A więc białe i czerwone robaczki - klasyka przynęt. Wytrawni wędkarze wybierają się na jesienne łowiska z... pustymi pudełkami. Dopiero na łowisku, po zanęceniu, szukają przynęty. Doskonałe, bardzo żarłocznie chwytane przez leszcze są wszelkiego rodzaju ślimaki. Zarówno wodne, jak lądowe. Najlepsze są te o jasno zabarwionym ciele. Z przebywających na lądzie - te pasiaste o kremowej nodze i małe winniczki, z wodnych - jasnobrązowa błotniarka (ciemnobrązowe bywają trujące i nie są jadane przez ryby), delikatna rozdętka i zatoczek rogowy. Skuteczne są też małże - skójka, szczeżuja i tworząca ogromne kolonie racicznica. Ta ostatnia dla ciekawskiego wędkarza jest probierzem czystości wody, w której łowi. W rzekach czystych po otwarciu skorupki natykamy się na intensywnie pomarańczową, apetyczną zawartość. W wodach średnio zanieczyszczonych barwa mięśnia racicznicy traci na intensywności, w wodzie tzw. pozaklasowej staje się brunatnoszara. Ale w każdym przypadku jest znakomitą przynętą na jesienne leszcze.
Larwa chruścika, choć jesienią niełatwa do znalezienia, jest bodaj najlepszą przynętą. Można ją uatrakcyjnić, wkładając do pudełka z chruścikami kilka plasterków marchwi. Po paru dniach tzw. kłódki staną się wówczas intensywnie żółte i tak bardzo dla leszczy atrakcyjne, że zatapiać będą spławiki wielkości szczupakowej bomby.
Doskonałe są też wydobywane z dna rzecznych zastoisk larwy jętki i widelnicy, nadziewane na niewielkie "druciaki" kiełże zdrojowe, larwy ochotki, małe pędraki, ośliczki i prosionki zbierane z przybrzeżnych kamieni.
Wędkarz jesienny powinien być znawcą przyrody. Tu nie wystarczy wizyta w sklepie wędkarskim, kupienie pudełeczka z białymi lub czerwonymi robaczkami. Czasami leszcze nie reagują zupełnie na te klasyczne przynęty. Trzeba wówczas poszukać przynęty na łowisku.
(2011/10/09 16:18)Hm świetnie to ,,czesio" opisałeś, byłem dziś na wiśle w oświęcimiu i udało mi się przechytrzyć 3szt lesiaków na białe robaczki, cholera miałem winniczki które wczoraj mi synek włożył podczas poszukiwań czerwonych robaków i ich nie wypróbowałem, a miałem taką myśl rzucić na winniczka choć wiem że to gatunek chroniony dlatego sie powstrzymałem. Urzyłem zanęty lorpio dodałem zapachu nęcącego brassem i jakoś poszło, za tydzień w niedziele kolejna próba na wiśle a w międzyczasie może zaliczę paprocany w Tychach:)pozdro dla Was
Siri jak chcesz jechać w tym tygodniu na Paprocany to najlepiej z samego rana, bo w sobote zarybili przy pidle karpiem, 2,5t wpuścili i jutro też mają ponoć zarybiać. Tylu wędkarzy to jeszcze na Paprach nie widziałem. Wysoki brzeg jest oblegany od rana do wieczora, więc o miejscówkę ciężko.
(2011/10/11 09:59)