Zaloguj się do konta

Cast i multiplikator czy spinning z kołowrotkiem?

utworzono: 2014/05/14 20:28
s4mo

Cześć, Nie wiem czy była taka dyskusja czy nie ale chciałbym się dowiedzieć czy używacie wędki CAST czy zwykłej spiningówki ? Plecionki czy żyłki ? Wiem to zależy na jaką rybę i kiedy ale co bardziej preferujecie? Ja od tego sezonu zacząłem używać Casta z multiplikatorem a tak to cały czas zwykły spinning. I zawsze plecionki. A jak u Was?  [2014-05-14 20:28]

wirefree

Ja lowie lekkimi przynetami i tutaj multiplikator sie nie sprawdza, sama konstrukcja pozwala na rzuty ciezkimi przynetami.  Jest to tzw sprzet do rzutu cegla. [2014-05-14 20:51]

piotrekOlc

Cześć,

Mam zarówno wędkę castingową jak i kilka spinningów. Jednak nie mogę przekonać się do jerkowania, ponieważ jest to dla mnie zbyt toporne łowienie. Od jakiegoś czasu zacząłem systematycznie zmieniać mój główny zestaw spinningowy po to by był coraz lżejszy, ale przy zachowaniu takiej samej mocy mocy. W wędkowaniu cenię przede wszystkim frajdę z holu ryb, a takie zestawy zapewniają mi zabawę nie tylko przy ogromnych kabanach.

Tak więc moim faworytem pozostaje tradycyjny spinning z kołowrotkiem. Najczęściej sięgam po kij 2,13 m ; c.w. do 3/4 oz (ok. 21 g) i kołowrotek 4000 i cienka pletka max. 0,15 mm.

Pozdrawiam ;))







[2014-05-14 20:54]

s4mo

No to powiem Ci kolego że mało wiesz. Ja łowię max 17gram. Mój multiplikator pozwala mi rzucać przynętami już od 6 gram i są to dalekie rzuty. Multiplikatory moich bardziej doswiadczonych kolegów pozwalają im na rzuty paprochami. Więc wybacz ale z Twoją opinią się nie zgodzę.  [2014-05-14 21:07]

wirefree

Moja opinia to czysta fizyka, konstrukcja multiplikatora wymaga do dalekiego rzutu ciezkiej przynety, zeby odwinac zylke z kolowrotka i do tego jeszcze musi wprowadzic tenze w ruch obrotowy a do tego jest wymagana sila duzo wieksza niz przy tradycyjnym kolowrotku gdzie przyneta musi tylko wyciagac zylke. Multiplikator to konstrukcja umozliwiajaca lowienie ciezkim sprzetem duzych ryb, a wszelkiej masci dziwactwa do lekkiego lowienia to tylko lep marketoidow na wszelkiej masci dziwakow i laikow. [2014-05-14 22:26]

berthold

Moja opinia to czysta fizyka, konstrukcja multiplikatora wymaga do dalekiego rzutu ciezkiej przynety, zeby odwinac zylke z kolowrotka i do tego jeszcze musi wprowadzic tenze w ruch obrotowy a do tego jest wymagana sila duzo wieksza niz przy tradycyjnym kolowrotku gdzie przyneta musi tylko wyciagac zylke. Multiplikator to konstrukcja umozliwiajaca lowienie ciezkim sprzetem duzych ryb, a wszelkiej masci dziwactwa do lekkiego lowienia to tylko lep marketoidow na wszelkiej masci dziwakow i laikow.





masz mylne pojęcie ja daiwą megaforce spokojnie rzucam 5 gramowymi przynętami i dosyć sporo to leci a największe stosowane to wachadłówki na szczupaka do 20 gram i leci tak samo daleko jak zwykłym kołowrotku tylko pokaż mi kołowrotek tradycyjny nawet za 2000 zł co wytrzyma tyle co mulitk w dodatku ma wielką zaletę że nie skręca żyłek
ja mam daiwę za coś około 400 zł a teraz pomyśl co może taki bardziej wypasiony ze stuningowaną rolką ,tylko ich ceny ciut bardziej niż droższe od 2000 zł ale to już jest zakup na 20 lat bo one nie wysiadają tak jak zwykłe kołowrotki ,na świecie tego używają a u nas wiadomo bieda to i sprzęt z drugiej i trzeciej półki
[2014-05-15 07:18]

