Ja mam np. mało czasu. Mało jest tygodni w roku, kiedy mogę wyskoczyć dwa razy w tygodniu.. a więcej to marzenie. Takie mam życie osobiste i już. Może kiedyś będę bardziej dyspozycyjny. W takiej sytuacji muszę obierać odpowiednią taktykę aby mieć wyniki, które mam chyba całkiem niezłe ; )
- skupić się na jednym gatunku, przynajmniej w jakimś okresie czasu.
-starać się odwiedzać miejsca, które dobrze znam. (chcąc łowić fajne ryby niestety jestem trochę monotematyczny. Nie mam zbyt wiele czasu na poznawanie nowych łowisk).
- staram się żyć w dobrej komitywie z innymi wędkarzami i wiedzieć co w trawie piszczy,
- dużo rozkminiać. Starać się wyciągnać maksymalne wnioski ze swoich porażek jak i sukcesów. Poszerzać swoją wiedzę nie tylko z autopsji, ale też z wiedzy innych. Wieczorami zawsze przez godzinkę szukam informacji na interesujące mnie tematy i slędzę poczyniania innych.
Tym sposobem radzę sobie nieźle.
Ja mam np. mało czasu. Mało jest tygodni w roku, kiedy mogę wyskoczyć dwa razy w tygodniu.. a więcej to marzenie. Takie mam życie osobiste i już. Może kiedyś będę bardziej dyspozycyjny. W takiej sytuacji muszę obierać odpowiednią taktykę aby mieć wyniki, które mam chyba całkiem niezłe ; )
- skupić się na jednym gatunku, przynajmniej w jakimś okresie czasu.
-starać się odwiedzać miejsca, które dobrze znam. (chcąc łowić fajne ryby niestety jestem trochę monotematyczny. Nie mam zbyt wiele czasu na poznawanie nowych łowisk).
- staram się żyć w dobrej komitywie z innymi wędkarzami i wiedzieć co w trawie piszczy,
- dużo rozkminiać. Starać się wyciągnać maksymalne wnioski ze swoich porażek jak i sukcesów. Poszerzać swoją wiedzę nie tylko z autopsji, ale też z wiedzy innych. Wieczorami zawsze przez godzinkę szukam informacji na interesujące mnie tematy i slędzę poczyniania innych.
Tym sposobem radzę sobie nieźle.
Kużwa mądrze piszesz...za mądrze jak na nick--Steryd,to się kojarzy z tepym osiłkiem...:) bez urazy. To co napisałeś to niestety smutna prawda i jedyna możliwa droga do uzyskania w miarę dobrych efektów...Skakanie z łowiska nad łowisko i szukanie ryb na zasadzie "tam dziś biorą" już dawno odpuścić musiałem,lepiej skupic się na 1-3 wodach i maxymalnie je poznać,to zaowocuje bardziej niż ciągła pogoń za eldorado.
Sam osobiście uprawiam taką właśnie politykę od kilkunastu lat,biorę na celownik 1 jezioro pod esoxa i najbliższą rzekę-pod potoka,tam wyciagam wnioski by pózniej przenieść je gdzie indziej.Dodatkowo od zawsze zbieram info o każdym większym esoxie z mojego terenu,co,jak gdzie,na co,spisuję to,wyciagam wnioski,wdrażam w życie,jadę dalej.Z pozoru głupiego zbitku pojedyńczych doniesień o przypadkowych szczupakach -tych dużych--wyrobiłem sobie swoistą "mapę" jak one się na moich wodach rozstawiaja,z godzin wyszły pory żerowań,ze sposobu połowu--technika...Przykład? nim zacząłem je łowić regularnie zauważyłem pierwszą prawidłowość-wszystkie padały w okolicy zatopionych krzaków,każdy z nich "przypadkowy" w godzinach "spływu" porannej zmiany--od 9-do 12,połowa z nich uderzyła wraz z 1 obrotem korby badż podczas opadu przynety nawet...
Po podsumowaniu wniosek--opad w pobliżu zatopionych ,płytkich krzakorów,w samo południe bądż tuż przed,brak widocznych ataków takich duzych ryb na powierzchni płytkich zatok dał kolejną wskazówkę-one nie żerują,bo gdyby tak było atak metrowej ryby byłby doskonale widoczny,tak powstał zestaw G-SHOCK-combo z firetigerem i technika powolnego opadu na wodzie do pasa aby skorzystać z wrodzonej agresji esoxa bo na żarcie go nie wezmę.
