Czemu leszcz? Bo jest to ryba popularna. Owszem te duże osobniki +60 cm są dość rzadko łowione ale i tak jest jej sporo. Przynajmniej u mnie. Co do walorów smakowych. Jadłem i wędzone, smażone i w galarecie. I to ładne osobniki po 50-60 cm. I w żadnej postaci ryba ta mi nie smakowała. Nie piszę że ochydztwo ale mi za cholerę nie podchodzi. Wolę drapieżniki: sandacz, szczupak, sumek, węgor. Z białej jedynie lin. I teraz emocje. Poza faktycznie fajnym dla oka nocnym wykładaniem się spławika ryba ta nie przedstawia dla mnie jakiejkolwiek wartości. Sorki ale o czym wy piszecie? Że leszcz walczy?! Śmieszne skoro najczęściej łopatki po 2-3 kilo holowałem bez najmniejszych problemów na żyłeczkę 0,10-0,12 mm, grubsze nie bo nie było brań. I przy tak delikanym zestawie nie miałem problemów z tymi rybami. Ot trochę przymuruje, trochę szarpnie a jak łyknie powietrza to już całkowita szmata. Spróbójcie powalczyć na tak delikatny sprzęt z każdą inną rybą o tej samej wadze. Lin, karp, karaś, sandacz, szczupak, kleń, obojętne. Będzie o niebo mocniejsza. To najsłabsza ryba, obok martwej oczywiście:))) Z tych właśnie wszystkich powodów już nie łowię tej ryby od lat. Nie kręci mnie w ogóle bo ani mi nie smakuje ani też nie jest ona sportową, silną rybą. Pozdro wszystkim!
Czemu leszcz? Bo jest to ryba popularna. Owszem te duże osobniki +60 cm są dość rzadko łowione ale i tak jest jej sporo. Przynajmniej u mnie. Co do walorów smakowych. Jadłem i wędzone, smażone i w galarecie. I to ładne osobniki po 50-60 cm. I w żadnej postaci ryba ta mi nie smakowała. Nie piszę że ochydztwo ale mi za cholerę nie podchodzi. Wolę drapieżniki: sandacz, szczupak, sumek, węgor. Z białej jedynie lin. I teraz emocje. Poza faktycznie fajnym dla oka nocnym wykładaniem się spławika ryba ta nie przedstawia dla mnie jakiejkolwiek wartości. Sorki ale o czym wy piszecie? Że leszcz walczy?! Śmieszne skoro najczęściej łopatki po 2-3 kilo holowałem bez najmniejszych problemów na żyłeczkę 0,10-0,12 mm, grubsze nie bo nie było brań. I przy tak delikanym zestawie nie miałem problemów z tymi rybami. Ot trochę przymuruje, trochę szarpnie a jak łyknie powietrza to już całkowita szmata. Spróbójcie powalczyć na tak delikatny sprzęt z każdą inną rybą o tej samej wadze. Lin, karp, karaś, sandacz, szczupak, kleń, obojętne. Będzie o niebo mocniejsza. To najsłabsza ryba, obok martwej oczywiście:))) Z tych właśnie wszystkich powodów już nie łowię tej ryby od lat. Nie kręci mnie w ogóle bo ani mi nie smakuje ani też nie jest ona sportową, silną rybą. Pozdro wszystkim!
