Zaloguj się do konta

C&R- a praktyka!

utworzono: 2010/08/30 16:12

Uwaga! Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty

robcik

" To trochę tak jak z polowaniem tyle , że zamiast strzelić takiemu dzikowi w serce by zabić to strzela mu się w dupę by tylko zranić i wypuścić."


Hehe :) a to dobre , hehehehe :) .
[2010-12-10 16:43]

olaf72

Są ludzie których nie stać na jedzenie,i jeśli tylko tacy by brali jest wszystko super,instynkt itd Ale większość stać na opłacenie internetu,wędki wypasione,samochody też wypasione na to ich stać ! ,Ale rybę weźnie bo mu się należy,nie ważne że albo później wyrzuci albo da sąsiadowi,po prostu żeby tylko mieć ! .
Do takich ludzi nie mam szacunku

Rybacy (nie kłusole) też muszą za coś żyć,Ty chodzisz do pracy zarabiasz? to daj też zarobić innym

[2010-12-10 16:48]

pawelz

Sadze ze roznic w koncepcji miedzy nami nie ma az tak duzych jakby sie wydawalo. Tez bylbym szczesliwy moc lowic w nieskarzonych naturalnych warunkach ryby dzikie a nie wpuszczaki. Roznica miedzy nami wynika ze sposobu do osiagniecia celu. Bo wbrew pozorom, odpowiednie gospodarowanie ktore nie jest mozliwe bez kasy jest wstanie zapewnic taki stan jaki Ty widzialbys na naszych rzekach i jeziorach. Bo dla mnie np. naturalnym stanem sa czyste i rybne wody, gdzie dno nie zaleslania polmetrowa warstwa szamba, gdzie ryby moga sie nie niepokojone przez zesze spragnionych miesa ludzi rozmnazac. I to mozna osiagnac. Tyle tylko ze na to potrzeba pieniedzy. Nikt za darmo nie bedzie  uzeral sie z wlascicielami szamb ktore odprowadzane sa bezposrednio do wody. Nikt za darmo nie bedzie ganial klusoli nad wodami. Nikt nie bedzie biegal po sadach jesli jakis glupek na zaporze spusci wode i zmyje ilesset tysiecy sztuk wylegu (albo zakreci kurek i ikra wyschnie). Owszem mozemy zgonic na Panstwo to wszystko. Ale wiemy do czego to doprowadzi. Zawsze znajda sie pilniejsze sprawy niz chronienie jakichs tam ryb.
Wg mnie tylko silna profesjonalnie kierowana organizacja jest w stanie cokolwiek zwojowac. A nie takie niedofinansowane jak teraz PZW w ktorym nawet nie sa wstanie opracowac tak przepisow zeby dla wszystkich byly jasne i czytelne. Ale jak to ktos kiedys powiedzial: Jaka praca taka placa.
Ja po prostu wierze w profesjonalizm a nie taka amatorszczyzne jak teraz (poza nielicznymi wyjatkami i wielkim zaparciem czesci pasjonatow i zapalencow).
I na koniec. Nie czuje aby bylo co po mojemu. Raczej czuje ze jest "po twojemu". Dla mnie np. wysokosc skladki dla tych limitow jakie sa , jest nie do przyjecia. ale coz moge zrobic. Patrzec tylko z boku i co najwyzej pogadac w internecie w nadzieji ze kogos przekonam do swoich pogladow. Jak nie to tez nie bede z tego powodu darl wlosow. Zawsze zostaja mi OS'y na ktorych wyglada to w miare normalnie. Sa ryby, jest ochrona i jest spokoj nad woda.
[2010-12-10 16:55]

pawelz

Moj tekst dotyczyl kol Kazik. W czasie jak go pisalem czesc osob mnie ubiegla :)
[2010-12-10 16:56]

kazik

Dlaczego my się kłócimy o pieniądze a nie o to aby np. jedna organizacja , spójna i jednolita , bez oddzielnych okręgów które każą sobie płacić zarządzała w imieniu Państwa wszystkimi wodami , a nie RZGW któro zarabia , pozwala niszczyć i jeszcze dyktuje warunki PZW . Nie może być dwóch panów na tych samych wodach , bo wychodzi to co wychodzi obecnie   . Dlaczego nie kłócimy się ot aby zmienić to prawo w którym każdy co naruszy to prawo (jak zanieczyszczenia , samowolki , kłusownictwo itd.) zapłaci z miejsca karę , a co najmniej pokryje koszty tej dewastacji . To prawo ma być jak prawo , a nie pieniądze i rzesze amatorów aby je wyciągać .