Sposób okazał się w miarę skuteczny,przeniesiony na j.płaczewskie i sumińskie po drobnej korekcie również...Mniej więcej tak rozumuję będąc nad wodą,pytam ludzi,dzwonię gdy chcę wiedzieć więcej,staram się żyć w zgodzie z obsadą moich łowisk bo to baza informacji,godzinami slęczę nad wodą przed otwarciem 1-ego maja aby obserwować swoje łowisko ,układ wiatrów i sposób dryfu ziela,po x latach bezbłędnie nauczyłem się czytać wodę,każde kółko na niej czy pogonienie drobnicy staje się kolejną wskazówką....chore co nie? pewnie że tak...ale ja też zdrowy nie jestem,jestem pasjonatem:)
Kolego, przyglądam się Twoim wypowiedzią od dawna. Gdybym napisał, że zgadzam się z Tobą w 100% poświadczyłbym nieprawdę a to dlatego, że zgadzam się z Tobą w 1000%. Piszesz prawdę, opisujesz metody połowu, opisujesz modyfikację przynęt itp. Wiedza Twoja jest poparta niesamowitym doświadczeniem, połowy takich zębatych nie biorą się z przypadku, lecz z ogromnego doświadczenia. Może za dużo słodzę, lecz wypada to jest Wielka przez duże W pisane pasja . Co do połowów rybek pisz dalej, wklejaj foty, nie zwracaj uwagi na innych . Ps zębate to cwane bestie, by do nich się dobrać musimy poświęcić b.dużo czasu, cóż ja Tobie będę pisał Ty wiesz o co chodzi. Pozdrawiam Majster 81
Zębaty gryzie, lepiej niżeli w 2015r.
Wszedłem tu jeszcze z ciekawości i powiem ci, że nawet nie chciało mi się czytać twoich wywodów na mój temat, z ogólnego oglądu zauważyłem tylko, że nie odpuszczasz swojego tonu i dlatego nie zamierzam juz z tobą dyskutować. Dla mnie jesteś krnąbrny i zadufany w sobie pyszałek. Nie robią tez na mnie wrażenia twoje wyniki, skoro spędzasz nad rybną woda nawet 5 dni w tygodniu, co by stanowiło prawie 300 dni w roku na rybach. W tym trybie spokojnie łowiłbym co najmniej tyle samo na twojej wodzie. Nie odpisuj już ja i tak juz tego czytać nie będe i nie wchodzę tu więcej. Nie lubie gaworzyć z dziećmi postury dorosłego człowieka
Ja mam np. mało czasu. Mało jest tygodni w roku, kiedy mogę wyskoczyć dwa razy w tygodniu.. a więcej to marzenie. Takie mam życie osobiste i już. Może kiedyś będę bardziej dyspozycyjny. W takiej sytuacji muszę obierać odpowiednią taktykę aby mieć wyniki, które mam chyba całkiem niezłe ; )
- skupić się na jednym gatunku, przynajmniej w jakimś okresie czasu.
-starać się odwiedzać miejsca, które dobrze znam. (chcąc łowić fajne ryby niestety jestem trochę monotematyczny. Nie mam zbyt wiele czasu na poznawanie nowych łowisk).
- staram się żyć w dobrej komitywie z innymi wędkarzami i wiedzieć co w trawie piszczy,
- dużo rozkminiać. Starać się wyciągnać maksymalne wnioski ze swoich porażek jak i sukcesów. Poszerzać swoją wiedzę nie tylko z autopsji, ale też z wiedzy innych. Wieczorami zawsze przez godzinkę szukam informacji na interesujące mnie tematy i slędzę poczyniania innych.
Tym sposobem radzę sobie nieźle.
Kużwa mądrze piszesz...za mądrze jak na nick--Steryd,to się kojarzy z tepym osiłkiem...:) bez urazy. To co napisałeś to niestety smutna prawda i jedyna możliwa droga do uzyskania w miarę dobrych efektów...Skakanie z łowiska nad łowisko i szukanie ryb na zasadzie "tam dziś biorą" już dawno odpuścić musiałem,lepiej skupic się na 1-3 wodach i maxymalnie je poznać,to zaowocuje bardziej niż ciągła pogoń za eldorado.
