Obserwowałem kiedyś podobne zjawisko. Na Rzece Odrze, na skraju pięknego progu powstałego na skutek obsunięcia umocnień z żużlobetonu, na granicy ostro zarysowanego warkocza co kilka minut, a czasem co kilkanaście pojawiał się efekt pięknego spławu. Intrygowało mnie to zjawisko więc zająłem miejsce nieopodal by mieć je na oku.
Pierwszego dnia nic się nie wyjaśniło. Patrzyłem na to i dumałem.... dumałem...
Drugiego dnia postanowiłem znów pójść w to miejsce. Około południa to coś wychyliło się bardziej niż przed kilkoma minutami, ba - bardziej niż poprzedniego dnia i następnego od rana. Zauważyłem śliczną, mieniącą sie w słońcu kanonadę iskier w błękitnej poświacie.
Pomyślałem:
-Czyli to nie sum......... nie brzana......... nie bolek.....
Potem była przerwa w połowach trwająca ze trzy dni, aż wreszcie postanowiłem znów wybrać się w to miejsce. Cały dzień obserwowałem co kilka... kilkanaście minut to samo zjawisko, które objawiało się dokładnie w tym samym miejscu, a przesuwało sie nieznacznie o pół metra w jedną lub drugą stronę. Tego dnia jednak lustro wody było wyżej, bo z Czech spuszczano wodę nagromadzoną w zbiornikach retencyjnych.
Woda powoli się podnosiła.
Po kilku godzinach woda podeszła mi pod stopy, czyli podniosła się o jakieś 15 centymetrów.
Około 17.30 spojrzałem w kierunku zagadkowego obiektu i w tym momencie coś drgnęło. Wir ukazał się w postaci powiększonej o kilkadziesiąt procent i nagle zniknął, a dwa metry dalej na wodzie ukazała się ogromna decha omotana drutem kolczastym, na którym uwiesił się kawał błękitnej folii.
Zrozumiałem, że obserwowane spławy były efektem zaczepienia się o jakiś głaz lub pień owej dechy, która miotana prądem rzeki raz po raz odwracała się w taki sposób, że kawał folii powodował zawirowanie i pokazywał błękitny odblask w słońcu. Kiedy woda się podniosła drut albo się odłamał, albo kamień czy pień się przesunął i to coś rwane nurtem odpłynęło na moich oczach.
Od tej chwili rzekome spławy ustały, a ja bogatszy o jedno doświadczenie pojechałem do domu z jedną brzaną która mierzyła 52 cm.
Może i Twoje zagadkowe zjawisko ma swoją genezę w podobnym zbiegu okoliczności?
Pozdrawiam.
(2010/12/28 12:03)