s4mo

zgodzę się z Tobą berthold. Co do multiplikatora to pierwsze 2 wypady trzeba poświęcić na naukę rzucania a później jest już ok. A co do wyciągania plecionki / żyłki przez przynętę na multiplikatorze to drogi kolego wirefree chyba tylko czytałeś o tym a nie miałeś w rękach. Jest coś takiego jak docisk magnetyczny.  [2014-05-15 16:58]

wirefree

I coz on takiego dociska?  Zasada dzialania multiplikatora jest prosta jak budowa cepa i tutaj fizyki sie nie oszuka, no chyba ze masz wersje z elektrycznym silniczkiem ktory rozwija zylke ze szpuli. [2014-05-15 17:22]

lesnik11

Trochę tutaj namieszam!Multiplikatorem spokojnie można łowić przynętami od 1 gr. w górę, w zależności od rodzaju i klasy multika, wiadomo że łowienie w klasie "UL" , oraz "L" troszeczkę kosztuje, natomiast w pozostałym zakresie wagowym przynęt łowienie może być dostępne dla każdego kto ma chęć na zmiany. Co zyskujemy? - rewelacyjną czułość zestawu nie osiągalną dla kołowrotków ze stałą szpulą,- dużo większą trwałość sprzętu,- wygodę i mniej bolejące ramiona po całodziennym łowieniu.- satyswakcje że łowimy inaczej.
                                                               Pozdrawiam                                                                              zakręcony inaczej. [2014-05-15 19:06]

Artur z Ketrzyna

Używam tylko tradycyjnych spiningów. Bo casting finansowo jest dla mnie nie osiągalny.
Mam jerki, i przy dobrym podejściu (technika), tradycyjnym spinem można prawie tak samo nimi wędkować.
Używam zwykłej żyłki bo amrtyzuje, w przeciwieństwie do plecionki. Co fakt ostatnio używam żyłki dragona HM 80 o zmniejszonej rozciągliwości. I powiem że to jest to.
[2014-05-15 19:44]

wirefree

Trochę tutaj namieszam!Multiplikatorem spokojnie można łowić przynętami od 1 gr. w górę, w zależności od rodzaju i klasy multika, wiadomo że łowienie w klasie "UL" , oraz "L" troszeczkę kosztuje, natomiast w pozostałym zakresie wagowym przynęt łowienie może być dostępne dla każdego kto ma chęć na zmiany. Co zyskujemy? - rewelacyjną czułość zestawu nie osiągalną dla kołowrotków ze stałą szpulą,- dużo większą trwałość sprzętu,- wygodę i mniej bolejące ramiona po całodziennym łowieniu.- satyswakcje że łowimy inaczej.
                                                               Pozdrawiam                                                                              zakręcony inaczej.

Troche pociagne ten temat bo zaciekawila mnie czulosc i mniej bolejace ramiona, jak to wytlumaczyc? No i prosze powiedz mi na jaka odleglosc takim zestawem UL miotasz przynetami 1 gramowymi? Jak dla mnie multi jest ciekawy moze sobie sprawie w tym roku jak tylko szczuplaki zaczna gryzc na jesieni bo one lubia duuze przynety a tradycyjne kolowrotki w tej klasie ciezkosci szybko sie rozpadaja. 


[2014-05-15 20:09]

berthold

ja mam zestaw wędka jaxon z pazurem 180 cm 35 gr oraz kołowrotek daiwa megaforce niskoprofilowy mogę odsprzedać cały komplet za jakieś 250 zł + przesyłka sprzęt kilka razy używany ,ps mam na oku profesjonalny tuningowany multik tylko ciut drogawy ale podobno wart ceny
[2014-05-16 07:58]

lesnik11

Zacznijmy od zestawu:Daiwa PIXY ze szpulką IZ Factory,kijek Phenix FX 661-2 zakres przynęt od 1 do 8 gr.plecionka 0,06Waga całego zestawu ok. 230 gr.Przynętą przy okoniowaniu jest czarna cykadka o wadze 1 gr.Uzyskiwane odległości to ok. 10 m.Do lekkiego sandaczowania wymieniam szpulkę na standardową z plecionką 0,10, orazkijek MHX P842-2 zakres przynęt od 3 do 15 gr.waga zestawu ok. 270 gr.Uzyskiwane odległości do ok. 60 m.Jednym słowem wygoda i łatwość operowania zestawem, i słowo honoru ręka nie zaboli.

