I tego trzeba uczyc i wpajac ludziom. A to czy plotka ma wymiar ochronny czy nie to inna sprawa. Jesli ktos bedzie chcial byc w zgodzie z prawem to sobie doczyta.





Jak dostanie mandat, to wtedy sobie dopiero doczytuje. Staniesz na rzęsach i dasz na mszę za to, to jak ktoś nie ma tego we krwi, nie wyniesie z domu, ze srodowiska, to bedzie kopał rybę, łowił po 20 kilo rybiej drobnicy, syfił, kłusował, olewał ład i czystość miejscówki itp rzeczy wszystkiego, co związane z etyką i kulturą. No nie zrobisz ze świni ogiera, ale zasad (RAPR) jej nauczysz. Kwestie typu łowienie w czasie tarła, to nie etyka tylko właśnie wiadomości zaczerpnięte z podstawowych zasad wędkarstwa, a konsekwencje tego czynu są raczej bardziej polegające na logice niż etyce. 


(2011/05/18 12:25)

u?ytkownik57785


Wiem,wiem, zrozumiałem. Można to podciągnąć pod egzamin na prawo jazdy. Niby się zdało a nie umie się jeździć. To praktyka potem pokaże czy jest się dobrym kierowcą czy nie. Ale to czy na drodze będzie się uprzejmym, rozważnym kierowcą czy chamem łamiącym wszelkie przepisy to inna bajka (jak pisałem pewne rzeczy wynosi się z domu). Niemniej jednak egzamin na PJ jest niezbędny. Tak jak na kartę wędkarską.




DO KŁA DNIE !

Bo choćbyś był do obrzydzenia etycznym kierowcą, przepuszczał na pasach pieszych, ustępował pierwszeństwa jeżykowi na jezdni, nie pokazywał fakulca na skrzyżowaniach, nie rzucał petów przez okno, to jak przywalisz komuś w kufer na zakazie, jak wymusisz pierwszeństwo, jak wjedziesz w babcie na pasach na swoim czerwonym, to Twoja etyka i kultura Cię od sporych mandatów nie uchroni i na niewiele się zda. Na kursach PJ uczą etyki, czy zasad ruchu drogowego, przepisów i znaków? Etykę sobie w buty można wsadzić na drodze, jest łatwiej, owszem, ale nie bezpieczniej i "przepisowiej". Psu na budę etyka i kultura, jesli nie zna się przepisów i zasad. A jak je sprawdzić i weryfikować jak nie EGZAMINAMI? Bo jak mi przywalisz w gablotę, to swoje etyczne i kulturalne przeprosiny możesz sobie wsadzić w .........



(2011/05/18 12:27)

Bartes


Konkludując. Etyka bez przepisów i przepisy bez etyki nie sprawdzą się. Ale to już zależy od naszej mentalności polskiej ;).

Pozdrawiam.

P.S. Jak ci przywalę w gablotę to pomacham OC, przyjmę mandat i tyle konsekwencji. Z przyrodą jest trochę inaczej. Szkody nie dadzą się oszacować.
(2011/05/18 12:42)

pawelz


Moze i nie mam racji. Jestem w mniejszosci.
Ale osobiscie wolalbym lowic w towarzystwei kogos, co do ktorego nie mam pewnosci czy wie ile wolno mu zabrac jazi, ale wie ze w tym miejscu lowic ich nie powinien, bo wlasnie sie wycieraja, niz w obecnosci goscia ktory wie ze mozna zapalowac 10 szt wiec to robi, bo wg niego ryby w rzece biora sie same i skoro PZW pozwala na tyle to znaczy ze nic w tym zlego.
Dla mnie swiadomosc tego co sie robi jest wazniejsza niz slepe trzymanie sie przepisow.

Byc moze juz na poczatku zle sie wyrazilem. Nie tyle chce uczyc czy wpajac komus etyczne zachowania bo tu sie z Wami zgodze, ze nie o to chodzi. Raczej mialem na mysli uzmyslowienie wedkarzom konsekwencji ich postepowania. Jesli bez niepotrzebnych emocji pokazemy konsekwencje np. obsciskiwania czy tarzania ryby po piachu to byc moze czesc wedkarzy zacznie postepowac inaczej. Chocby dla 20% juz warto. Wg mnie. (2011/05/18 12:50)

u?ytkownik57785


Konkludując. Etyka bez przepisów i przepisy bez etyki nie sprawdzą się. Ale to już zależy od naszej mentalności polskiej ;).

