Niektórzy to mają ciekawe przygody.
Ja przed pierwszym łowieniem węgorzy przeczytałem kilka książek o tym jak łowić i jak przetrzymywać złowionego węgorza i żaden mi nie uciekł ani roweru nie połamał.:)
(2013/10/30 09:26)Powitać :),ja zaś słyszałem że na uśmiercenie węgorza jest wsadzić go do wiadra z do końca nie roztopionym lodem,w tedy on w zimnej wodzie zesztywnieje raz dwa,,no taki sposób słyszałem ale go jeszcze nie praktykowałem:)
Witam :) Kiedyś przeglądając katalog "zebco" rzucił mi się w oczy właśnie przyrząd do uśmiercania węgorzy ... sprytna rzecz ...zagooglałęm i co się wyświetliło ...? ;))))
Niektórzy to mają ciekawe przygody.
Ja przed pierwszym łowieniem węgorzy przeczytałem kilka książek o tym jak łowić i jak przetrzymywać złowionego węgorza i żaden mi nie uciekł ani roweru nie połamał.:)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Jak ktoś myśli to z takich jak nazwałeś je "podśmieuhujek" może wyciągnąć odpowiednie dla siebie wnioski.
Faktem jest że węgorz to ryba nietuzinkowa i różni się od innych gatunków dlatego do jego łowienia trzeba się przygotować teoretycznie. Dzięki temu można uniknąć wielu przykrych niespodzianek a nie ma chyba nic gorszego dla początkującego, głodnego sukcesów wędkarza jak ryba która uciekła a nie miała uciec.
Węgorze przechowuje lub raczej przechowywałem bo już dawno ich nie łowiłem w prosty sposób. Potrzebny jest tylko worek lniany i sznurek. Wrzucam węgorza do worka i zawiązuję mocno, tak "zapakowanego" do siatki i siata do wody. Na pewno nie ucieknie.
Sposób z książek bo czytać zawsze warto.
(2013/10/30 11:50)Jak ktoś myśli to z takich jak nazwałeś je "podśmieuhujek" może wyciągnąć odpowiednie dla siebie wnioski.
Faktem jest że węgorz to ryba nietuzinkowa i różni się od innych gatunków dlatego do jego łowienia trzeba się przygotować teoretycznie. Dzięki temu można uniknąć wielu przykrych niespodzianek a nie ma chyba nic gorszego dla początkującego, głodnego sukcesów wędkarza jak ryba która uciekła a nie miała uciec.
Węgorze przechowuje lub raczej przechowywałem bo już dawno ich nie łowiłem w prosty sposób. Potrzebny jest tylko worek lniany i sznurek. Wrzucam węgorza do worka i zawiązuję mocno, tak "zapakowanego" do siatki i siata do wody. Na pewno nie ucieknie.
Sposób z książek bo czytać zawsze warto.
Jeśli chodzi o węgorze u mnie to najlepszy okres w jakim żerują poświęciłem w tym jak i w ubiegłym roku boleniom ale w przyszłym roku mam zamiar to zmienić i przypomnieć sobie co to węgorz.:)
Niektórzy to mają ciekawe przygody.
Ja przed pierwszym łowieniem węgorzy przeczytałem kilka książek o tym jak łowić i jak przetrzymywać złowionego węgorza i żaden mi nie uciekł ani roweru nie połamał.:)
Mi roweru nie połamał, a jedynie szprychy zgiął. Ja się na nich zacisną, gdy po trawie uciekał jeszcze zapięty na wędce...
Książek czytać nie musiałem, bo mój ojciec świętej pamięci łowił je z marszu. I miał na nie super patent. Łowił nawet po 35 szt dziennie, z łódki na jeziorze gospodarstwa rybackiego. (jednak za komuny wody lepiej były zagospodarowane) Działa do tej pory. Tyle że węgorzy w wodzie jak na lekarstwo, można powiedzieć że to już rzadkość w moim regionie...
Jeśli Ci chodzi o przygody miałem lepsza. Miałem może 5 lat gdy wziął mi ma łódce kabinowej pierwszy w życiu węgorz. Był wielki i silny (większy ode mnie)...
Ale reszt nie napisze. Bo znów dodasz parę groszy i będziesz miał jakieś podśmiechujki.
Żeby kiedyś było modne zgłaszanie rekordów i ich fotografowanie. To miał bym kilka złotych medali i nawet dekorów polski. Ale skończyły się pewne czasy. I nikt nie kontrolował rybaków. Oni to wykorzystali i teraz o takie ryby bardzo, ale to bardzo trodno. I moge powiedzieć że do tej pory nie słyszałem w rekordach o takich...