perwer
Witam własnie wróciłem z Rogoźnika.Na miejscu byłem po godzinie 5 rano i cisza wokoło,żadnego wędkarza? --Zawsze tam sporo nocek i ciężko o dobre miejsce.
No nic pogoda miodzio,woda tafla,pięknie....dmuchłem cygaryta (praktycznie kurze tylko na rybach?)...no i rozpakowanko.
Zaneta poszła w ruch i rzucam jedna wedka na czerwone ,druga na kuku.Na czerwonego miałem z samego rańca pięknego złotego karasia ( tak myśle) ,lecz mimo że spławik był blisko brzegu zarzucony nie dał mi szans wycholowac.Drugie branie na czerwonego jazgarz i to na robaka wszystko.Na kuku działo sie sporo.Kilkanaście płotek i kilkadziesiąt żyletek -dwie największe 30 i 34 cm wciepłem do siaty na zdięcie--myslałem że będzie co fotografowac,ale po dalszych karakanach 15cm te wypuściłem i dałem se spokój z siatka.
Brania były do 10 i zero.
aha w między czasie jak szczupal zagonił mi koło butów -ciepnoł sie na leszcza którego złapałem -próbowałem na żywca ,ale bez brania.
Po 10 pozwijałem sie i zostawiłem jeden spławiczek i siedze...nic
Miałem ugotowaną kasze jęczmienną z konopiami i z gupot załozyłem na hak.
Masakra- płoc+żyleta ,płoc+żyleta i tak do 13 stej.Nawet kanapem nie miałem czasu skosztowac.Około 12 zaczeli zjeżdżac sie biwakowicze wekendowi i kilku zapaleńców taplała sie w wodzie.Dzień nawet,nawet--- na tej fotce niżej te dwa największe maluchy ,a na drugim ten karakan co wieszał sie co 10 min.
(2011/07/16 17:27)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.