[2014-05-16 10:07]

s4mo

Widzę, że tu są ludzie anty cast bo drogi... Wirefire czy jak Ci tam prosta budowa multiplikatora i tak nie pozwala CI na zrozumienie tego bo to co piszesz to mija się z prawdą i założę się że nigdy w ręce nie trzymałeś multiplikatora, a jak już trzymałeś to w sklepie trując dupę sprzedawcy. [2014-05-16 12:41]

Truflarz

Witam !
Gdy podczas jednej z wielu zasiadek na szczupcia pierwszy raz użyłem multiplikatora do żywcówki, moi towarzysze po kiju nabijali się ze mnie nie szczędząc złośliwości......
Jakoś wtedy jednak żyłki nie splątałem, nie rzucałem krócej od kolegów.....i na sam koniec wyjąłem 70 taka......
Przypadek oczywiście.....
Obecnie głównie spinning i to w tym samym składzie a dalej żaden z moich kolegów nie chce nawet spróbować. Pożyczyć chciałem nawet i kij i multika do nauki....
I nie....i nie....To nie !


[2014-06-07 11:04]

sigmaj

Witam wszystkich kolegów wędkarzy - to mój pierwszy aktywny udział w jakimkolwiek forum, ale z uwagi na moją pasję, myślę, że nie ostatni. Czytam i wchodzę w dyskusję, ponieważ jestem na etapie zmiany metody spinningu ze stałą szpulą na castingowe, czy jak kto woli z użyciem multiplikatora. Dodam, że jestem już rozważnym wędkarzem (40 lat pasji i ciągłych poszukiwań), ale w castingu - nowicjuszem. Myślę, że doznania starego, a jednocześnie młodego, mogą wnieść kilka istotnych elementów w obszarze rozważań nad "za" i "przeciw" castingowi. Chciałbym również przekazać moje uwagi w języku witalnym, sprzyjającym tworzeniu wędkarskiego klimatu, który to często nierozważnie niszczony jest na forach. Przechodząc do tematu - myślę, że każdy z was ma trochę racji (w różnym to stopniu). Przede wszystkim należy spróbować samemu, ponieważ wspomniana "fizyka" zostaje tu zakłócona nowoczesną technologią (w dużej mierze japońską). To raczej wewnętrzna blokada (lęk przed nieznanym) i szukanie nie zbadanych argumentów "przeciw" pozostawia nas w starej praktyce. Takie same emocje miotały mną (Kołowrotek u góry, przelotki u góry, spining jednoczęściowy trudny w transporcie itd.). Ale przecież nawet nasze rybki się rozwijają i często nie dają się nabrać na stare metody. Zasadnicze pytanie - dlaczego tak naprawdę chcemy zmiany?
Ja chciałem zmiany, bo mi się multiplikatory zawsze podobały. Zacząłem niestety od drogiego sprzętu, bo bałem się, że tańszy może być zawodny i nie spełnić moich oczekiwań, które już w mojej głowie sobie ukształtowałem. I tu od razu ucinam - nie jestem Snobem, ani bogaczem. Wcześniej czy później stać mnie na to, bo to kocham. Zacząłem od kija wysokiej jakości zrobionego na zamówienie w gdańskiej pracowni Pana Łukasza (nie wiem czy wolno mi używać pełnych nazw, dlatego zastosuję się do ogólnych). Kijek sandaczowy - cudo pod każdym względem. Przelotki według sugestii Mistrza są skrętne w lewo w sposób - pierwsza centralnie, a następne 3 stopniowo przechodzą na dół wokół kija tak, że pozostałe 6 są już z dołu (jak w tradycyjnym spinningu). Rewelacja, która pozwoliła mi pokonać blokadę - przed przelotkami u góry. Do niego dokupiłem multiplikator Daiwa Steez (z rynku japońskiego). Pierwsze moje rzuty zacząłem od woblerów (7 -12gr). To były próby i nauka wszystkiego. Obsługi kołowrotka (bardzo prostej), rzucania (trochę innego) i rozplątywania plecionki (nie tak strasznego jak mnie uprzedzali sceptycy). Po 2 godzinach przy pełnej koncentracji, potrafiłem bezbłędnie rzucać. Wyjęcie kija z tuby i uzbrojenie - szybsze, aniżeli spinningu dwu-składowego. Przelotki malutkie - nie zahaczają. Kołowrotek malutki no i oczywiście w każdym calu perfekcyjny. Podczas tej nauki, przyszła nagroda, a mianowicie mały szczupak (47cm). Myślałem, że przy pobiciu, kij mi z ręki wypadnie. Hol - poezja, a przecież dokonałem ich w życiu tysiące. Reasumując, jestem zachwycony, ale oczywiście to moje doznania. Czy taka metoda będzie pisana każdemu - pewnie nie. Mamy swoje upodobania, które można zmienić, ale mamy również wewnętrzne preferencje (mentalne, manualne, ruchowe), które mogą być tu przeszkodą, szczególnie, kiedy podchodzimy do nowości na zasadzie "dobra spróbuję, ale i tak mi się to nie spodoba". Chcę podkreślić, że dużym argumentem dla mnie w kierunku wyboru castingu był fakt, iż rozwijany jest on dynamicznie w USA i Japonii - gigantach w metodach spiningowych i sprzęcie najwyżej jakości do tych metod. Oczywiście służę zawsze pomocą. Pozdrawiam i Połamania...!
P.S. Mam prośbę do wszystkich kolegów Wędkarzy, aby podczas naszych rozmów, pielęgnować język i tradycje wędkarskie, nawet, jeżeli rozmówca okazuje się nie godny wysiłku. W żadnym bądź razie nie dajcie się prowokować potencjalnym "głupkom" bo niezauważenie sprowadzą was na swój poziom i tu przegracie z ich doświadczeniem.
[2014-08-24 08:28]

