Rok ograniczenia wolności, przepadek mienia, grzywny i podanie pełnych danych osobowych do publicznej wiadomości - to nie jest kolejny wyrok dla pijanego kierowcy. Chodzi o kłusowników.
Tak surowo przez Sąd Rejonowy w Kołobrzegu zostali potraktowani już Mirosław Kraśniewski, urodzony w Kołobrzegu i Andrzej Kapuściński z Dygowa. Za to, że na rzece Parsęta, bez pozwolenia i wykorzystując kłusownicze narzędzia, odłowili 13 ryb o wartości 90 złotych.
Po pierwsze, zostały podane do publicznej wiadomości ich pełne dane osobowe. To novum. Po drugie, muszą zapłacić na rzecz Polskiego Związku Wędkarskiego nawiązki po 453 złote. Po trzecie, sąd orzekł przepadek ich sprzętu służącego do nielegalnego odłowu.
Ponadto Kapuściński, rocznik 1965, ma zapłacić grzywnę w wysokości 1.200 złotych, a Kraśniewski, rocznik 1985, wykonywać przez rok, za darmo, miesięcznie po 20 godzin, prace społeczne. I jeszcze jedno, wyjątkowo kłopotliwe: muszą sami zapłacić za ogłoszenie w gazecie, w którym wyrok, z ich nazwiskami, zostanie w całości opublikowany. A to też jest kosztowne.
Kraśniewski i Kapuściński zostali zatrzymani na gorącym uczynku. Kłusowali w okolicach miejscowości Bardy w gminie Dygowo. Co ciekawe, choć działali nielegalnie, mieli karty rybackie. Teraz, by je odzyskać, będą musieli ponownie zdać egzamin. - To precedensowa sprawa. Trwała długo, ale zakończyła się po naszej myśli - podsumowuje Janusz Nyk, prezes Polskiego Związku Wędkarskiego, okręg Koszalin.
- Nie wiem, czy taki wyrok zniechęci innych do kłusowania. Mam nadzieję, że tak. Wierzę, że tych dwóch panów już nie spotkamy nad Parsętą - dodaje Mirosław Kachnicz, komendant Straży Rybackiej Polskiego Związku Wędkarskiego.
To pierwszy tak surowy i bezwzględny wyrok związany z działalnością kłusowników, jaki zapadł w naszym regionie. - Jeszcze nie spotkałem się z takim wyrokiem wobec kłusowników - przyznaje sędzia Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie. - Napiętnowani w ten sposób byli przede wszystkim pijani kierowcy. Ale przypominam, że pełne dane skazanych sąd może podawać właściwie w każdej sprawie - dodaje sędzia.
Czy teraz w każdej sprawie związanej kłusownikami będą zapadać tak surowe i bezwzględne wyroki? Wszystko zależy od konkretnej sprawy i konkretnego sędziego. W polskim prawie nie obowiązuje zasada precedensu polegająca na tym, że zapadnięcie takiego, a nie innego wyroku oznacza, że w podobnych sprawach sędzia będzie decydował tak samo. Pomimo to ogłoszenie takiej sentencji na pewno tworzy dobry klimat, aby kolejni złapani kłusownicy byli karani równie bezwzględnie. - Surowy wyrok zapadnie też w Łobzie - mówi nam komendant Kachnicz. - Tam, za odłowienia 40 kilogramów pstrąga potokowego na tarle, i to prądem, kłusownicy mają dostać po 10 tysięcy złotych grzywny. Straty, z powodu kłusownictwa, są w zasadzie niepoliczalne. Szacujemy, że wykrywanych jest tylko 20 procent spraw. A tych jest ogrom, coraz więcej. Wierzymy, że takich wyroków, z podaniem nazwisk kłusowników, będzie więc coraz więcej - kończy szef Straży Rybackiej.
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120327/KOLOBRZEG/120329668