A ja miałem kiedyś na kiju chyba łódź podwodnąŁodzie podwodne miałem na haku niemal, co roku, wyjątkowo w zeszłym roku nie miałem, ale za to mewa złapała mi żywca, odleciała z nim na około 120 metrów od brzegu i upuściła w miejscu, gdzie wielkie szczupaki rabowały, ale brania się nie doczekałem.
siaty, sznury, przynęty i zestawy spinningowe, raki, żaby, szczeżuje wszystko to norma.
W zeszlym roku widziałem coś czego normą bym nie nazwał. Łowilem na ostrym zakręcie Bugu. Kąt jakieś 90 stopni. Łuk zewnętrzny, ja przed zakrętem rzucałem gumą w dół rzeki i zwijałem pod prąd. Za zakrętem pojawil się jakiś dzieciak. Też ze spinningiem. Na końcu zestawu miał równiez jakąś gume. On z kolei rzucał pod prąd. Praktycznie w to samo miejsce rzucaliśmy. Ja ostukiwałem dno i na jakieś 50 rzutów jeden malutki sandaczyk. On na jakieś 30 rzutów 30 szczeżuj. Praktycznie co rzut wyjmował a ja żadnej. Zwinąl się szybko. Poszedłem na jego miejsce, oczywiście wszystkie leżały na brzegu, żadnej do wody nie wrzucił. Pozbierałem je i wrzuciłem do wody. Zacząlem rzucać tak jak on ale nie złowiłem żadnej małży...