W ubiegłym sezonie kłusownictwo szczególnie na Popradzie osiągnęło szczyty. Ze względu na niski poziom wody "szarpakowcy" mieli żniwo jak nigdy. Najbardziej okolice muru w Piwnicznej były oblegane. Może dlatego zwracało to na siebie uwagę bo obok przechodzi droga i wszystko widać. Podcinali brzany, klenie i inne ryby całą jesień. Policja odsyłała do straży rybackiej, zaś straż rybacka nie przyjechała bo....trzeba dzwonić na policję.:-) Czysta patologia!!! Do tego naszliśmy gościa, który zastawiał samołówki na głowacicę. Dwie potężne kotwice, systemik i brzana ... długość ok 20cm!!! Gość dostał jednego prostego i kopniaka na odchodne, chyba tylko tak można rozwiązywać sprawy w Polsce skoro służby nieudolne. Poza tą sytuacją ściągnęliśmy ok 5 podobnych "urządzeń" w różnych miejscach Popradu. Konkluzja jest prosta, nieudolność formacji powołanych do ochrony wód, olewające podejście Policji nie mówiąc już o pseudo wędkarzach. Jeszcze trochę i normalny wędkarz nie wejdzie nad wodę. Smutne. Wędkarstwo umiera.
W ubiegłym sezonie kłusownictwo szczególnie na Popradzie osiągnęło szczyty. Ze względu na niski poziom wody "szarpakowcy" mieli żniwo jak nigdy. Najbardziej okolice muru w Piwnicznej były oblegane. Może dlatego zwracało to na siebie uwagę bo obok przechodzi droga i wszystko widać. Podcinali brzany, klenie i inne ryby całą jesień. Policja odsyłała do straży rybackiej, zaś straż rybacka nie przyjechała bo....trzeba dzwonić na policję.:-) Czysta patologia!!! Do tego naszliśmy gościa, który zastawiał samołówki na głowacicę. Dwie potężne kotwice, systemik i brzana ... długość ok 20cm!!! Gość dostał jednego prostego i kopniaka na odchodne, chyba tylko tak można rozwiązywać sprawy w Polsce skoro służby nieudolne. Poza tą sytuacją ściągnęliśmy ok 5 podobnych "urządzeń" w różnych miejscach Popradu. Konkluzja jest prosta, nieudolność formacji powołanych do ochrony wód, olewające podejście Policji nie mówiąc już o pseudo wędkarzach. Jeszcze trochę i normalny wędkarz nie wejdzie nad wodę. Smutne. Wędkarstwo umiera.
W ubiegłym sezonie kłusownictwo szczególnie na Popradzie osiągnęło szczyty. Ze względu na niski poziom wody "szarpakowcy" mieli żniwo jak nigdy. Najbardziej okolice muru w Piwnicznej były oblegane. Może dlatego zwracało to na siebie uwagę bo obok przechodzi droga i wszystko widać. Podcinali brzany, klenie i inne ryby całą jesień. Policja odsyłała do straży rybackiej, zaś straż rybacka nie przyjechała bo....trzeba dzwonić na policję.:-) Czysta patologia!!! Do tego naszliśmy gościa, który zastawiał samołówki na głowacicę. Dwie potężne kotwice, systemik i brzana ... długość ok 20cm!!! Gość dostał jednego prostego i kopniaka na odchodne, chyba tylko tak można rozwiązywać sprawy w Polsce skoro służby nieudolne. Poza tą sytuacją ściągnęliśmy ok 5 podobnych "urządzeń" w różnych miejscach Popradu. Konkluzja jest prosta, nieudolność formacji powołanych do ochrony wód, olewające podejście Policji nie mówiąc już o pseudo wędkarzach. Jeszcze trochę i normalny wędkarz nie wejdzie nad wodę. Smutne. Wędkarstwo umiera.
jezeli interwencja jest zgłoszona to policja ma obowiązek podjąc ją. jezeli np. patrol jest zajęty np. na kolizji interwencji domowej to po tych czynnościach i tak musi pojechac.
Oczywiście policja i ssr powiadomiona musi działac, dobry tekst ha,ha, pewnie że działa ale nie w Polsce.
Nie wiem ile jest SSR ale strażników jest 5; 2 na Różnów i rejon Nowy Sącz, 1 na Klimkówkę i 1 na Czorsztyn, przy czym napewno nie jest to sztywny podział. Na Popradzie nigdy nikogo nie widziałem choć fakt, że jestem tam bardzo rzadko. Na Klimkówce byłem raz kontrolowany przez PSR a na Rożnowie chyba ze 3 razy przez SSR. Kolega na Czorsztynie był raz kontrolowany przez PSR. Nie wiem jak na rzekach bo łowię na nich mało.
W tym roku byłem na koniec sezonu na Popradzie i miejscowy opowiadał jak przyjechalli goście z katowic (klika osób) i w ciągu jednego dnia wyszarpali więcej niż 100 brzan. Gdy spytaliśmy czemu nikt nie zareagował i nie dzwonił po PSR to powiedział, że i tak by nie przyjechali. Nie wiem czy to prawda czy bujdy ale pewnie ileś w tym prawdy jest. Fakt, że przez parę godzin z kolegą nie mieliśmy nawet brania a rzeka wyglądała na martwą.. Było to koło parkingu przy "stacji" kolejowej.
(2012/01/15 22:53)