Nasza ekonomia jest zawsze taka że jak są jakieś pieniądze to zawsze się znajdą tacy co z nich będą korzystać i czym większe pieniądze tym więcej do podziału i koło się napędza do momentu aż ktoś nie wytrzyma . Tak do tej pory przecież działali ludzie kompetentni ci co wiedzą na czy zarobić i jak stworzyć tą strukturę aby ekonomicznie się opłacało . Ja wszelkim działaniom ekonomicznym jestem przeciw , bo do tej pory mamy tą ekonomię i każdy widzi jak wychodzi . Najwyższa pora kończyć z tą ekonomią i skonstruować takie prawo któro zajmie się ochrona (skutecznie karząc tych co naruszają go) i zastąpi ekonomię . [2010-12-10 17:19]

Sprawa rozbija się o porządne, naukowe badania, o wnioski z tych badań i o opracowanie prawdziwego planu długoterminowego dotyczącego przywrócenia przyrodzie kondycji. Nie wolno tego robić na pałę, bez konkretnej wiedzy. Prawo nie jest restrykcyjne wobec firm zatruwających środowisko nie tylko wodne. Kilka osób myśli, że wypuszczanie ryb załatwi wszystkie bolączki gospodarki zasobami wodnymi, a to nic innego jak głupota pierwszych lotów. No ale ten temat jest tu maglowany od dawna i zawsze sie kończy tak samo, czyli zadymą. Ludzie muszą otworzyć oczy i zacząć dostrzegać wszystko , a nie tylko to czy jem złowione ryby czy nie. Wiele trzeba zrobić w kierunku ochrony wód, ale trzeba to robić z głową, nie zaś polegać na kilku starych piernikach którzy za nasze związkowe pieniądze puszczają bąki w gąbkę w fotelach. Uniwersytety są w stanie takie badania porzeprowadzać, ale to kosztuje, a Państwo Polskie ma w dupie jakieś tam programy badawcze.

Pozdrawiam Kaziu.

[2010-12-10 21:37]

robcio2535

" To trochę tak jak z polowaniem tyle , że zamiast strzelić takiemu dzikowi w serce by zabić to strzela mu się w dupę by tylko zranić i wypuścić."


Hehe :) a to dobre , hehehehe :) .

No to nie jest już Myśliwy tylko pseudo-myśliwy :-(
Mysliwy ma za cel zwierzyne zabić i nawet jesli ja tylko zrani to ma w obwodzie swoją kolejna broń -psa ,który wytropi ranne zwierze i po sprawie a czy mysliwy weźmie ja dla własnego użytku czy odstawi w odpowiednie miejsce to też jest ich sprawa -to tak jak z nami wedkarzami ,my łowimy a czy ryby bierzemy czy wypuszczamy to też nasza sprawa każdego z osobna tylko czynić to w miare humanitarnie
[2010-12-10 22:14]

Piotr 100574

Są ludzie których nie stać na jedzenie,i jeśli tylko tacy by brali jest wszystko super,instynkt itd Ale większość stać na opłacenie internetu,wędki wypasione,samochody też wypasione na to ich stać ! ,Ale rybę weźnie bo mu się należy,nie ważne że albo później wyrzuci albo da sąsiadowi,po prostu żeby tylko mieć ! .
Do takich ludzi nie mam szacunku

Rybacy (nie kłusole) też muszą za coś żyć,Ty chodzisz do pracy zarabiasz? to daj też zarobić innym


no ja mam na internet wędki mam takie tam sobie ,autko mam ,i jak to piszesz też mnie tam na parę żeczy stać ,ale ryby biorę bo lubię taką własnoręcznie złowioną zieść ,no chyba mogę czy nie??
[2010-12-10 22:17]

robcio2535

Są ludzie których nie stać na jedzenie,i jeśli tylko tacy by brali jest wszystko super,instynkt itd Ale większość stać na opłacenie internetu,wędki wypasione,samochody też wypasione na to ich stać ! ,Ale rybę weźnie bo mu się należy,nie ważne że albo później wyrzuci albo da sąsiadowi,po prostu żeby tylko mieć ! .
Do takich ludzi nie mam szacunku

Rybacy (nie kłusole) też muszą za coś żyć,Ty chodzisz do pracy zarabiasz? to daj też zarobić innym


no ja mam na internet wędki mam takie tam sobie ,autko mam ,i jak to piszesz też mnie tam na parę żeczy stać ,ale ryby biorę bo lubię taką własnoręcznie złowioną zieść ,no chyba mogę czy nie??