Ale spokojnie Koledzy , Tomek ma prawo mieć takie zdanie o tych pięknych , złoto - miedzianych rybach i trzeba to uszanować . Nie byłbym oczywiście sobą gdybym nie dodał , że sandacz też
'' idzie jak szmata '' jak weźmie głęboki oddech :)))
(2012/11/23 21:41)tomas chciałbym zobaczyć jak wyciągasz leszcza 2-3 kg z Wisły na żyłkę 0,10-0,12 .Życzę udanego połowu
tomas chciałbym zobaczyć jak wyciągasz leszcza 2-3 kg z Wisły na żyłkę 0,10-0,12 .Życzę udanego połowu
(2012/11/23 23:20)Czemu leszcz? Bo jest to ryba popularna. Owszem te duże osobniki +60 cm są dość rzadko łowione ale i tak jest jej sporo. Przynajmniej u mnie. Co do walorów smakowych. Jadłem i wędzone, smażone i w galarecie. I to ładne osobniki po 50-60 cm. I w żadnej postaci ryba ta mi nie smakowała. Nie piszę że ochydztwo ale mi za cholerę nie podchodzi. Wolę drapieżniki: sandacz, szczupak, sumek, węgor. Z białej jedynie lin. I teraz emocje. Poza faktycznie fajnym dla oka nocnym wykładaniem się spławika ryba ta nie przedstawia dla mnie jakiejkolwiek wartości. Sorki ale o czym wy piszecie? Że leszcz walczy?! Śmieszne skoro najczęściej łopatki po 2-3 kilo holowałem bez najmniejszych problemów na żyłeczkę 0,10-0,12 mm, grubsze nie bo nie było brań. I przy tak delikanym zestawie nie miałem problemów z tymi rybami. Ot trochę przymuruje, trochę szarpnie a jak łyknie powietrza to już całkowita szmata. Spróbójcie powalczyć na tak delikatny sprzęt z każdą inną rybą o tej samej wadze. Lin, karp, karaś, sandacz, szczupak, kleń, obojętne. Będzie o niebo mocniejsza. To najsłabsza ryba, obok martwej oczywiście:))) Z tych właśnie wszystkich powodów już nie łowię tej ryby od lat. Nie kręci mnie w ogóle bo ani mi nie smakuje ani też nie jest ona sportową, silną rybą. Pozdro wszystkim!
z tym sandaczem to sie zgadzam ,duzego co prawda nie złowiłem ale miałem kilk ryb do 3,80kg i żaden nie walczył za bardzo :)
Ale spokojnie Koledzy , Tomek ma prawo mieć takie zdanie o tych pięknych , złoto - miedzianych rybach i trzeba to uszanować . Nie byłbym oczywiście sobą gdybym nie dodał , że sandacz też
'' idzie jak szmata '' jak weźmie głęboki oddech :)))
tomas chciałbym zobaczyć jak wyciągasz leszcza 2-3 kg z Wisły na żyłkę 0,10-0,12 .Życzę udanego połowu
Leszcze które ja łapałem były głównie z jezior. Choć największego swojego wyjąłem właśnie z Wisły w Toruniu. Co prawda sprzęt był dużo mocniejszy bo fedder 120 g i przypon z plećki 0,12 ale rybek:) i tak przypomiał sobie że warto było by powalczyć o życie dopiero parę metrów od brzegu a zestaw był wyrzucony daleko a przez te + 30 metrów holowałem go prawie jak worek. Po dostaniu tlenu padł na amen więc cała walka to może kilka metrów przy główce a żadna inna znana mi ryba +3 kg tak krótko nie walczy. Owszem ktoś kto ma same karpie lub 10 cm karaski czy płotki może chwalić leszcze ale ja mam zupełnie inne łowiska, gdzie ryby są i to duże a najważniejsze różne gatunkowo. I leszcz na ich tle wypada bardzo blado. Pod każdym względem.
Do Kolegi Jędrka @Jędrula. Właśnie odwrotnie, sandacz idzie słabo przez większość holu ale przy podbieraniu dostaje świra i wtedy ostro walczy, nawet jak złapie powietrze. Zresztą to też nie jest najsilniejsza ryba ale ją lubię, pod każdym względem;) Ale nic nie równa się brzanie. Nawet sum czy lin a nimi też mam do czynienia.
Podsumowując. Leszcz jak samo potoczne powiedzenie jest słaby, niewaleczny. A czy smaczny? Ja w nim nie gustuję ale "De gustibus non est disputantum" czyli o gustach się nie dyskutuje:) Pozdrawiam!
tomas chciałbym zobaczyć jak wyciągasz leszcza 2-3 kg z Wisły na żyłkę 0,10-0,12 .Życzę udanego połowu
Leszcze które ja łapałem były głównie z jezior. Choć największego swojego wyjąłem właśnie z Wisły w Toruniu. Co prawda sprzęt był dużo mocniejszy bo fedder 120 g i przypon z plećki 0,12 ale rybek:) i tak przypomiał sobie że warto było by powalczyć o życie dopiero parę metrów od brzegu a zestaw był wyrzucony daleko a przez te + 30 metrów holowałem go prawie jak worek. Po dostaniu tlenu padł na amen więc cała walka to może kilka metrów przy główce a żadna inna znana mi ryba +3 kg tak krótko nie walczy. Owszem ktoś kto ma same karpie lub 10 cm karaski czy płotki może chwalić leszcze ale ja mam zupełnie inne łowiska, gdzie ryby są i to duże a najważniejsze różne gatunkowo. I leszcz na ich tle wypada bardzo blado. Pod każdym względem.
