Witam, Mam Do Was pytanie odnośnie spinningu. Czy koledzy podczas połowów skupiają się na przemierzaniu jak największych odległości czy obławiają mały kawałku rzeki.
W mojej okolicy jest taki starszy Pan, wiek około 70 lat. Spinningowanie w jego wykonaniu wygląda następująco siada na krzesełku i tak spokojnie łowi sobie wyłącznie na gnomy ze starych zapasów. Podczas wędkowania 6godzinnego obłowi może z 200 metrowy odcinek małej rzeki. Ja po swoich łowach wracam o kiju a on ma komplet dorodnych szczupaków. Rozmawiałem z nim kilkanaście razy i mówi że nigdy nie łowił na gumy. Sprzęt jaki używa to toporny teleskop i jakiś stary zielony kołowrotek prexer.
Panowie jak wy podchodzicie do spinningu chodzenie , czy lepiej mały odcinek a dokładnie?