Sam osobiście uprawiam taką właśnie politykę od kilkunastu lat,biorę na celownik 1 jezioro pod esoxa i najbliższą rzekę-pod potoka,tam wyciagam wnioski by pózniej przenieść je gdzie indziej.Dodatkowo od zawsze zbieram info o każdym większym esoxie z mojego terenu,co,jak gdzie,na co,spisuję to,wyciagam wnioski,wdrażam w życie,jadę dalej.Z pozoru głupiego zbitku pojedyńczych doniesień o przypadkowych szczupakach -tych dużych--wyrobiłem sobie swoistą "mapę" jak one się na moich wodach rozstawiaja,z godzin wyszły pory żerowań,ze sposobu połowu--technika...Przykład? nim zacząłem je łowić regularnie zauważyłem pierwszą prawidłowość-wszystkie padały w okolicy zatopionych krzaków,każdy z nich "przypadkowy" w godzinach "spływu" porannej zmiany--od 9-do 12,połowa z nich uderzyła wraz z 1 obrotem korby badż podczas opadu przynety nawet...
Po podsumowaniu wniosek--opad w pobliżu zatopionych ,płytkich krzakorów,w samo południe bądż tuż przed,brak widocznych ataków takich duzych ryb na powierzchni płytkich zatok dał kolejną wskazówkę-one nie żerują,bo gdyby tak było atak metrowej ryby byłby doskonale widoczny,tak powstał zestaw G-SHOCK-combo z firetigerem i technika powolnego opadu na wodzie do pasa aby skorzystać z wrodzonej agresji esoxa bo na żarcie go nie wezmę.
Sposób okazał się w miarę skuteczny,przeniesiony na j.płaczewskie i sumińskie po drobnej korekcie również...Mniej więcej tak rozumuję będąc nad wodą,pytam ludzi,dzwonię gdy chcę wiedzieć więcej,staram się żyć w zgodzie z obsadą moich łowisk bo to baza informacji,godzinami slęczę nad wodą przed otwarciem 1-ego maja aby obserwować swoje łowisko ,układ wiatrów i sposób dryfu ziela,po x latach bezbłędnie nauczyłem się czytać wodę,każde kółko na niej czy pogonienie drobnicy staje się kolejną wskazówką....chore co nie? pewnie że tak...ale ja też zdrowy nie jestem,jestem pasjonatem:)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Pasja...luxxxis pięknie to ująłeś...Czas na rybach pędzi jak szalony,zawsze go brak,nigdy nie udało mi się obłowić wszystkiego co po głowie chodziło ani popróbować nowej metody....To nic że kręgosłup boli od siedzenia w pontonie,że palce pocięte krwawią i żołądek oszukuję od godziny papierosami,to nic bo muszę się spieszyć bo czas ucieka a tam jeszcze taka fajna kępa trzciny została...I tak w kółko:) Albo "syndrom ostatniego rzutu"....znasz to? napewno....Nieraz umęczony mówię sobie w myślach--ech,ostatni rzut i spadam-----taaaa,one są najdłuższe bo trwają nieraz godzinę:).Albo poranna pobudka o 2-3 w nocy na 20 minut przed dzwiękiem nastawionego budzika,jakby jakaś wewnetrzna siła,podświadomość czuwała abyś nie zaspał..... Tak bywa,bycie pasjonatem to stan którego nie zrozumie nikt inny niż pasjonat,tego nie sposób opisać czy wyrazić słowami,nieraz próbowałem i zawsze poległem....Pasjonat to człowiek który pod koniec wyprawy myślami błądzi już na kolejnej .
Czemu czas nie zatrzyma się kiedy jesteśmy nad wodą??? Zamiast zwolnić, to jeszcze przyspiesza? Ja też nie potrafię nasycić się wędkowaniem i obcowaniem z przyrodą. Czasem żal, że ludzie z mojego otoczenia nie pojmują tego, nie rozumieją i dziwią się, bo przeciż to taaaakie nudne hobby!! I tak brak słów, aby to sensownie wytłumaczyć. Kiedy w lutym zaczynam szukać troci w morzu, po 5 godzinach ogrzewam zmarznięte paluchy, polewając je gorącą herbatą z termosu, aby móc nimi odpiąć agrafkę przy woblerze. Pęknięcia skóry i nekrozy na opuszkach nie goją się przez następny miesiąc...Potem już tylko słyszę: "co? On znów na rybach?" Na szczęście mam 2 zwariowanych Kolegów, którzy wspierają mnie w tej walce z wiatrakami :-))
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Tą całą bryndze z braniami, osobiście tłumaczę sobie utrzymującym się wysokim ciśnieniem na poziomie 1025 Hpa ( czymś trzeba ;) ) Dzisiaj wyskocze na kilka godzin z Ultra Lightem, może jakieś pasiaki poganim.
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.