Do Kolegi Jędrka @Jędrula. Właśnie odwrotnie, sandacz idzie słabo przez większość holu ale przy podbieraniu dostaje świra i wtedy ostro walczy, nawet jak złapie powietrze. Zresztą to też nie jest najsilniejsza ryba ale ją lubię, pod każdym względem;) Ale nic nie równa się brzanie. Nawet sum czy lin a nimi też mam do czynienia.
Podsumowując. Leszcz jak samo potoczne powiedzenie jest słaby, niewaleczny. A czy smaczny? Ja w nim nie gustuję ale "De gustibus non est disputantum" czyli o gustach się nie dyskutuje:) Pozdrawiam!
Nie wiem Kolego jak u Ciebie te sandacze się zachowują ale u mnie każda ryba jak nabierze powietrza to słabnie , sandacz nie jest wyjątkiem . Ale nie ważne , mowa przecież o leszczach .
(2012/11/24 09:43)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Ciekawe rzeczy piszecie o leszczach. Miałem się nie wdawać w takie dyskusje, bo mnie już tu "wyprostowano" w temacie łowienia sandaczy, ale nie wytrzymałem. Opisałem kilka przygód z łowieniem leszczy na blogu ( kto zainteresowany to zapraszam do lektury ), więc nie chciałbym się powtarzać. Żyłka 0,22 na przyponie pękała . Być może była zleżała, być może miałem źle ustawiony hamulec, ale to fakt. Największe brały nocą. Piłeczka sygnalizacyjna klinowała mi się w kratce podłogowej i w ten sposób traciłem wielkie leszcze. Duży leszcz żerujący na stoku potrafi podnieść przynętę na metr. Łowiłem na młode ziemniaki w mundurkach. Przynęta bardzo selektywna. To było ze 20-cia lat temu . Teraz pewnie poradziłbym sobie znacznie lepiej, ale inne mam już wędkarskie priorytety. 4 lata szukałem leszczy bez echosondy, ale w końcu trafiłem. Łatwiej namierzyć leszcze spod lodu...
Co do smaku, to duży leszcz jest wyborny. Duże dzwonko leszcza, ziemniaczki, mizeria...obiad marzenie...
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Każdej wielkości ryba " idzie jak szmata " jak się używa topornych zestawów z żyłką do wieszania bielizny.
Osobiście uważam , że leszcz jest bardzo atrakcyjną wędkarsko rybą dającą łowcy wiele satysfakcji z jej łowienia .
Na pewno też ich celowe łowienie związane z odpowiednim ich zanęceniem i utrzymaniem na łowisku nie jest dla wszystkich. Pozdrawiam
P.S.
Do tej pory łowiłem je wyłącznie na feedera w nocy - w tym roku łowię je na spining / bez przypadkowości ! / na wklejankę do 8 g z 1-2 cm riperkiem lub woblerem .
Łowić rybę i męczyć po to, żeby ja potem reanimować. To ja ją wolę zjeść. :)
No ale zaraz ! Ja też chcę tego amura złapać , niech wypuszcza . Potem , go złapię Marcin , Krzysiek , Ola.... i jak będą tak wypuszczać to wiele osób będzie miało piękny rekord .
Noooo , jak Ty złapiesz to będą ''pieczone '' ale wszystkiego miec nie można .
Choć nie przepadam za amurem w naszych wodach to jednak przykład jest dobry i przedszkolnie prosty a jednak nie wszyscy go ogarniają . Szkoda , że np. w Niemczech ''wszyscy'' ryby biorą a ich nie ubywa , jak oni to robią ?
(2012/11/24 15:03)