A ja też raz może i dwa sąsiadowi dałem -ja pierdziu jaki jo głupi wtedy byłem ,a teraz już wiem ze tak nie wolno bo drugi sąsiad szacunku do mnie nie bedzie miał
[2010-12-10 22:21]

Piotr 100574

no Robciu nie ładnie ,nie ładnie ,ten drugi sąsiad może też lubi ryby ,oj nie dobre Robciu teraz musisz sąsiada przeprosić :))a jeszcze lepiej sąsiadke :))
[2010-12-10 22:28]

ayem

Ogólnie cała sprawa rozbija się o temat wypuszczania ryb , różnego rodzaju wyżej wymienione przykłady to tylko czyjeś argumenty lub innego rodzaju porównania . Chodzi o to , ze w wielu wpisach czyta się , że jeśli ktoś zabiera ryby ze sobą to pisze się o nim , że idzie do domu z pełną siatą i robi się z niego kłusownika. Jedni określają się wędkarzami lepszymi a innych uważa się za gorszych . Więc którzy są lepsi skoro wszyscy działają zgodnie z prawem , a jednakowo męczymy ryby bo haczyk wbity w pysk i ryba z całych sił próbująca się uwolnić aż w końcu wycieńczona wyciągnięta z wody wygląda tak samo u tego wędkarza co ją zaraz wypuści jak i u tego co ją zabierze.   A ktoś taką rybę wypuszcza i nie zastanawia się co z nią dalej się dzieje , czy przez nasz hol rybkę wycieńczoną chwycił szczupak czy gdzieś dalej jednak wypłynęła brzuchem do góry, ale my jesteśmy czyści bo wypuściliśmy.( ale to taka moja demagogia ).
Oczywiście dobrze , że wypuszczamy ryby ale nie krytykujmy tych co lubią świeżą rybkę zjeść.

[2010-12-10 23:32]

Ayem, witaj w klubie ZDROWEGO ROZSĄDKU.  [2010-12-10 23:49]

spines21

jeżeli ktoś zabiera ryby i nie łamie przy tym RAPRu to dlaczego miałby być krytykowany?ale nie krytykujmy też tych którzy wypuszczają.też przecież nie łamią regulaminu.najgorsze jest jak ktoś swoje poglądy uważa za jedynie słuszne . [2010-12-11 00:01]

piotr48

Niestety to prawda większośc wędkarzy zabiera złowione ryby natomiast problemem jest obłuda tych którzy mówia co innego a robia co innego jako przyklad podam rekordową brzanę złowioną na spinnig w Gwdzie parę lat temu przez obecnego reprezentanta kadry spinningowej Polski brzana z łowcą była we wszystkich gazetach wędkarskich oczywiście po sesji zdjęciowej została wypuszczona do wody tylko skąd wzięła się identyczna brzana spreparowana jako trofeum w jednym z wędkarskich sklepów w Pile ? [2010-12-11 08:01]

Lopez

AYEM !!!!! Świetny tekst, a ta "demagogia" to mądrość życiowa !!!!!!!

