LUXXX ale nie sama przynęta ryby łowi, choćby najlepiej dobrana, trzeba cały czas kombinować z pracą i dobierać ją do warunków i żerowania.Dobrze to ujął Szymański pisząc o początkach spinningu jego syna gdy młody łowił na jedną przynętę a stary żonglował nimi.Ja zasuwam z pełną torbą przynęt w różnych wariantach kolorów i długości ale czasem z lenistwa nie chce mi sie nimi żonglować i wtedy też mam wyniki.Ale zawsze lepiej mieć więcej niż mniej :-)Teoretycznie-coś w tym jest...:)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Luxxx Sam gdzieś pisałeś ,że to Twoje nieuleczalne jest, tu nie lekaż tylko powrót do korzeni jest potrzebny ;-)
Z paroma gumami też można zaręczam Ci, chociaż sam tak nie robię, ale korci,korci.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Wracając do meritum to jak się zna "swoją" rzekę to wiele nie trzeba :)Racja,tyle że do dobrego jej "poznania" trzeba swoje wyrwać i nanosić się pudeł wzdłuż obu jej brzegów do cholernego bólu w plecach:) A potem,po tych kilkunastu latach bytności nad nią co drugi trzeci dzień można radośnie wziąść te sześć gumisiów i połowić lipienie.