Witam,
Lowie blisko cwierc wieku. Wiekszosc metod mam w mniejszym lub wiekszym stopniu opanowane. Efekty miewalem rozne. Bywalo sloabo, bywaly nagrody na zawodach, jednak nigdy nie lowilem na kulki proteinowe i jakos nie krecilo mnie to. Przez lata bywalem na rozn ych wodach i zwykle cos tam lowilem. Ostatnio pojawilem sie nad woda i na nascie osob nad woda tylko ja mialem efekty. Potem padla decyzja "wszyscy lowial na kulki to i ja sprobuje". I 5 razy nad woda i nic. Teoria niby OK, ale bez efektow. U innych widzialem suuuuper odjazdy z kolowrotka, a u mnie zero; ewentualnie pukniecie o wedke i cisza. WHY? Kolowrotki mam dragona FR1050i wolny bieg wlaczony. Przepony jaxona z pod kulki; kulki wszelakie. Stosowalem ciezarki i koszyczki; najrozniejsze atraktory, dodatki i magiczne substancje, i nic... Moje pytanie jest: czy ja robie cos nie tak, czy poprostu, jako ze nie ufalem tej metodzie prazez ostatnia dekade, to ona sie na mnie msci... Glupie pytanie jak na doswiadczonego wedkarza, ale powaznie mnie zniecheca kulkowanie. Aha zbiornik gdzie lowilem jest raczej do kulek przystosowany i rybki to lubia. Dla fanatykow metody podkresle, ze probowalem nawet kuleczek moczonych w miodzie jak i w atraktorze wanilia ze smietanka i nigdy moj free runner nie popuscil nawet o centymetr zylki... Moze poprostu pech, a moze trzeba przeprosic sie z kartoflem, makaronem i kukurydza... Z gory dziekuje za wyrozumialosc.