                                           Pozdrawiam Serdecznie Lopez

[2010-12-11 09:57]

kazik

No to widzę że jest nas więcej pozytywnie myślących , a myślałem że większość uległa propagandzie , lub nabrali wody w usta jak te nieme ryby . [2010-12-11 11:56]

Nie jestem zatwardziałym fanem no kill . Od 2 lat praktycznie nie zabieram ryb z łowiska z małymi wyjatkami , z prostej przyczyny LENISTWO - za sprawą mojej żony która kiedyś mi powiedziała - jak sobie je złowiłeś to je wypatrosz i oskrob a ja tego tak nie lubię , że teraz praktycznie 99 % ryb wraca do wody [2010-12-11 14:44]

No ja nie mam tego problemu, bo sam robię wszystko wokół złowionych ryb. Moja żona natomiast nie robi mi wyrzutów z powodu trzymania robaków w lodówce, choć wiele razy powłaziły do sałaty bo któreś z dzieci nieopatrznie ścisnęło pojemnik z robalami. Żona lubi powędkować u mojego boku i lubi zabłysnąć przed koleżankami w pracy doskonale przyrządzoną rybką. Ona tego nie robi. Ale zawsze powiada że jej chłop to kurde ma smak jak żyleta. I te babki zawsze chwalą moje wyroby.No ale ja mam mistrza który mnie w tym kierunku szkoli. Wiecie kto nie?

Przepis na sandała z jabłkami i papryka kolorową to już u nas taki zwyczaj. Ale co ja będę gadał! Ja wiem, że niektórzy uwalniacze robią to dla spokoju w domu bo zony im żyć nie dają za syf i zapach jaki jest w domu podczas operacji patroszenia, nieraz parzenia, i czyszczenia ryb. Ja mam szczęście mieć małżonkę która mnie rozumie. Nie muszę wszystkiego wypuszczać, a ponadto u mnie w domu i wśród moich i zony znajomych  większość ludzi uwielbia degustować to co upitraszę. NO A TEN BLASK SŁAWY - BEZCENNY JEST W MORDĘ!

No więc wędkarstwo właśnie tak postrzegam. Łowię i wiem co z tym fantem zrobić. Nie musze sobie dorabiać ideologii jak to mawia mój przyjaciel.

[2010-12-11 14:55]

Kolego a kto z tego robi ideologię ? To jest moje czyste lenistwo . A poza sandałami uważam za jadalne tylko ryby morskie Pozdrawiam [2010-12-11 15:02]

Niczego ci nie zarzucam. Mówię bardzo ogólnie. Wielu tych najbardziej etycznych ma różne powody do tej etyki. Może masz własne powody i to nie jest dla mnie bardzo istotne. Masz prawo tak postępowac i możesz się tym chwalić. Nie ujmuje ci to w niczym. Tylko w chwili kiedy zacząłbyś np. mnie nawracać na siłę, byłbyś uznany za mojego wroga. A jeśli robisz to co robisz z przekonania i jesteś w stanie zrozumieć również moje podejście do wędkarstwa, wszystko pozostaje w gronie przyjaciół po kiju i wszystko jest w porządku. [2010-12-11 15:50]

bluehornet

Odpowiedź ayem'a jest tak interesująca i mądra życiowo , że nie ma sensu dyskutować na zabieraniem ryb z łowiska przez kogoś lubiącego zjeść rybkę ( lub rybki ) złowione przez siebie - smacznego . Szacunek dla ayem'a za styl wypowiedzi . Połamania kija
[2010-12-11 16:54]

panekx

Jesli ktos lubi zjesc rybke ( ja osobiscie uwielbiam), to sie kupuje rybke z hodowli, lub lowi na lowisku komercyjnym, a jest takich masa, gdzie mozna zlowic co dusza zapragnie, zaplacic, ukatrupic i zjesc. Gospodarz pod koniec tygodnia lub miesiaca uzupelnia akwen.
Tolerowanie zabijania ryb wcale nie jest zdrowym rozsadkiem tylko jest po prostu głupotą i zacofaniem. Takie jest moje zdanie. Mozecie mnie zastrzelic.

Kazde jezioro na ktorym lowilem kilkanascie lat temu, gdzie naprawde byla masa ryb, jest trupem. Bo kazdy chce mięcha.
Rybacy, PZW z ich smiesznymi odlowami i wedkarze.
Srodowisko zdycha na naszej planecie. Jedyne co zostało to woda i ryby. No ale nam ryby nie potrzebne. Przeciez ich nie łowimy, prawda? Nie po to idziemy nad wode, by spedzic cudowne chwile w dziczy i zmierzyc sie godnym przeciwnikiem, stara wygą, pływajaca w wodzie od wielu lat. To nie dla nas. Przeciez idziemy po miecho. Najwazniejszy rytuał to wypruwanie flaków. Czyz nie? Tylko że za pare lat nie bedzie z czego tych flaków wypruwac, a ja nie mam zamiaru zrezygnowac z wedkowania i po mnie tez nadejda pokolenia ktore chetnie powedkują....