Pozdrawiam.

P.S. Jak ci przywalę w gablotę to pomacham OC, przyjmę mandat i tyle konsekwencji. Z przyrodą jest trochę inaczej. Szkody nie dadzą się oszacować.




Ale jak mi przywalisz w gablotę i pomachasz OC, to będzie świadczyło o Twojej etyce, czy o tym , ze jesteś dupa w przepisach? Dostaniesz mandat za przywalenie w moje auto, a etyka Cię nie uratuje :)

(2011/05/18 12:51)

Bartes


Ale jak mi przywalisz w gablotę i pomachasz OC, to będzie świadczyło o Twojej etyce, czy o tym , ze jesteś dupa w przepisach? Dostaniesz mandat za przywalenie w moje auto, a etyka Cię nie uratuje :)


Chodzi mi o odpowiedzialność, która w tym wypadku będzie tylko finansowa i tylko moja.
Co do wędkarstwa to odpowiedzialność poniosę nie ja. Moje, Twoje, dzieci, wnuki? :).

Pozdrawiam.

(2011/05/18 13:02)

Iras1975


Pół litra, dwa zdjęcia i masz kartę wędkarską. Po tym załatwiają legitymację członkowską, opłacasz składki(kasa) i nikogo nie obchodzi w tej chwili czy znasz przepisy, regulamin.  

PZW z radością wita każdego nowego "wędkarza"... a własciwie to jego portfel.

Póżniej nie mając sumienia wysyła nad wodę SSR wiedząc doskonale, że ponad 80% wędkujących nie zna regulaminu.

Nie chcę przeklinać więc na tym zakończę.

(2012/03/14 20:58)

osa12


Pytanie powinno brzmieć, czemu służy karta wędkarska i czy ma jakikolwiek sens ?  Jak widać nie potwierdza znajomości zasad i warunków ochrony i połowu ryb  zgodnie z punktem Ustawy o rybactwie śródlądowym.

Punkt ustawy:

5. Kartę wędkarską oraz kartę łowiectwa podwodnego wydaje starosta właściwy ze względu na miejsce zamieszkania zainteresowanej osoby, która złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin ze znajomości zasad i warunków ochrony i połowu ryb przed komisją egzaminacyjną, o której mowa w ust. 7a. Z obowiązku składania egzaminu są zwolnione osoby posiadające średnie lub wyższe wykształcenie z zakresu rybactwa.

Egzaminuje się głównie z RAPR, a jest to jeden z wewnętrznych regulaminów amatorskiego połowu ryb, więc jest to łamanie prawa. Karta jest dokumentem urzędowym i nie ma nic wspólnego z RAPR i PZW. Karta według ministerstwa potwierdza konstytucyjne prawo do czerpania pożytków z wód będących własnością państwa polskiego (amatorski połów ryb), które i tak posiada każdy obywatel tego kraju, a gwarantuje to ustawa tz. okołokonstytucyjna - Prawo Wodne.

Ponieważ „państwo nie dowierza obywatelom”, że są w stanie przestrzegać prawa wymyśliło iż będzie ich egzaminować. Oczywiście główna organizacja przeprowadzająca egzaminy PZW (nie ma już tu monopolu i są inne) wypacza to prawo egzaminując ze swojego według mnie ułomnego RAPR. Robi to łamiąc prawo, a jak większość wie egzamin to bzdura i zdaje go każdy. A jak jeszcze nie rozumie, iż egzamin i karta wędkarska nie ma nic wspólnego z PZW i zgłosi akces do przynależności do tego związku –to  wszystko jest ok.

No jak widać, czysta biurokracja dla samej biurokracji. Koniecznie trzeba to uprościć, karta wędkarska w dzisiejszym czasie jest zupełnie niepotrzebna i nie spełnia żadnej roli w amatorskim połowie ryb na terenie naszego kraju.

(2012/03/15 08:11)

Iras1975


Komentarz kolegi "tryt".

Drop shot pierwsze kroki

 Odpuśćmy może sobie wątki o  kartach wędkarskich, etyce, RAPR i podobnych bzdurach.

Spędzajmy miło czas nad wodą nie myśląc o takich "pierdołach".

(2012/03/24 20:49)