Echosonda wędkarska - czy warto

/ 10 odpowiedzi
witam, w zeszłym sezonie bardzo często z kolegom z którym łowię rybki poruszaliśmy temat echosondy , czy to jest konieczność czy kolejna bezsensowna zabawka, czy to nam pomoże w łowieniu czy raczej będziemy się wkurzać widząc na ekranie ławicę , a szczytówka ani drgnie, i wreszcie, czy tak zminiaturyzowany sprzęt może precyzyjnie określić wielkość ryb itp. i czy wreszcie to nie zabija prawdziwych metod wędkowania mam na myśli czytania wody, zanęcania rybek i czekania w błogiej nieświadomości co kryje się pod wodą, czy jednak lepiej uganiać się po wodzie i polować na rybki ,  a wy co na ten temat sądzicie???
tripod


cześć,
echosonda przydaje się łowiącym z łodzi w jeziorach, którzy chcą poznać układ dna. Żeby jednak mieć duże zadowolenie z echosondy, trzeba wydać nie mniej, niż 1700-2000 zł. Wtedy jest to naprawdę dobre narzędzie, a im droższe tym lepsze.

Echosonda zabija dużą część przygody wędkarskiej, rozleniwia, zubaża technikę łowienia, wędkarz idzie na skróty i olewa takie coś jak gruntowanie, badanie rodzaju dna, orientacja w terenie, czytanie wody itp. Jeśli echosonda nie pokaże ryb, to odpływa z tego miejsca, a to najczęściej jest błąd.

Z echosondą nie przeżywa się wyprawy wędkarskiej tak dobrze, jak bez echosondy. Ja akurat bardzo sobie cenię tę nutkę tajemniczości, jaka skrywa się w nieznanej wodzie.

pozdrawiam (2013/01/20 08:42)

swiro


witam, właśnie kolego i ja mam taki  sam pogląd na łowienie ryb , dla mnie to jest po całym tygodniu ciężkiej pracy, czynny odpoczynek relaks w czystej postaci obcowanie z naturą, lecz temat echosondy wraca do mnie czasami . braliśmy z kolegą pod uwagę te sondy do ok. 500zł i opcje łowienie z brzegu ,lub opaski i "puszczenie "na wodę sondy i obserwowanie co przepływa obok. z jednej strony to bez sensu bo to faktycznie zabija nutę tajemniczości, ale z drugiej , nie ciekawi cię kolego co w naszej rzece wisła pływa ,bo ja większych sukcesów nie miałem w zeszłym sezonie , ale widziałem jak gościu na wiśle wyciągnął  sandacza 104cm . a osobiście siedząc na nockę widziałem łeb przepływającego suma taki wielki że nie bardzo wiedziałem na początku co to jest. pozdrawiam (2013/01/20 11:15)

tripod


Z Wisłą jest ten problem, że przy brzegu ryby tylko żerują, a na odpoczynek odpływają. Ja już przerabiałem echosondę tak małą, że z zamocowaną na karpiowej tyczce, z przedłużonym kablem, oglądaliśmy z kolegą układ dna przy opasce i nieco dalej od linii brzegowej. Po kilku tygodniach doszliśmy do wniosku, że ameryki nie odkryjemy, a zachodu jest więcej, niż korzyści.
Mam echosondę na łódkę, kosztowną z gps, jazdą na azymut, świetny stożek sondy, kosztowała ponad 3000 zł (kupiona na spółkę), a teraz bidulka leży na półce i okazjonalnie używam ją na dużym jeziorze, głównie do rozpoznania dna. Potem zapisuję punkty gps na smartfonie lub przenośnej nawigacji samochodowej (są to małe, kieszonkowe urządzenia) i potem już pływam bez dużej echosondy.
Natomiast w rzekach echosondę odpuściłem sobie zupełnie.


pozdrawiam (2013/01/21 08:06)

Jacoslaw


cześć,
echosonda przydaje się łowiącym z łodzi w jeziorach, którzy chcą poznać układ dna. Żeby jednak mieć duże zadowolenie z echosondy, trzeba wydać nie mniej, niż 1700-2000 zł. Wtedy jest to naprawdę dobre narzędzie, a im droższe tym lepsze.