Wezmy np. małe jeziorko, w ktorym zyją Liny. Idzemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, niezła porcja na obiad wiec ląduje w siatce. I tak w kółko. Łowisko jest na tyle małe, ze ryby łowia wszyscy, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. Nigdy tez nie złowiono ryby ponad 40cm.
Ciekawe czemu? Hmm takiego pytania sobie nawet nikt nie zada.  Tu po prostu takie nie rosna i koniec.
Teraz to samo jeziorko z innej perspektywy.
Idziemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, ale ja wypuszczamy. Tak tez robia wszyscy wedkarze. Łowisko jest małe, presja duza, kazdy nęci rybki roznymi smakołykami, bo chce złowic wiecej niz sasiad, wiec ryby maja mase zarcia.
I tak mija 10 lat. Przychodzimy na to łowisko, zanecamy i co sie dzieje? Jesli doczekamy sie brania, bo juz nie bedzie tak łatwo jak z mała rybka, dzieja sie rzeczy straszne. Bowiem wielkie, wypasione, niewyobrazalnie silne, Linisko bedzie probowalo złamac nam wedke. Ale udaje nam sie szczesliwie wycholowac piekną rybe, takich rozmiarow o jakich nawet nam sie nie śniło.
I te lata z "marchewka" zamiast małej rybki o ktorej smaku i tak bysmy nie pamietali, nie sa tego warte??





[2011-01-06 00:27]

Jesli ktos lubi zjesc rybke ( ja osobiscie uwielbiam), to sie kupuje rybke z hodowli, lub lowi na lowisku komercyjnym, a jest takich masa, gdzie mozna zlowic co dusza zapragnie, zaplacic, ukatrupic i zjesc. Gospodarz pod koniec tygodnia lub miesiaca uzupelnia akwen.
Tolerowanie zabijania ryb wcale nie jest zdrowym rozsadkiem tylko jest po prostu głupotą i zacofaniem. Takie jest moje zdanie. Mozecie mnie zastrzelic.

Kazde jezioro na ktorym lowilem kilkanascie lat temu, gdzie naprawde byla masa ryb, jest trupem. Bo kazdy chce mięcha.
Rybacy, PZW z ich smiesznymi odlowami i wedkarze.
Srodowisko zdycha na naszej planecie. Jedyne co zostało to woda i ryby. No ale nam ryby nie potrzebne. Przeciez ich nie łowimy, prawda? Nie po to idziemy nad wode, by spedzic cudowne chwile w dziczy i zmierzyc sie godnym przeciwnikiem, stara wygą, pływajaca w wodzie od wielu lat. To nie dla nas. Przeciez idziemy po miecho. Najwazniejszy rytuał to wypruwanie flaków. Czyz nie? Tylko że za pare lat nie bedzie z czego tych flaków wypruwac, a ja nie mam zamiaru zrezygnowac z wedkowania i po mnie tez nadejda pokolenia ktore chetnie powedkują....

Wezmy np. małe jeziorko, w ktorym zyją Liny. Idzemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, niezła porcja na obiad wiec ląduje w siatce. I tak w kółko. Łowisko jest na tyle małe, ze ryby łowia wszyscy, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. Nigdy tez nie złowiono ryby ponad 40cm.
Ciekawe czemu? Hmm takiego pytania sobie nawet nikt nie zada.  Tu po prostu takie nie rosna i koniec.
Teraz to samo jeziorko z innej perspektywy.
Idziemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, ale ja wypuszczamy. Tak tez robia wszyscy wedkarze. Łowisko jest małe, presja duza, kazdy nęci rybki roznymi smakołykami, bo chce złowic wiecej niz sasiad, wiec ryby maja mase zarcia.
I tak mija 10 lat. Przychodzimy na to łowisko, zanecamy i co sie dzieje? Jesli doczekamy sie brania, bo juz nie bedzie tak łatwo jak z mała rybka, dzieja sie rzeczy straszne. Bowiem wielkie, wypasione, niewyobrazalnie silne, Linisko bedzie probowalo złamac nam wedke. Ale udaje nam sie szczesliwie wycholowac piekną rybe, takich rozmiarow o jakich nawet nam sie nie śniło.
I te lata z "marchewka" zamiast małej rybki o ktorej smaku i tak bysmy nie pamietali, nie sa tego warte??





