jkwiat15
toten - niestety masz rację - póki, co to główną "zaletą" rejestrów jest... możliwość wlepienia mandatu za ......(tu wpisać dowolne)
Pomijając fakt, że w niewielu okręgach przykłada się do niego wagę (o czym swiadczyć może praktyka, że przy opłacie za kolejny rok, brak poprzedniego rejestru "nie jest problemem" to mamy jeszcze kwiatki typu:
1. Nr łowiska - świetnia rzecz, jak łowimy tam często i znamy "ten numer", jeżeli jednak trafiliśmy tam pierwszy raz, lub "przypadkiem" np. jechaliśmy autkiem, spodobała się nam woda, wiec stajemy i łowimy, to już samo to "wymaganie" może nas narazić na mandat i inne kary. Pół biedy, jak woda jest niezbyt duża, a my "gorliwie" chcemy spełnć ten wymóg i obiegamy wode do okoła szukając tabliczki z nr łowiska, okręgu itp (bo teoretycznie taka tablica informacyjna powinna być nad wodą - łowiskiem) ale co wtedy jak "toto" ma wielkość np. Zalewu Sulejowskiego?? Kto będzie szukał informacji o łowisku?? ( bo smiem watpić, że takowa będzie rozmieszczona np. co 100 m.)
2. O samym wpisie "złowionej ryby" było już tyle postów i opinii, że każdy, kto śledzi te wątki wie, ze to kolejna "mina" na której można się łatwo wyłożyć - brak jednakowej interpretacji i pozostawienie to w gestii danego koła to absurd sam w sobie - dobre poznanie wymogów "swojego" koła i okręgu to już niezłe wyzwanie, a jeżeli łowimy na wodach "zaprzyjaźnionych" to jest to wręcz niemożliwe go ogarniącia (np. Legnica ma porozumienie bodajże z 24 innymi okręgami !! a więc możliwe są 24 różne interpretacje dotyczące wypełniania rejestru !!).
3. waga ryby - kolejny absurd - bo skoro nie "wymaga" się posiadania wagi (a np. obowiazkowe jest urzadzenie do wypinania zachaczonej ryby) a jednak każe się wpisywac wagę ryb (limity wagowe) to dla jednego "na oko" może coś ważyć 2 kg, a dla np. SSR 10 kg !! i mandacik :>))
Można tak wymieniać w nieskończoność - jak już ktoś to słusznie zauważył - dopóki nie ujednolici się przepisów, zawsze będzie naciaganie przepisów na swoją stronę ( wędkarz kontra SSR) z tym, że to kontrolujący "jest na prawie" i bardzo rzadko przy odmiennej interpretacj przepisów wygrywa wedkarz. (ten przykład opisany powyżej, gdzie kazano wpisać rybę do rejestru, którą straznik własnoręcznie wypuścił do wody jest tego dobitnym przykładem - :( )
Pozdrawiam
(2012/03/22 17:37)