berthold

Dobrze napisane
[2014-08-24 11:08]

klu222

I o to chodzi Sigmaj, nic dodać nic ująć. [2014-08-24 12:24]

szosz

Witam serdecznie.
Dodam coś od siebie.
Zestawu castingowego używam od roku do jerkowania w stawach i jeziorach oraz do metody opadu w pogoni za sandaczem na rzece Odrze.Wędzisko to dwumetrowy Robinson Diaflex 18-38 gram c.w.Przynęty powyżej 20 g. lecą wyśmienicie ale i 10, 15 gramowe przy odpowiednim ustawieniu multika i ,,naładowaniu,, kija też idą zadowalająco.Największą zaletą jest mała waga zestawu i jego czułość zwłaszcza w metodzie opadowej.Czuć wszystko-nawet jak malutki listek wierzby zaczepi się o hak już wiem że coś jest nie w porządku.Rodzaj dna, podwodne przeszkody no i najważniejsze, samo ,,pstryknięcie sandaczowe,, jest lepiej odbierane niż przy stałoszpulowcu.Odsłonięty blank wędziska pod multikiem koło pazura też robi swoje.Wędką niczym różdżką, krótką i lekką zacina się błyskawicznie a jest niesamowicie szybka jeśli chodzi o akcję ( co nie każdy lubi ). Niestety albo i stety druga strona medalu.Wady-trzeba myśleć:) ... przy rzucaniu. Przynęta 15-40 cm. od szczytówki, wodzik multika na środku no i sama technika rzutu, oraz zatrzymanie szpuli przed wpadnięciem przynęty do wody.Łatwo to opanować ale przed każdym rzutem kontrola.Stałoszpulowcem dużo wygodniej-myśleć nie trzeba:) Gorsza jest inna sprawa- multiplikator niskoprofilowy najwygodniej objąć kciukiem i palcem wskazującym a pozostałe palce pod spodem na blanku i pazurze.Super się trzyma ale łapa mokra, przynajmniej wilgotna.Latem to luzik ale jesienią gdzie wichry szaleją, woda zimna i ta mokra ręka potrafi nieźle naprzykrzać.Dyskomfort duży ale w tym roku jakoś to obejdę specjalnie powycinaną rękawiczką.Podsumowując- odpowiednio dobrany zestaw ,, z pazurem ,, ( ja jednym godzę te dwie metody ) daje niesamowitą frajdę i nowe doznania co czyni ten sport jeszcze bardziej ciekawym.
To takie moje prywatne spostrzeżenia.
Pozdrawiam.
[2014-08-29 20:30]