to co ty sobie facet myślisz ???pojawiasz się ciul wie z kąd i będziesz osoby które lubią zieść własnoręcznie złowioną rybę wyzywać od głupków i zacofańców ,idz zgłoś do swoiego okręgu niech ci kuzwa ryb nawpószczają a nie obrażasz wędkarzy ,pużniej cholera jest wojna na portalu i wielkie C&R płacze że są atakowani ,i że my zaczynamy wojnę he he parodia normalnie

[2011-01-06 08:28]

Jędrula

Jesli ktos lubi zjesc rybke ( ja osobiscie uwielbiam), to sie kupuje rybke z hodowli, lub lowi na lowisku komercyjnym, a jest takich masa, gdzie mozna zlowic co dusza zapragnie, zaplacic, ukatrupic i zjesc. Gospodarz pod koniec tygodnia lub miesiaca uzupelnia akwen.
Tolerowanie zabijania ryb wcale nie jest zdrowym rozsadkiem tylko jest po prostu głupotą i zacofaniem. Takie jest moje zdanie. Mozecie mnie zastrzelic.

Kazde jezioro na ktorym lowilem kilkanascie lat temu, gdzie naprawde byla masa ryb, jest trupem. Bo kazdy chce mięcha.
Rybacy, PZW z ich smiesznymi odlowami i wedkarze.
Srodowisko zdycha na naszej planecie. Jedyne co zostało to woda i ryby. No ale nam ryby nie potrzebne. Przeciez ich nie łowimy, prawda? Nie po to idziemy nad wode, by spedzic cudowne chwile w dziczy i zmierzyc sie godnym przeciwnikiem, stara wygą, pływajaca w wodzie od wielu lat. To nie dla nas. Przeciez idziemy po miecho. Najwazniejszy rytuał to wypruwanie flaków. Czyz nie? Tylko że za pare lat nie bedzie z czego tych flaków wypruwac, a ja nie mam zamiaru zrezygnowac z wedkowania i po mnie tez nadejda pokolenia ktore chetnie powedkują....

Wezmy np. małe jeziorko, w ktorym zyją Liny. Idzemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, niezła porcja na obiad wiec ląduje w siatce. I tak w kółko. Łowisko jest na tyle małe, ze ryby łowia wszyscy, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. Nigdy tez nie złowiono ryby ponad 40cm.

Ciekawe czemu? Hmm takiego pytania sobie nawet nikt nie zada.  Tu po prostu takie nie rosna i koniec.
Teraz to samo jeziorko z innej perspektywy.
Idziemy na ryby, zanecamy, łowimy rybke 30cm, ale ja wypuszczamy. Tak tez robia wszyscy wedkarze. Łowisko jest małe, presja duza, kazdy nęci rybki roznymi smakołykami, bo chce złowic wiecej niz sasiad, wiec ryby maja mase zarcia.
I tak mija 10 lat. Przychodzimy na to łowisko, zanecamy i co sie dzieje? Jesli doczekamy sie brania, bo juz nie bedzie tak łatwo jak z mała rybka, dzieja sie rzeczy straszne. Bowiem wielkie, wypasione, niewyobrazalnie silne, Linisko bedzie probowalo złamac nam wedke. Ale udaje nam sie szczesliwie wycholowac piekną rybe, takich rozmiarow o jakich nawet nam sie nie śniło.
I te lata z "marchewka" zamiast małej rybki o ktorej smaku i tak bysmy nie pamietali, nie sa tego warte??

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie mam zamiaru się wypowiadać w tej kwestii bo widzę , że nie warto . Druga sprawa to widzę , że '' kolega '' szuka zaczepki , mocnych wrażeń i może je tu znaleźć bo jest na tym portalu kilku niezłych '' fichterów '' którzy z przyjemnością podniosą rękawicę !









[2011-01-06 09:14]

dyjes

Nie kłóć się z głupim bo nie zauważą różnicy jaka jest między wami.

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[2011-01-06 09:17]