Echosonda zabija dużą część przygody wędkarskiej, rozleniwia, zubaża technikę łowienia, wędkarz idzie na skróty i olewa takie coś jak gruntowanie, badanie rodzaju dna, orientacja w terenie, czytanie wody itp. Jeśli echosonda nie pokaże ryb, to odpływa z tego miejsca, a to najczęściej jest błąd.

Z echosondą nie przeżywa się wyprawy wędkarskiej tak dobrze, jak bez echosondy. Ja akurat bardzo sobie cenię tę nutkę tajemniczości, jaka skrywa się w nieznanej wodzie.

pozdrawiam




Pozdrawiam (2013/01/21 19:53)

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

Zibi60


Kolega @tripod dokładnie opisał możliwości płynące z zastosowania echosondy.
Ja zakupiłem "echo" aby lepiej poznać układ i skład dna (podłoża), podczas pływania wyłączam funkcję "Ikonka ryby". Można by ją załączyć podczas zasiadki na białą rybę i załączyć "Alarm" po wpłynięciu ryby w stożek echa. Ponieważ głównie spinninguję, to przy jej pomocy odkrywam nowe miejscówki na mojej zaporówce i kontroluję stare miejscówki, bo wody powodziowe zmieniają układ i skład dna. To, na co kiedyś trzeba było poświęcić kilka dni, określamy echosondą w ciągu paru chwil. (2013/01/24 20:06)

Lin1992


Ja temat echosondy widzę tak. Dobra sonda kosztuje i to sporo.Aby mieć sprzęt na lata to wydatek min.3 tysięcy ale za tą cenę dostajemy już profesjonalny sprzęt który ma mnóstwo bajerów i funkcji. Sam nie posiadam takiego urządzenia ponieważ mnie na nie nie stać a poza tym uważam że jest to zbędne ułatwienie sobie zabawy. Przy rekreacyjnym łowieniu chodzi przecież o zabawę a nie ma nic przyjemniejszego niż wytypowanie sobie łowiska,znęcanie sobie go przez jakiś czas i w końcu czekanie na naszą rybę w ciągłym dreszczyk emocji. A z sondą to co płyniesz,zobaczysz ryby na ekranie i co zarzucasz im przynęte pod pysk i jak ryba żeruje to wyciągasz sztukę za sztuką. Gdy przestaje brać płynie dalej i znowu szukasz ławicy i znowu się wszystko powtarza. Osobiście wolę łowić bez sondy to mi daje więcej frajdy ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam. (2013/01/27 20:10)

swiro


macie rację obydwaj koledzy poznanie, układu dna to ciekawa i ważna rzecz, do czego sonda idealnie się nadaje , ale do łowienia rekreacyjnego potrzeba chyba tylko wędki i wody ,  obydwaj macie rację , dziękuję za opinie. pozdrawiam (2013/02/06 21:06)

tripod


cześć,
moim zdaniem, dla wędkarza, który kocha wędkarstwo i przyrodę, korzystniej jest zamiast grubej kaski na echosondę wydać ją na dobrą i małą lornetkę, kieszonkowy atlas roślin, owadów i ptaków (i ryb oczywiście), nagrania z głosami polskich ptaków. Będąc nad wodą będzie wiedział co spotyka i słyszy wokół siebie, a w zimowe wieczory posłucha przepięknych treli polskich ptaków, odgłosu bagien, rzek i jezior - to przepiękna muzyka dla uszu wędkarza.

A teraz, podczas pisania tego postu słucham radia z odgłosami Natury: http://open.fm/play/52

pozdrawiam (2013/02/07 07:45)

swiro


witam, przychylam się w stu procentach , lornetkę też mam , z atlasem nie wyobrażam sobie wędkować . pozdrawiam. (2013/02/09 07:37)

tomiczek22


Panowie, macie rację. Ważne jest obcowanie z naturą i tak dalej... Ale skuteczne łowienie w zbiornikach dużych(np.2000ha), gdy do pokonania mamy wiele kilometrów i nie jesteśmy w stanie często być nad wodą  jest bardzo trudne bez użycia echosondy. Jak już wcześniej mówiono, wody powodziowe potrafią zmienić zbiornik nie do poznania. Wtedy jedynym ratunkiem jest podglądanie miejscowych :) Mówię o łowieniu z łodzi, bo według mnie przy łowieniu z brzegu echosonda jest zbędna.  (2013/02/13 09:37)